niedziela, 29 marca 2015

Część 54.

Każdy kolejny dzień nieuchronnie zbliżał nas do zakończenia wakacji i rozpoczęcia roku szkolnego. Nie chciałem, by ta sielanka dobiegła końca, bo w domu było mi naprawdę dobrze. Nie chciałem zmierzyć się z uczniami, nauczycielami czy moimi byłymi przyjaciółmi. Nadal miałem do nich żal za casting i czułem, że nasza paczka przestała istnieć na wieku.
Nie wiedziałem co będzie z Polą. Ba, ja nawet nie byłem do końca pewien czy chcę kończyc liceum i podchodzić do matury. Nie widziałem celu w życiu, a wszystkie plany i marzenia odeszły wraz z Martą. Moi rodzice zastanawiali się czy lepszy będzie żłobek, opiekunka jakieś inne wyjście. W końcu przy kolejnej kolacji padł pomysł żeby to moja mama zostawała z dziewczynką. Było to najlepsze wyjście, a mój ojciec nie robił żadnych problemów. Pola podbiła i zupełnie nie był podobny do mężczyzny, który krzyczał, gdy tylko dowiedział się o ciąży.
Będąc na zakupach tuż przed rozpoczęciem roku zastanawiałem się czy na pewno dobrze robię. Czułem się jakbym dopiero zaczynał nową szkołę, a mój brzuch skręcał się na samą myśl. Bałem się kondolencji, smutnych spojrzeń, współczucia, głupich pytań. Nie chciałem słyszeć tego samego, co czytałem na Facebooku. “Hej, jak sobie radzisz?”, “Przejebane trochę :/”, “O jaaaa, ale Cię załatwiła” i tym podobne bzdury. Zachowywali się jakby Marta to zaplanowała albo zdarzył się koniec świata. Ja nie umierałem na raka, ja zostałem tylko samotnym ojcem. Albo raczej samotnie wychowującym, bo przecież samotny nigdy nie będę. Przynajmniej psycholog tak mówi.
- Alan - głos mamy wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałem na kobietę, która pakowała do wózka.
- Co?
Pokręciła głową nie mówiąc nic więcej. Przeniosłem wzrok na Polę leżącą w nosidełku, które stało na sklepowym wózku. Dziewczynka rozglądała się, a ja cieszyłem się, że jest cicho.
- Amanda dzisiaj przyjdzie? - zapytałem chcąc nawiązać jakąś rozmowę z mamą.
- Mhm.
- Z Roksaną? - zapytałem z uśmiechem.
- Ona bez niej się chyba nie rusza. Zresztą czy ona poznała rodziców Roksany?
- Byli w domku letniskowym rodziców Roxi. Mówiła o tym kiedyś.
Podczas rodzinnej kolacji dziewczyny opowiadały o weekendowym wypadzie do Londynu. Zazdrościłem im, bo sam nic nie zwiedziłem tego lata. Obiecałem sobie, że w przyszłym roku pojadę gdzieś z Polą. Będziemy budować zamki z piasku, chodzić po plaży i pływać w przejrzystych wodach Morza Śródziemnego.
Wieczorem przygotowałem Polę do spania i przeglądałem stronę szkoły, by dowiedzieć się o rozpoczęciu roku szkolnego. Kilka dni później byłem strzępkiem nerwów. Co chwilę mówiłem, że nie idę i rzucam to wszystko. Psycholog zapewniała mnie, że nikt nie będzie o nic pytał, a ja potrzebuję wykształcenia, by zapewnić Poli dobrą przyszłość.
Kilka dni przed rozpoczęciem przed końcem sierpnia mój ojciec wyleciał do Sztokholmu na spotkania biznesowe. W tym czasie moja mama zajmowała się rodzinnym interesem. Niestety w dzień powrotu dostaliśmy telefon, że jego lot został odwołany z powodu burzy i będzie dopiero jutro. Byłem zły słysząc to. Jeśli już od początku zaczynają się problemy to co będzie, gdy szkoła zacznie się na dobre? Najpierw ciągle przekonują mnie, że nie mogę rzucić liceum w trzeciej klasie, a potem jest problem z  opieką nad Polą nawet na dzień rozpoczęcia roku.
Bez słowa poszedłem z niemowlakiem na górę. Położyłem się z nim na łóżku i próbowałem uśpić. Sam zastanawiałem się co zrobić. Amanda z Roksaną poza miastem, ojciec za granicą, mama do pracy. Niezłe mam w nich oparcie, nie ma co. Przecież to tylko na godzinę. No góra na półtorej. Właśnie. Przecież to tylko na chwilę więc dlaczego ja nie mogę wziąć dziecka ze sobą? Przecież i tak Pola by spała. Jeśli byłaby nakarmiona i przewinięta to wytrzymałaby godzinę.
Spojrzałem na niemowlę, które grzecznie spało. Delikatnie przeniosłem je do łóżeczka i przykryłem kołderką. Po cichu zszedłem na dół, by podzielić się z mamą moim pomysłem.
- Alan, zostanę z Polą - usłyszałem kiedy wszedłem do kuchni. - Pojadę do pracy po twoim powrocie.
- Mam lepszy pomysł. Wezmę Polę ze sobą.
Kobieta spojrzała na mnie zdezorientowana. Zacząłem jej tłumaczyć, że jeśli ją nakarmię i przebiorę przed wyjściem to powinna spać.
- No nie wiem - moja rodzicielka nie do końca była przekonana.
- Ale ja wiem, mamo. To jest moje dziecko i muszę sobie radzić.
Przelałem mleko ugotowane przez moją mamę do butelek i zakręciłem je. Rodzice pomagali mi naprawdę dużo więc raz mogę dać coś z siebie i nie strzelać fochów. Czas dorosnąć. Moja rodzicielka wzięła się za prasowanie ubrań mojej Księżniczki. To była jedyna rzecz, której nie znosiłem i każdy o tym wiedział. Mogłem robić wszystko inne byle nie prasować. Składałem ubrania wyprasowane przez kobietę i zapewniałem ją, że wszystko będzie w porządku. Owszem, sam się bałem ale przecież to chwila i wrócę do domu.
- A jak zacznie płakać?
- Mamo, dam radę. Daj mi szansę - spojrzałem na nią błagalnie. Oni zachowywali się jakby Pola była ich dzieckiem, a nie moim.
W tej samej chwili z góry dobiegł płacz dziecka. Odłożyłem białe śpioszki na deskę do prasowania i poszedłem do siebie. Wyciągnąłem z łóżeczka płaczące niemowlę i przytuliłem je do siebie. Pola czując moje ciepło i mój zapach, uspokoiła się. Położyłem ją na przewijaku, by sprawdzić czy to mokra pieluszka jest powodem jej pobudki. Jednak nie tu tkwiła przyczyna więc wziąłem ją na dół.
- Damy radę, prawda? - powiedziałem patrząc na dziecko i całując je w główkę. Po chwili uśmiechnąłem się do mojej mamy.
Odłożyłem Polę do kołyski i delikatnie wprawiłem mebel w ruch. Składając ubrania patrzyłem jak dziewczynka rozgląda się. Przed oczami stanęła mi Marta. Poczułem charakterystyczny ścisk w gardle, a oczy zaczynały mnie piec.
- Alan - usłyszałem głos mojej rodzicielki.
- Ona jest tak podobna do Marty - szepnąłem, a po moim policzku spłynęła łza.
Kobieta od razu przytuliła mnie. Wtuliłem się w nią rozpłakując. Po chwili brałem głębokie oddechy i liczyłem do pięciu tak, jak polecił mi psycholog. Udało mi się uspokoić i wyszeptałem:
- Tęsknię za nią, mamo.
- Wiem, Alan, wiem.
Pola znowu dała o sobie znać, a ja kolejny raz pchnąłem kołyskę. Byłem wdzięczny rodzicom, że ją kupiliśmy. Dziecko naprawdę szybko się w niej uspokajało.
- Prasujemy? - zapytałem.
- Już w porządku?
Pokiwałem głową chwytając kolejne body. Po dokończeniu obowiązków, przygotowałem Poli kąpiel i prędko ją umyłem. W pokoju już czekała moja mama z butelką mleka. Położyłem niemowlaka na przewijaku, a moja rodzicielka zaoferowała się, że ją ubierze. Stałem przy niej i patrzyłem jak z czułością głaszcze dziecko wmasowując w nie oliwkę. Uśmiechała się i rozmawiała z dziewczynką. Cieszyłem się, że mi pomaga, bo ja nie byłbym w stanie ogarnąć tego wszystkiego. Nie wiem jak ona radziła sobie z małym mną i kilkuletnią Amandą. Ja z Polą mam urwanie głowy, a co dopiero gdyby biegało mi tu drugie dziecko.
- I gotowe - powiedziała podnosząc dziecko do pionu i przytulając.
Po chwili oddała mi je. Zająłem bujany fotel, który pamiętał jeszcze czasy mojego dzieciństwa i karmiłem Polę kołysząc się. Czułem zapach kremu i oliwki. Uśmiechałem się widząc jak dziecko łapie mnie za palec, a jego powieki stają się coraz cięższe. Byłem pewien, że jutro będzie grzeczna, a ja będę mógł pochwalić się jakiego mam ślicznego i spokojnego Aniołka.
Pół godziny później odkładałem dziecko do łóżeczka. Pocałowałem moją Księżniczkę i szepnąłem, że mają jej się przyśnić słodkie sny. Zszedłem do kuchni i umyłem butelkę po mleku. Po chwili zajmowałem kanapę i włączałem telewizor. Moja mama przygotowywała się do pracy i mówiła mi co mam zrobić zanim pojadę do szkoły, a także co powinienem zabrać ze sobą. Wszystko to wiedziałem, ale nie chciałem narzekać na jej nadopiekuńczość. Przed północą kolejny raz karmiłem dziecko. Potem sam wziąłem prysznic i położyłem się. Wiedziałem, że za jakieś dwie godziny będę miał kolejną pobudkę. Leżąc w łóżku znowu przypomniała mi się Marta, a łzy mimowolnie zaczęły moczyć mi pościel. Czasami nienawidziłem dziewczyny za to, że nas zostawiła. Jednak wiedziałem, że to nie zależało od niej. Czułem jej obecność przy mnie i przy Poli. Przecież nasze dziecko jest cudem. Mimo wieku urodzenia była zdrowa, nie miałem żadnych problemów prawnych, wszystko jest w jak najlepszym porządku - to nie jest przypadek. Marta musi nam pomagać. Wiedziałem, że czuwa nad nami.
Wyciągnąłem zdjęcie leżące pod poduszką i przejechałem palcem po uśmiechniętej twarzy mojej dziewczyny. Po chwili przytuliłem fotografię i starałem się usnąć. Jutro zaczynam kolejny nowy etap mojego życia. Od teraz nie będę do dyspozycji Poli dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie wiem jak będę mógł zostawiać ją na siedem godzin. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że nie zostawiam jej z obcą osobą, a z moją mamą. Przynajmniej jakiś plus całej tej sytuacji.
Udało mi się zasnąć. W nocy obudziłem się słysząc płacz dziecka. Zaspany przytuliłem dziecko i zszedłem na dół. Jak robot wykonywałem te same czynności co przez ostatnie noce. Podgrzanie butelki, powrót na górę, zajęcie fotela, nakarmienie dziecka, ponoszenie, położenie w łóżeczku. Już nie musiałem myśleć co robię. Robiłem to automatycznie.
Sytuacja powtórzyła się około czwartej i znów byłem jak mechanizm. Rano nie musiałem nawet ustawiać budzika, bo moja córeczka zrobiła mi pobudkę tuż przed siódmą. Zszedłem z nią na dół i podgrzałem mleko. Zaspany siedziałem w kuchni i karmiłem dziewczynkę. W wakacje mogłem jeszcze pospać, a teraz? Właśnie uświadomiłem sobie jak będzie wyglądać mój rok szkolny.

----
Aaaa, jednak się cieszycie, że nie ma epilogu, co? ;)
Nie będę Wam pierdzielić więc tylko dajcie o sobie znać! Musicie się teraz starać, bo epilog sobie czeka na wstawienie :P

CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ! 

Co robimy z tym?! ----> Rain of desires!


"Dziewczyna ze zdjęcia" też jest zajebista! ^^ ----> Never Ending Stories! <3 

Tutaj możesz zapytać o wszystko ----> Ask me here! 





16 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie :3 nie moge sie doczekać następnej części i tez co bedzie sie działo w szkole ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie! :) kocham je! ❤

    http://oliwkaaja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział i wspaniałe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny !!! Kocham Twoje opowiadania. Masz talent. Czekam na next ! <3 pzdr :) Aisa'
    P.s. http://oszukana-zablakana.blogspot.com/ <--- Zajrzysz? Moje opowiadanie. Pisane od nie dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To opowiadanie jest cudowne :3 Jestem ciekawa co będzie w następnej części...

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie będzie mu ciężko się nia opiekowac w roku szkolnym. Ale jest plus bo rodzice mu pomagają. Rozdział swietny i już nmg doczekać się nextu. Oczywiście że cieszymy się z braku epilogu :)
    ♥Mary♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Cie, kocham, kocham! Pisz dalej! Fani tu ciagle są!
    Cieszymy sie bardzo!
    Dziekuje ze jestes z nami! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie świetne, ale Alan jest głupi! Jestem pewna, że jak on weźmie ją do szkoły, to coś się tam stanie, coś złego. Czuję to przez skórę! Wiem to, bo sama bym tak zrobiła...
    No i teraz jako baaaardzo zła czytelniczka nie głosuję za "pisz dalej" :/ Błagam, nie bij za to :( Na prawdę uwielbiam to opowiadanie, ale ciągle boję się, że kolejnym rozdziałem doprowadzisz mnie do kompletnej depresji, bo uśmiercisz Polę, (głupiego) Alana i całą resztę w jakimś trzęsieniu ziemi, czy coś... A jeszcze gorzej by było, gdyby Alan znalazł sobie drugą! O nie! Tego nawet nie warz się robić! Ostrzegam, że wtedy już na zawszę wyłączę Kołysankę i już nigdy nie przeczytam twojego opowiadania!
    Chociaż... No to chyba nie byłoby możliwe... Ale ći ći!
    No a tak w ogóle, to świetne i zaczepiste opowiadanie (chociaż mogłoby być trochę więcej akcji :P)
    No i ja tu się produkuję w komentarzach pod każdym postem od jakiegoś czasu, a ty nawet nie odpowiesz :( Czuję się BARDZO ignorowana :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Odpowiadam! Cud! ;)
      Nie rozumiem dlaczego Wy macie mnie za taką podłą sukę, która ciągle kogoś uśmierca! Uśmierciłam Martę, tylko Martę! Jedną na tyle opowiadań, a Wy ciągle, że coś się jeszcze wydarzy.
      Co do akcji - no niestety, teraz będzie raczej wersja opisowo-życiowa (?). Nie mogę ciągle dawać akcji, bo uważam, że akcja ze śmiercią Marty była na tyle duża, że teraz może być trochę spokoju ;)

      Usuń
  9. Dopiero dzisiaj trafiłam na tego bloga... I zostanę na dłużej ^^
    Rozdział jest świetny, tak jak cały blog :)
    Zapraszam do siebie http://r5-laura-forever.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam co się wydarzy pierwszego dnia szkoły :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże tak zaczytałam się w twojego bloga, że w jeden dzień przeczytałam cały *.*
    No dobra nie będę się rozpisywać, bo mi się nie chce.
    No to czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Katalog, zwiastunownia i ocenialnia w jednym - oto Katalog Euforia!
    Zapraszam serdecznie do zgłaszania się. .w.

    katalog-euforia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń