Po
posiłku położyłem się z Polą na łóżku. Objąłem dziewczynkę
zamykając oczy. Potrzebowałem chociaż trzydziestu minut snu.
Rozpoczęcie miałem o dziewiątej więc mogłem pozwolić sobie na
krótką drzemkę. Jakiś czas później obudziła mnie mama pytając
czy na pewno chcę jechać z Polą.
-
Tak, mamo. Możesz jechać do pracy.
Pożegnała
się z nami i wyszła. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał siódmą
trzydzieści sześć. Poszedłem pod prysznic, by zmyć z siebie
resztki zmęczenia i snu. Kwadrans później ubierałem się i
przygotowywałem rzeczy dla Poli. Nakarmiłem ją, przewinąłem i
przebrałem. Wpół do dziewiątej wyjeżdżałem z garażu. Nie
chciałem się spóźnić, a o tej porze zazwyczaj były korki. Będąc
przed szkołą poczułem strach. Nie chciałem żeby mi współczuli
czy składali kondolencje. Spojrzałem na Polę leżącą w foteliku.
Obserwowała mnie wystawiając język. Zawsze mnie to rozśmieszało.
Wysiadłem i wyjąłem ją. Poprawiłem jej czapeczkę i skierowałem
się do środka. Wiele osób uśmiechało się na mój widok szepcząc
coś po kątach. Skierowałem się w stronę sali gimnastycznej, na
której powinien być apel. Zająłem ławkę stojącą naprzeciwko
wejścia i wyjąłem Polę, która zaczynała się denerwować. W tej
samej chwili dziewczyny z mojej klasy zaczęły się ekscytować i
podchodzić do mnie.
-
Boże, jaka słodka!
-
Jaka malutka. Ile ona ma?
-
Trzy miesiące - odpowiedziałem z uśmiechem.
-
I taka mała?!
-
Jest wcześniakiem więc jest trochę mniejsza.
-
Mogę ją potrzymać? Proszę!
-
Raczej nie - uśmiechnąłem się przepraszająco widząc, że Pola
zaczyna marszczyć brwi co oznaczało nadejście płaczu.
Dziecko
bało się obcych osób, które zachwycały się nią. Przytuliłem
ją do siebie szepcząc, że ma być cichutko. Dziewczyny nadal
ekscytowały się na widok dziecka. Pola kurczowo trzymała pieluszkę
tetrową denerwując się. Wreszcie tłum rozstąpił się, bo wiele
osób poszło na salę gdzie zaraz miał rozpocząć się apel.
-
Ciii - szepnąłem całując Polę w główkę.
W
tej samej chwili moim oczom ujrzała się Aneta. Zdziwiłem się, że
nie ma z nią Moniki. Odkąd Marta odeszła, dziewczyny były
nierozłączne. Przynajmniej tak mi się wydawało. Wypowiedziałem
głośno jej imię i dziewczyna odwróciła się. Na jej twarz od
razu wskoczył uśmiech i nastolatka podeszła do mnie.
-
Co tu robicie? - zapytała odkrywając twarz Poli.
-
Trzeba skończyć szkołę, nie?
-
A ona?
-
Nie miałem jej z kim zostawić. Wyjątkowa sytuacja.
-
Daj mi ją.
Podałem
dziewczynkę nastolatce. Aneta pieszczotliwe mówiła do mojej córki,
a ja przyglądałem jej się. Przyjaciółka Marty bardzo się
zmieniła odkąd Marty nie ma z nami. Na co dzień twarda i wiecznie
uśmiechnięta dziewczyna miała smutek w oczach i wyglądała
naprawdę strasznie.
-
Nie ma Moniki? - zapytałem, by przerwać nieprzyjemną ciszę.
-
Wyprowadziła się, nie wiedziałeś?
Pokręciłem
głową. Było mi szkoda, że Aneta została zupełnie sama. Chociaż
w sumie ode mnie też się chłopacy odsunęli.
W
tej samej chwili zaczął się apel więc wziąłem Polę od
dziewczyny i razem skierowaliśmy się na salę. Stojąc na końcu
pomieszczenia szeptałem do dziecka. Jednak jej to się nie podobało
i rozpłakała się, gdy nadszedł czas hymnu. Prędko opuściłem
salę, by nie przerwać ceremonii i wróciłem na ławkę. Po chwili
zjawiła się Aneta mówiąc, że i tak każdy ma ją w dupie.
-
Nie mów tak - powiedziałem.
-
Daj mi ją - znowu wzięła ode mnie dziecko. - Jest jak Marta.
Poczułem
jak ściska mnie w środku. Spojrzałem na dziewczynę, która miała
kamienny wyraz twarzy.
-
Tęsknię za nią, wiesz? - spojrzała na mnie.
-
Ja też - objąłem ją, bo wiedziałem, że jest jej równie ciężko
jak mi.
Pola
spała Anecie na kolanach. Wyglądała naprawdę słodko.
Zastanawiałem się o czym myśli przyjaciółka mojej dziewczyny,
ale z jej twarzy nic nie udało mi się wyczytać. Wiedziałem
jedynie, że myślami jest daleko stąd. By przerwać nieprzyjemną
ciszę zapytałem jakie fakultety wybrała. Potem przeszliśmy na
temat studiów.
-
Widziałam chłopaków w programie - powiedziała zmieniając temat.
- Nie wiedziałam, że odszedłeś z zespołu.
-
Samo tak wyszło.
-
Nie jesteś zły?
Wzruszyłem
ramionami, nie wiedząc co odpowiedzieć. W tej samej chwili
korytarzem przeszła moja wychowawczyni. Zatrzymała się i
powiedziała, że dobrze mnie widzieć. Spojrzała na Polę,
gratulując i mówiąc, że jest śliczna. Chciałem żeby już
poszła i nie zadawała zbędnych pytań. Tylko czekałem aż zapyta
jak sobie radzę. Jednak tak się nie stało. Pół godziny później
kierowałem się z Anetą i resztą uczniów na piętro, by
dowiedzieć się co czeka nas w nowym roku. Wchodząc do klasy mój
wzrok automatycznie skierował się na ławkę, którą dotychczas
zajmowałem z chłopakami. Nie wiedziałem co zrobić więc usiadłem
w pierwszej, wolnej ławce i modliłem się, by to głupie
przedstawienie dobiegło końca. Dziewczyny znowu zachwycały się
Polą, która obudziła się. Przytuliłem ją do siebie, okryłem
kocykiem i głaskałem po plecach.
Wychowawczyni
szybko rozdała kartki z planem, powiedziała kilka słów i
pozwoliła nam wracać do domu. Byłem jej wdzięczny, bo tylko
odliczałem minuty aż Pola da o sobie znać. Byłem zdenerwowany
widokiem chłopaków, a także każdą parą oczu wbitą we mnie.
Dziewczyny mnie irytowały swoimi tekstami dotyczącymi ojcostwa, a
także zdrabnianiem wszystkiego – oczek, rączek, buźki, nóżek.
Kilkanaście minut później wychodziłem z klasy.
-
Co tam? - usłyszałem głos Pawła, który dołączył do mnie. -
Hej, piękna - przywitał się z Polą, która zdążyła się
obudzić, gdy zapinałem ją w nosidełku.
-
Nic nowego - wzruszyłem ramionami. - Jakoś leci, a u ciebie?
-
Też.
Miałem
ochotę zwymiotować przez tą suchą, sztywną i fałszywą
konwersację. Na szczęście Mikołaj zawołał Pawła, a ten
pożegnał się i odszedł. Objąłem Anetę, która właśnie
wychodziła z klasy, a ona drgnęła przestraszona. Zaproponowałem
odwiezienie, ale ona odmówiła, twierdząc, że powinienem zająć
się Polą.
-
Jest grzeczna, patrz - wskazałem na dziewczynkę, która grzecznie
leżała i rozglądała się.
Podczas
drogi rozmawiałem z Anetą o Marcie. Mówiła, że za nią tęskni,
a teraz została zupełnie sama. Ja byłem w takiej samej sytuacji,
ale nie chciałem narzekać. Poczochrałem ją po głowie, mówiąc,
że przecież ma nas. Uśmiechnęła się dziękując.
W
drodze powrotnej skierowałem się do pracy mojej mamy. Siedząc w
jej gabinecie opowiadałem o szkole i Poli, która dopiero teraz
zaczęła płakać z głodu. Wyjąłem butelkę, którą
przygotowałem przed wyjściem. Jakiś czas później wracałem do
domu i przygotowywałem się do pierwszego dnia szkoły.
------
Hej! Jako pierwszą rzecz chcę życzyć Wam wesołych świąt! Tak, wiem, już końcówka, ale jakoś tak wyszło, że przed świętami nie dodałam ;)
Drugie: zbliżamy się do końca. Tak, chyba nie zrealizuję wszystkich pomysłów na blogu i chyba po prostu go porzucę. Nie wiem jeszcze, ale mam wrażenie, że teraz ta historia zrobiła się taka... beznadziejna.
Trzy: Na fanpage pojawiły się fragmenty nowych, różnych opowiadań. Może coś Wam się spodoba :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
"Dziewczyna ze zdjęcia" też jest zajebista! ^^ ----> Never Ending Stories! <3
Tutaj możesz zapytać o wszystko ----> Ask me here!
Nie porzucaj tej historii. Ona wcale nie jest beznadziejna, ona jest świetna! Koniecznie zrealizuj na tym blogu wszystkie pomysły :) A co do rozdziału to fajny :) Ten Paweł zachował się chamsko, najpierw go olali, a teraz gada jak gdyby nigdy nic. A gdzie Monika się wyprowadziła? W sumie całkiem niezła była by para z Alana i Anety. Tak więc bloga koniecznie kontynuuj i pisz równie dobre części.
OdpowiedzUsuńTylko czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem powinna zakończyć juz tego bloga i zacząć pisać nowego z perspektywy Poli.
OdpowiedzUsuńIsiaa.
Ps. Zapraszam do mnie big-love-needs-big-sacrifices.blogspot.com
Świetny
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny
Moim zdaniem świetna historia a nie jak twierdzisz beznadziejna :). Pisz dalej, czekam z niecierpliwością na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńJakoś tak nie mogłam się zabrać żeby coś od siebie napisać, no ale przyszedł czas żeby się ujawić:)
OdpowiedzUsuńJestem z tobą od pierwszego rozdziału i kocham tą opowieść. Z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Proszę nie porzucaj opowiadania bo jest naprawdę świetne:)