-
Tatusiu, opowiedz mi o mamusi - usłyszałem tą samą prośbę co
poprzedniego wieczora i jeszcze wcześniej kilkanaście razy.
Westchnąłem
patrząc na trzyletnią dziewczynkę, która znowu robiła swoją
minę szczeniaczka. Położyłem się obok niej i szczelnie okryłem
ją kołdrą. Odgarnąłem jej długie, brązowe włosy za ucho
przyozdobione kolczykiem w kształcie kotka i wziąłem głęboki
oddech.
-
Była bardzo śliczna. Miała długie ciemne włosy i ciemne oczy. To
właśnie po niej odziedziczyłaś urodę. Uwielbiała rysować i
bardzo dobrze jej to wychodziło. To ona namalowała obraz, który
wisi u cioci Amandy. Babcia znała się z jej rodzicami i czasami
bawiliśmy się razem, ale nie lubiłem jej. Wiesz, jak się jest
małym to chłopcy nie lubią dziewczynek.
-
Głupie.
-
Tak, to jest bardzo głupie. Kiedy zrobiliśmy się więksi,
zaczęliśmy więcej czasu spędzać ze sobą. Zakochaliśmy się w
sobie i nie wyobrażaliśmy sobie życia bez siebie. Mama była moim
aniołem, a teraz ty jesteś moim aniołkiem. Koniec. Idziemy spać.
-
Tata! Jeszcze!
-
Już jest późno, Pola.
Znowu
spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami, które w połączeniu z
brązowymi włosami dawały zdumiewający efekt.
-
Kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli ciebie ucieszyliśmy
się. Byliśmy młodzi, ale cieszyliśmy się, że będziemy mieć
taką fajną córeczkę. Wiedzieliśmy, że kiedyś zapiszemy ją na
balet i będziemy chodzić na każdy występ - czułem jak powoli
zaczyna ściskać mnie w gardle. - Ale mamusia odeszła do nieba.
-
Nie płacz - przytuliła mnie swoimi małymi rączkami.
-
Nie płaczę. Idziemy spać.
Przytuliła
się do mnie, a ja głaskałem ją po główce czekając aż uśnie.
W mojej głowie przelatywały obrazy z Martą w roli głównej.
Tęskniłem za nią, ale nie chciałem pokazać Poli swojej słabości.
Chciałem żeby miała we mnie oparcie i miała mnie za twardego
bohatera. Kwadrans później wychodziłem z hotelowej sypialni i
kierowałem się do drugiej części apartamentu gdzie mogłem w
spokoju powspominać, pijąc alkohol. Pukanie do drzwi przerwało
sielankę, a Mikołaj razem z Pawłem wpakowali się do środka, gdy
otworzyłem. Rozsiedli się na kanapach pytając czy potworek już
śpi.
-
Nie mów tak na nią - poprosiłem. - Tak, śpi.
-
Znowu pytała o Martę, co?
-
Chyba powinienem kupić jej jakieś nowe książeczki.
Pijąc
drinki robiliśmy podsumowanie trasy. Było to nasze pierwsze takie
przedsięwzięcie i nie mogliśmy doczekać się następnego albumu i
koncertów.
-
A jak tam przyszły pan młody, co? - zapytał Miki zgryźliwie,
patrząc na Pawła.
-
Znowu zaczynasz?
-
Po prostu próbuję wam pokazać jak to dobrze jest być wolnym -
powiedział chłopak wyciągając się na kanapie. - Nie wiem jak
można żenić się jakie dwudziestojednolatek.
-
Jak się zakochasz to zobaczysz. Ja kocham Anetę i chcę spędzić z
nią resztę życia.
-
Daję stówę, że rozwiedziecie się w przeciągu pięciu lat.
-
Spierdalaj - wystawił mu środkowy palec, a ja przewróciłem
oczami.
Następnego
dnia każdy pakował się i z niecierpliwością oczekiwał lądowania
w Polsce. Pola również była markotna i ciągle pytała kiedy
będziemy u babci. Wysiadając na warszawskiej płycie lotniska
czułem szczęście. Dziewczynka podekscytowana skakała obok mnie,
kiedy czekaliśmy na bagaże. Czekało na nas wielu fanów, którym
musieliśmy poświęcić kilka minut. W końcu ochrona pomogła nam
ewakuować się. Godzinę później byliśmy przed moim rodzinnym
domem, a ja czułem jak ściska mnie w środku. Jeszcze niedawno
mieszkałem tu jako zwykły nastolatek, a teraz wracam jako gwiazda
rocka. Pożegnałem się z chłopakami, wziąłem swoje rzeczy i
ruszyłem z dziewczynką w stronę wejścia. Już po otworzeniu drzwi
pobiegła do salonu, krzycząc “Babcia!”. Przytuliłem kobietę,
której oczy zrobiły się szklane. Cieszyłem się, że wreszcie
jestem w domu i odpocznę po męczących koncertach, a Pola spędzi
trochę czasu z rodziną, o której od dawna mówiła.
Podczas
kolacji dziecko opowiadało o koncertach, zabawach, hotelach czy
sesjach zdjęciowych, w których tatuś brał udział. Amanda z
Roksaną wypytywały ją o rysunki, które oglądały, a także
książeczki, które jej czytałem.
Przez
następne dni cieszyłem się spokojem na tyle, na ile pozwalała mi
na to Pola czy wywiady, które miałem w polskiej telewizji. Szał na
Alibi nie mijał, a z każdym dniem wzrastał. Już nie mogłem wyjść
sobie spokojnie na miasto czy na zakupy do supermarketu. Bywały
momenty, że tęskniłem za starymi czasami, ale nie zamieniłbym
sławy na nic innego. Teraz czułem szczęście i spełnienie.
Mijały
dni i tygodnie, a my mieliśmy już kilka nowych kawałków na drugim
albumie. Zbliżaliśmy się również do zawarcia związku
małżeńskiego przez moich przyjaciół, a ja cieszyłem się ich
szczęściem. Siedząc w Kościele z Polą na kolanach, patrzyłem na
Pawła i Anetę i czułem miłość i szczęście w powietrzu. Byli
moją ulubioną parą i kibicowałem im. Siedząc na sali, gdzie
odbywało się wesele, wspominałem gorsze czasy w życiu Pawła -
jego depresję, cięcie się, wykrycie cukrzycy, szpitale. Teraz był
zupełnie innym człowiekiem, a jedyne co zostało
to jego blizny.
W
pewnej chwili wstałem i poprosiłem o chwilę ciszy. Wiedziałem, że
obowiązkiem świadka jest powiedzenie kilku słów, ale miałem
zupełną pustkę w głowie.
-
To najdziwniejsza sytuacja w jakiej kiedykolwiek się znalazłem -
przyznałem, kiedy dostałem mikrofon. - Jeszcze kilka lat temu nie
powiedziałbym, że Paweł będzie z Anetą! Tą Anetą, której tak
często dogryzał! Jednak świat się zmienia. Ludzie się zmieniają,
a zmiany są ważne. W życiu każdego z nas był gorszy moment.
Jednak nie będę teraz o tym opowiadał. Najważniejsze, że
wszystko się dobrze skończyło, a nasze gołąbki są szczęśliwe.
Aneta jest najlepszą dziewczyną, którą mógł poderwać Paweł.
Boże, co ja mówię - mruknąłem na co każdy zaczął chichotać.
- Dzięki. Kończąc chciałbym życzyć wam szczęścia, podziękować
za wybranie mnie na świadka i… miłości, misie i kotki! Tak,
wiem, że tak na siebie mówicie, bo niejednokrotnie to słyszałem.
Miłości!
Wzniosłem
toast po czym przytuliłem młodą parę. Chwilę później tańczyłem
z Polą, ubraną w perłową sukienkę. To ona była moją
Księżniczką i moją jedyną damą tego dnia. Była moim powodem do
radości i właścicielką mojego serca. Kochałem tylko ją, bo
powstała ze mnie i z Marty, której część żyła w tym aniołku.
-------
Zdziwieni, co? A może przeczuwaliście? Epilog zaczęłam pisać 22. lutego. Nie spodziewałam się jednak, że kiedykolwiek go dodam. A już na pewno, że nie tak szybko. Liczyłam, że coś się poprawi, ale nic się nie zmieniło. Czytelnicy odeszli, niektórzy czytali już z przyzwyczajenia. Zresztą dużo osób przyznało, że po śmierci Marty opowiadanie straciło magię. Zupełnie Was rozumiem :)
Blog ma równo trzynaście miesięcy. Przez ten czas wiele się wydarzyło:
* 56 części + przywitanie + epilog
* 75912 wyświetleń
* 1012 komentarzy
* 122 obserwatorów
Pokochałam Was i pokochałam tego bloga. Pokochałam komentarze, wiadomości, pytania, spam. Będzie mi trudno się z tym pożegnać, ale przecież są inne opowiadania.
Fanpage ---> Never Ending Stories! <3
Nieee! Prawie się rozryczałam :') szkoda,że to już koniec ;'C
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie!
OdpowiedzUsuńJesteś w tym naprawdę dobra!
Zostawiam obs :)
Zapraszam jak zawsze do mnie ♥
Koniec?eh a czesto czekałam az dodasz nowa czesc ;( bedzie mi tego czytania brakowalo
OdpowiedzUsuńŻe co?! To sobie żartujesz tak? Spóźniony żart Na Prima Aprillis? To opowiadanie jest najlepsze i nie możesz go skończć! Ale mimo wszystko muszę przyznać, że wyszło Ci wspaniale. Kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Paweł i Aneta? :o Ale dobrze, że przywrócili zespół. Cieszę się, że mimo wszystko na koniec opowiadanie nie było ani przesłodzone ( w końcu Marta umarła ), ale nie było też przygnębiające. Widać, że masz wyczucie w tym co robisz i odpowiednio wszystko to zakończyłaś. Można powiedzieć, że jest wręcz idealne, naprawdę. Myślę, że można by je spokojnie wykorzystać do książki nawet tej najwyższej klasy. Ogromnie spodobała mi się jego przemowa, była uroczysta i świetna. Myślałam jednak, że Alan będzie z kimś na koniec. I kolejny raz potwierdziło się, że trzynaście to pechowa liczba. Gratuluję Ci wszystkiego co osiągnęłaś, bo zdecydowanie na to zasłużyłaś. Każde wyświetlenie, każdy komentarz był zasłużony i sprawiedliwy. Mam nadzieję, że niedługo wrócisz do nas z nowym, kolejnym i równie świetnym opowiadaniem *-* Na koniec życzę weny na inne opowiadania i wytrwałości w tym co robisz.
OdpowiedzUsuńKochalam to opowiadanie... Jesteś genialna ��������
OdpowiedzUsuńEj no kooooooo[oooooooocham to opowiadanie!!!dlaczego go skonczylas?! Nie wyobrazam sobie zycia bez Kolysanki......... Nieeeeeeeeeee prooooszeeeeee usun ten epilog!!!i dodaj nastepna czesc!!
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się czegoś innego na zakończenie.
OdpowiedzUsuńNa epilog spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Wybacz, ale ten epilog po ostatnim rozdziale to tak... no, pojawił się z dupy. W sensie jeszcze rozdział temu Alan przeżywał to, że przyjaciele go wystawili z zespołem i tak dalej, a tutaj nagle trasa koncertowa i pełna sielanka? Trzyletnia dziewczynka zabierana w trasę koncertową tak naprawdę bez żadnej opieki? Niestety, jak rozdziały miały (przynajmniej w większej części) sens, tak epilog... kompletnie nie pasuje mi do pozostałych rozdziałów. Szkoda, myślałam, że zakończysz to z większym hukiem.
OdpowiedzUsuńBoskie! Nic innego nie mogę powiedzieć. Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to myślałam, że wszystko zakończy się na śmierci Marty, ale tak też może być :P
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA
OdpowiedzUsuńhttp://rememberprincessthatroguelovesthemost.blogspot.com/2015/06/lba.html
No nie.. Poddac sie z powodu czytelnikow? Robilas to bo lubisz czy dla poklasku? Jestem zawiedziona. Czuje niedosyt, zakonczenie kołysanki to najgorsze posuniecie.. Szkoda.
OdpowiedzUsuń