W
środę pojechałam z Alanem na zakupy świąteczne. Musiałam kupić
już prezenty moim rodzicom oraz dziadkom. Mój chłopak miał
wszystko zaplanowane i kupował rzeczy z listy. Będąc w sklepie z
odzieżą męską Alan wybierał prezenty dla ojca i dziadków. To
był naprawdę dobry pomysł. Takim oto sposobem mój ojciec dostanie
błękitną koszulę z granatowymi wstawkami. Dla dziadków kupiłam
krawaty w reniferki. Po zapłaceniu skierowaliśmy się do drogerii.
Moja mama miała dostać perfumy i kolczyki. Babciom postanowiłam
dać książki kucharskie. Obie uwielbiały gotować i gonić za
nowościami kulinarnym. Alan poprosił mnie bym pomogła mu wybrać
perfumy dla Amandy i Roksany. Dziewczyny miały gust podobny do
mojego więc nie miałam większego problemu z tym. Do tego miały
dostać bransoletki z zawieszkami.
Chodziliśmy
po centrum handlowym śmiejąc się i rozmawiając. Wszędzie były
ozdoby świąteczne, które wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
Ludzie wpadli w szał świątecznych zakupów i chodzili po sklepach
z markowymi torbami.
Alan
pociągnął mnie w stronę sklepu z odzieżą damską.
-
Komu teraz? - zapytałam kiedy chłopak przeglądał sukienki.
-
Tak tylko przeglądam... przymierz to, dobrze? - podał mi kremowe
ubranie.
-
Ale po co?
-
Przymierz, proszę.
-
Pomóc w czymś? - zapytała ekspedientka podchodząc do nas.
Spojrzałam
na kobietę ubraną w elegancki damski garnitur kręcąc głową z
zaprzeczeniem.
-
Możemy to przymierzyć? - zapytał Alan.
-
Oczywiście - kobieta uśmiechnęła się wskazując na
przymierzalnię.
Chłopak
mimo moich oporów ciągnął mnie w odpowiednim kierunku. Zasunął
zasłonę i usiadł na krześle czekając aż zacznę się rozbierać.
-
Nie przymierzę tego - powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
-
Przymierzysz.
-
Nie.
-
Proszę, kochanie - chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Tylko przymierz... Proszę - dodał widząc mój upór.
Westchnęłam
rozpinając kurtkę. Powiesiłam ją na wieszaku i zdjęłam kurtkę.
Widząc mój brzuch w podkoszulce poczułam się grubo. Nie byłam
idealnie płaska i czułam jakbym stała się obrzydliwie otyła.
-
Coś się stało? - zapytał Alan.
-
Jestem gruba.
-
Nie jesteś - wstał i przytulił mnie od tyłu. - Nasze maleństwo
rośnie - dodał szeptem kładąc ręce na moim brzuchu.
-
Jasne - mruknęłam.
Chłopak
ściągnął mi koszulkę i rozpiął spodnie. Miałam ochotę
roześmiać się widząc jego cwany uśmiech.
Prędko
ubrałam sukienkę i spojrzałam na swoje odbicie. Chłopak ponownie
mnie przytulił i zrobił zdjęcie mówiąc, że pięknie wyglądam.
-
Mogę się już przebrać? - zapytałam.
-
Pasuje? Jest dobra? Nie uciska? - znów dotknął mojego brzucha.
-
Wszystko jest okey!
-
To dobrze.
Przebrałam
się i oddałam chłopakowi sukienkę. On wyszedł, a ja zebrałam
swoje rzeczy i dołączyłam do niego. Zdziwiłam się widząc, że
płaci za ubranie, które po chwili dostaje w czarnej papierowej
torbie z logiem sklepu. Podziękował i objął mnie wychodząc ze
sklepu. Będąc na zewnątrz przytulił mnie mocniej i szepnął, że
to prezent dla mnie.
-
Zwariowałeś?! - byłam zła na niego. Myślałam, że to dla
Amandy, a nie dla mnie. - Ja tego nie przyjmę!
-
Przyjmiesz. Musisz.
-
Nie, Alan!
-
Tak! - wręczył mi torbę.
-
Widziałeś cenę tego?! - wyjęłam kartonik z ceną przyczepiony do
sukienki. - 190zł. Sto dziewięćdziesiąt!
- I
co z tego? - wzruszył ramionami. - Moja kasa więc mogę ją
wydać na co chcę.
-
To kup coś dla siebie, a nie dla mnie!
-
Nie kupiłem dla ciebie... - przytulił mnie i dokończył: -
Tylko dla was. Nie denerwuj się. Nie możesz. Chcesz żeby jej się
coś stało? - dotknął mojego brzucha.
-
Masz rację, przepraszam. A sukienkę daj Amandzie.
-
Nie. Ubierz ją na wigilię czy coś. Albo na sylwestra ze mną, o!
Albo w walentynki!
-
Do tego czasu będę wyglądać jak balon - mruknęłam.
-
Nieważne. Buziak na zgodę? - oparł się czołem o moje czoło i z
uśmiechem na ustach patrzył mi w oczy.
Widząc
jego błękitne tęczówki, nie umiałam się dłużej gniewać.
Kochałam tego idiotę najbardziej na świecie. Położyłam mu rękę
na policzki i delikatnie pocałowałam jego usta, które nauczyły
mnie techniki całowania. To one wprowadziły mnie do świata
miłości, pocałunków, seksu. One, a raczej ich właściciel.
Przymknęłam
oczy zarzucając chłopakowi ręce na szyję. On przycisnął mnie
mocniej do swojego ciała uściskiem w pasie. Staliśmy na środku
drugiego piętra centrum handlowego i zatracaliśmy się w sobie.
Czułam jakby czas się zatrzymał, a wokół nie było nikogo ani
niczego. Alan był władcą mojego ciała i mógł sterować mną jak
marionetką. Mógł robić wszystko z moim językiem. Był mistrzem
całowania. Moim mistrzem.
Oderwał
się ode mnie i spojrzał mi w oczy szepcząc, że bardzo mnie kocha.
Odpowiedziałam, że ja go również na co zostałam obdarzona
całusem w nos. Chłopak objął mnie i poszliśmy do sklepu z
pamiątkami. Musiałam coś kupić Olce. Przeglądając różne
artykuły pytałam Alana co on kupił Przemkowi, którego wylosował.
-
Kubek z Realu Madryt i słodycze. Niech spieprza.
Uśmiechnęłam
się patrząc na niego. Po chwili przeniosłam wzrok na artykuły
świąteczne. Kiczowate świecące choinki i reniferki przykuwały
uwagę. W końcu sięgnęłam po kulkę z wodą i śniegiem, w którą
można było wsunąć zdjęcie.
-
Myślisz, że się nada? - zapytałam.
-
Olej to. Ważne aby wyszło tyle za ile trzeba kupić.
Chłopak
miał rację. Podeszłam z kulą do kasy i zapłaciłam za nią. Alan
powiedział, że powinniśmy coś zjeść. Wiedziałam, że
fast-foody odpadają więc zaproponowałam sałatki, które były
naprawdę dobre. Byłam ciekawa co powie nastolatek, bo zawsze śmiał
się z dziewczyn, które "zachowują się jak króliki".
Jednak teraz zgodził się bez problemu.
-
Wejdziemy tu? - zapytał stając przed sklepem z artykułami dla
niemowląt.
-
Nie.
-
Ale dlaczego? Tylko popatrzymy.
Spojrzałam
na wieszaki pełne maleńkich ubrań. Przypomniało mi się jak
zawsze uwielbiałam zabawę lalkami czy w dom. Od zawsze wiedziałam,
że będę mieć dzieci, ale nie spodziewałam się, że w tak młodym
wieku.
-
Okey, chodźmy - pociągnęłam go.
Kiedy
zobaczyłam maleńkie śpioszki, poczułam dziwne uczucie.
Przepełniła mnie radość albo inne uczucie szczęścia. Boże,
nasze dziecko będzie takie maleńkie!
-
Dobrze się czujesz? - zapytał Alan.
-
Będę mamą - szepnęłam.
-
No wow. Cieszysz się? - pokiwałam głową, a on dodał przytulając
mnie: - Jestem szczęśliwy, że wreszcie to do ciebie dotarło.
Przeglądałam
ubranka z zaciekawieniem. Zawsze chciałam mieć młodsze rodzeństwo,
a tu... Boże, ono będzie tylko moje. Ekspedientka zapytała czy
może w czymś pomóc. Grzecznie zaprzeczyłam mówiąc, że tylko
patrzymy. Odeszła, a ja przeglądałam dalej. Alan podszedł do mnie
ze śpioszkami w Kubusia Puchatka mówiąc, że w takich będzie spać
nasza gwiazda.
-
Są jakieś małe - powiedziałam patrząc na ubranko.
-
Są dla noworodka. Przynajmniej ona tak mówiła - głową wskazał
na pracownicę.
Spojrzałam
na śpioszki. Nie wyobrażałam sobie zajmować się takim
maleństwem. Przecież ja zrobię mu krzywdę!
Moje
rozmyślanie przerwał dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam komórkę
z torebki i odebrałam widząc, że to moja mama. Pytała gdzie
jesteśmy, jak się czuję i czy coś jadłam.
-
Zaraz idziemy coś zjeść. Sałatkę - dodałam dumnie.
-
To dobrze. Jak będzie coś się dziać to zadzwoń, przyjadę po
was.
-
Mhmm, pa.
Schowałam
telefon, a w tej samej chwili podszedł do mnie Alan. Na ustach miał
uśmiech, a w ręce reklamówkę ze sklepu. Objął mnie bez słowa i
wyszliśmy ze sklepu.
-
Pierwsze śpioszki mamy! - powiedział.
Chciało
mi się śmiać widząc jego dumę. Zachowywał się gorzej niż po
wygranych mistrzostwach w siatkówkę kilka miesięcy temu.
-
Słyszałaś, księżniczko? - zapytałam głaszcząc się po
brzuchu.
Alan
objął mnie mocniej i skierowaliśmy się do restauracji.
Zamówiliśmy dania i jedząc je rozmawialiśmy o rzeczach dla
niemowląt.
-
Czytałem ostatnio, że nie ma sensu kupowania dużej ilości takich
małych ubranek, bo dzieci szybko rosną. Wydrukowałem sobie listę
co powinniśmy kupić i w jakich ilościach.
-
Alan, opanuj się! - powiedziałam śmiejąc się.
-
Pójdziemy w piątek do kina?
-
Randka?
-
Oczywiście!
-
Przepraszam pana, ale jestem zajęta. Nie wiem czy mój chłopak nie
ma żadnych planów - zażartowałam.
-
Ugh, chłopak? Szkoda... - podjął grę. - Ale wie pan, czego oczy
nie widzą, tego sercu nie żal.
-
No nie wiem... jakoś nie jest pan przekonujący...
Chłopak
z uśmiechem wstał i podszedł do mnie. Usiadł obok i ujął moją
twarz w dłonie i bez zbędnych ceregieli zaczął mnie całować.
Roześmiałam się przerywając mu.
-
Przekonał mnie pan - powiedziałam.
-
Głupia zabawa. Jestem zazdrosny - kontynuował całowanie mnie.
Objęłam
go za szyję oddając pocałunek.
-
Liżące się króliczki. Słodko - usłyszeliśmy nad sobą głos
Mikołaja.
Spojrzeliśmy
na niego. Przyjaciel Alana trzymał za rękę Monikę. Widząc to
poczułam dziwną złość. Dowiedzieliśmy się, że właśnie idą
do kina. Dziewczyna chciała jak najszybciej odejść i ciągle
mówiła, że się spóźnią na seans. Zauważyłam, że nie chce
rozmawiać ze mną. Mam nadzieję, że nasza przyjaźń nie rozbije
się przez chłopaka.
Kiedy
odeszli, dokończyliśmy sałatki i postanowiliśmy wracać do domu.
Alan stwierdził, że najszybciej będzie taksówką, bo ja nie
powinnam marznąć. Nie chciał słyszeć, że możemy pojechać
miejski. Będąc przed moim domem odprowadził mnie i pożegnaliśmy
się. Weszłam do domu i przywitałam się z mamą, która gotowała
w kuchni. Zaniosłam prezenty do mojego pokoju i schowałam je w
szafie. Wyjęłam śpioszki i spojrzałam na nie.
-
Nie mogę się doczekać - szepnęłam cicho. - Podobają ci się? -
zapytałam przykładając ubranko do brzucha.
Zeszłam
z nim na dół i usiadłam przy stole w kuchni.
-
Ładne, prawda? - powiedziałam pokazując mamie zakup. Posłała mi
uśmiech. - Alan kupił.
Zapadła
cisza przerywana jedynie przez piosenkę lecącą z radia.
Przypomniała mi się rozmowa z moimi rodzicami i Alana.
-
Mamo... - zaczęłam cicho. - Czy jeśli... my... ja... urodziłabym
je...to... pomogłabyś mi? - zapytałam po czym spojrzałam na moją
rodzicielkę.
Odwróciła
się i spojrzała na mnie nie mówiąc nic. Po chwili przytuliła
mnie szepcząc:
-
Oczywiście.
-
Kocham je, mamo.
-
Wiem. Cieszę się. Nie martw się, damy radę. A co Alan o tym
sądzi?
-
Jemu bardziej zależy. Od początku.
-
Będzie dobrze.
Siedziałam
przytulona do kobiety i cieszyłam się, że ją mam.
-
Kocham cię, mamo - szepnęłam.
-
Ja ciebie też, Martusiu.
Naszą
chwilę czułości rodzinnej przerwał dźwięk jaki wydaje ciecz
spływająca na rozgrzaną płytę przy gotowaniu. Moja rodzicielka
prędko podeszła do garnków. Opowiadałam jej o sklepie z
artykułami dla dzieci. Cieszyła się moim szczęściem i mówiła,
że damy radę ze wszystkim. Niby banalne powiedzenie, ale podnosiło
mnie na duchu. W tej samej chwili do domu wszedł mój ojciec.
Przywitał się z nami i zdejmując kurtkę pytał jak się czuję.
Odpowiedziałam, że wszystko okey. Siadając przy stole poinformował
nas, że w piątek przyjeżdżając jego rodzice. Cieszyłam się, bo
to byli moi ulubieni dziadkowie i widziałam ich naprawdę rzadko.
-
Co to? - zapytał biorąc śpioszki do rąk.
-
Byłam dziś z Alanem na zakupach i kupił to.
Westchnął
stwierdzając, że bardzo ładne.
-
Nadal jesteś zły? - zapytałam cicho. - Nie opuszczę się w nauce.
-
Wszystko w porządku, Martusiu - pocałował mnie w czoło jak małą
córeczkę tatusia.
Usiadłam
mu na kolanach przytulając go. Teraz od niego usłyszałam, że
będzie dobrze. Moja mama podała zupę warzywną i zmusiła mnie do
jedzenia, bo zupa ta ma dużo warzyw. Chętnie zjadłam odsuwając
brukselkę. Potem zmyłam się do siebie. Włączyłam komputer
licząc, że Monika będzie na facebooku. Jednak była offline.
Popisałam chwilę z Anetą i zabrałam się za przepisywanie
notatek, których trochę się nazbierało. Moja przyjaciółka
wysłała mi je na maila za co byłam jej wdzięczna. Wieczorem
oglądałam z rodzicami film w salonie. Dawno nie mieliśmy takich
wspólnych chwil. Czułam, że wreszcie zaakceptowali moją ciąże.
Zupełnie jak ja.
-----
Woooo,
ponad 3600 wejść! Jaram się jak pochodnia, mówiłam Wam już? To,
że Was kocham to też wiecie :D
Komentować!
Im więcej komentarzy tym dłuższe części! <3
Ojejku ! Wspaniała część <3 Ja się tak nie mogłam doczekać :D
OdpowiedzUsuńBoskie <3
OdpowiedzUsuńświetny blog , super opowiadanie !!! ;)))
OdpowiedzUsuńpisz dalej <3
http://naataliiiiaa.blogspot.com/
Lubię tego Alana :3
OdpowiedzUsuńGenialne!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńBoże, słodkie *.* super! <3
OdpowiedzUsuńOmom, jaram się *-* Najlepsza! <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej błagam jesteś cudowna :)
OdpowiedzUsuńTak, chcemy dłuższe!
OdpowiedzUsuńKocham to <3
A czy ja Ci mówiłam, że kocham to opowiadanie tak samo jak i jego autorkę <3 ;*
OdpowiedzUsuńKiedy next???
OdpowiedzUsuńNexty będą pojawiać się co 2/3 dni więc najprawdopodobniej jutro :3
Usuńświetne!! zajebiste!! ;3 kocham to ;*
OdpowiedzUsuńDziewczyno pisz dalej, bo ja to kocham normalnie .
OdpowiedzUsuńSuper super super <3
OdpowiedzUsuńSuper! Nie mogę się doczekać kolejnej części :)
OdpowiedzUsuńjejuu jak ty świetnie piszesz ! :O
OdpowiedzUsuńchce kolejną część ! *-*
w wolnym czasie zapraszam do mnie ! :)
misieeek-life.blogspot.com/ :)
Hej. Kochana, już po 20-stej a opowiadania nie mogę znalezc :(
Usuń