sobota, 5 kwietnia 2014

Część 7.

W środę pojechałam z Alanem na zakupy świąteczne. Musiałam kupić już prezenty moim rodzicom oraz dziadkom. Mój chłopak miał wszystko zaplanowane i kupował rzeczy z listy. Będąc w sklepie z odzieżą męską Alan wybierał prezenty dla ojca i dziadków. To był naprawdę dobry pomysł. Takim oto sposobem mój ojciec dostanie błękitną koszulę z granatowymi wstawkami. Dla dziadków kupiłam krawaty w reniferki. Po zapłaceniu skierowaliśmy się do drogerii. Moja mama miała dostać perfumy i kolczyki. Babciom postanowiłam dać książki kucharskie. Obie uwielbiały gotować i gonić za nowościami kulinarnym. Alan poprosił mnie bym pomogła mu wybrać perfumy dla Amandy i Roksany. Dziewczyny miały gust podobny do mojego więc nie miałam większego problemu z tym. Do tego miały dostać bransoletki z zawieszkami.
Chodziliśmy po centrum handlowym śmiejąc się i rozmawiając. Wszędzie były ozdoby świąteczne, które wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Ludzie wpadli w szał świątecznych zakupów i chodzili po sklepach z markowymi torbami.
Alan pociągnął mnie w stronę sklepu z odzieżą damską.
- Komu teraz? - zapytałam kiedy chłopak przeglądał sukienki.
- Tak tylko przeglądam... przymierz to, dobrze? - podał mi kremowe ubranie.
- Ale po co?
- Przymierz, proszę.
- Pomóc w czymś? - zapytała ekspedientka podchodząc do nas.
Spojrzałam na kobietę ubraną w elegancki damski garnitur kręcąc głową z zaprzeczeniem.
- Możemy to przymierzyć? - zapytał Alan.
- Oczywiście - kobieta uśmiechnęła się wskazując na przymierzalnię.
Chłopak mimo moich oporów ciągnął mnie w odpowiednim kierunku. Zasunął zasłonę i usiadł na krześle czekając aż zacznę się rozbierać.
- Nie przymierzę tego - powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
- Przymierzysz.
- Nie.
- Proszę, kochanie - chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. - Tylko przymierz... Proszę - dodał widząc mój upór.
Westchnęłam rozpinając kurtkę. Powiesiłam ją na wieszaku i zdjęłam kurtkę. Widząc mój brzuch w podkoszulce poczułam się grubo. Nie byłam idealnie płaska i czułam jakbym stała się obrzydliwie otyła.
- Coś się stało? - zapytał Alan.
- Jestem gruba.
- Nie jesteś - wstał i przytulił mnie od tyłu. - Nasze maleństwo rośnie - dodał szeptem kładąc ręce na moim brzuchu.
- Jasne - mruknęłam.
Chłopak ściągnął mi koszulkę i rozpiął spodnie. Miałam ochotę roześmiać się widząc jego cwany uśmiech.
Prędko ubrałam sukienkę i spojrzałam na swoje odbicie. Chłopak ponownie mnie przytulił i zrobił zdjęcie mówiąc, że pięknie wyglądam.
- Mogę się już przebrać? - zapytałam.
- Pasuje? Jest dobra? Nie uciska? - znów dotknął mojego brzucha.
- Wszystko jest okey!
- To dobrze.
Przebrałam się i oddałam chłopakowi sukienkę. On wyszedł, a ja zebrałam swoje rzeczy i dołączyłam do niego. Zdziwiłam się widząc, że płaci za ubranie, które po chwili dostaje w czarnej papierowej torbie z logiem sklepu. Podziękował i objął mnie wychodząc ze sklepu. Będąc na zewnątrz przytulił mnie mocniej i szepnął, że to prezent dla mnie.
- Zwariowałeś?! - byłam zła na niego. Myślałam, że to dla Amandy, a nie dla mnie. - Ja tego nie przyjmę!
- Przyjmiesz. Musisz.
- Nie, Alan!
- Tak! - wręczył mi torbę.
- Widziałeś cenę tego?! - wyjęłam kartonik z ceną przyczepiony do sukienki. - 190zł. Sto dziewięćdziesiąt!
- I co z tego? - wzruszył ramionami. -  Moja kasa więc mogę ją wydać na co chcę.
- To kup coś dla siebie, a nie dla mnie!
- Nie kupiłem dla ciebie... - przytulił mnie i dokończył:  - Tylko dla was. Nie denerwuj się. Nie możesz. Chcesz żeby jej się coś stało? - dotknął mojego brzucha.
- Masz rację, przepraszam. A sukienkę daj Amandzie.
- Nie. Ubierz ją na wigilię czy coś. Albo na sylwestra ze mną, o! Albo w walentynki!
- Do tego czasu będę wyglądać jak balon - mruknęłam.
- Nieważne. Buziak na zgodę? - oparł się czołem o moje czoło i z uśmiechem na ustach patrzył mi w oczy.
Widząc jego błękitne tęczówki, nie umiałam się dłużej gniewać. Kochałam tego idiotę najbardziej na świecie. Położyłam mu rękę na policzki i delikatnie pocałowałam jego usta, które nauczyły mnie techniki całowania. To one wprowadziły mnie do świata miłości, pocałunków, seksu. One, a raczej ich właściciel.
Przymknęłam oczy zarzucając chłopakowi ręce na szyję. On przycisnął mnie mocniej do swojego ciała uściskiem w pasie. Staliśmy na środku drugiego piętra centrum handlowego i zatracaliśmy się w sobie. Czułam jakby czas się zatrzymał, a wokół nie było nikogo ani niczego. Alan był władcą mojego ciała i mógł sterować mną jak marionetką. Mógł robić wszystko z moim językiem. Był mistrzem całowania. Moim mistrzem.
Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy szepcząc, że bardzo mnie kocha. Odpowiedziałam, że ja go również na co zostałam obdarzona całusem w nos. Chłopak objął mnie i poszliśmy do sklepu z pamiątkami. Musiałam coś kupić Olce. Przeglądając różne artykuły pytałam Alana co on kupił Przemkowi, którego wylosował.
- Kubek z Realu Madryt i słodycze. Niech spieprza.
Uśmiechnęłam się patrząc na niego. Po chwili przeniosłam wzrok na artykuły świąteczne. Kiczowate świecące choinki i reniferki przykuwały uwagę. W końcu sięgnęłam po kulkę z wodą i śniegiem, w którą można było wsunąć zdjęcie.
- Myślisz, że się nada? - zapytałam.
- Olej to. Ważne aby wyszło tyle za ile trzeba kupić.
Chłopak miał rację. Podeszłam z kulą do kasy i zapłaciłam za nią. Alan powiedział, że powinniśmy coś zjeść. Wiedziałam, że fast-foody odpadają więc zaproponowałam sałatki, które były naprawdę dobre. Byłam ciekawa co powie nastolatek, bo zawsze śmiał się z dziewczyn, które "zachowują się jak króliki". Jednak teraz zgodził się bez problemu.
- Wejdziemy tu? - zapytał stając przed sklepem z artykułami dla niemowląt.
- Nie.
- Ale dlaczego? Tylko popatrzymy.
Spojrzałam na wieszaki pełne maleńkich ubrań. Przypomniało mi się jak zawsze uwielbiałam zabawę lalkami czy w dom. Od zawsze wiedziałam, że będę mieć dzieci, ale nie spodziewałam się, że w tak młodym wieku.
- Okey, chodźmy - pociągnęłam go.
Kiedy zobaczyłam maleńkie śpioszki, poczułam dziwne uczucie. Przepełniła mnie radość albo inne uczucie szczęścia. Boże, nasze dziecko będzie takie maleńkie!
- Dobrze się czujesz? - zapytał Alan.
- Będę mamą - szepnęłam.
- No wow. Cieszysz się? - pokiwałam głową, a on dodał przytulając mnie: - Jestem szczęśliwy, że wreszcie to do ciebie dotarło.
Przeglądałam ubranka z zaciekawieniem. Zawsze chciałam mieć młodsze rodzeństwo, a tu... Boże, ono będzie tylko moje. Ekspedientka zapytała czy może w czymś pomóc. Grzecznie zaprzeczyłam mówiąc, że tylko patrzymy. Odeszła, a ja przeglądałam dalej. Alan podszedł do mnie ze śpioszkami w Kubusia Puchatka mówiąc, że w takich będzie spać nasza gwiazda.
- Są jakieś małe - powiedziałam patrząc na ubranko.
- Są dla noworodka. Przynajmniej ona tak mówiła - głową wskazał na pracownicę.
Spojrzałam na śpioszki. Nie wyobrażałam sobie zajmować się takim maleństwem. Przecież ja zrobię mu krzywdę!
Moje rozmyślanie przerwał dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam komórkę z torebki i odebrałam widząc, że to moja mama. Pytała gdzie jesteśmy, jak się czuję i czy coś jadłam.
- Zaraz idziemy coś zjeść. Sałatkę - dodałam dumnie.
- To dobrze. Jak będzie coś się dziać to zadzwoń, przyjadę po was.
- Mhmm, pa.
Schowałam telefon, a w tej samej chwili podszedł do mnie Alan. Na ustach miał uśmiech, a w ręce reklamówkę ze sklepu. Objął mnie bez słowa i wyszliśmy ze sklepu.
- Pierwsze śpioszki mamy! - powiedział.
Chciało mi się śmiać widząc jego dumę. Zachowywał się gorzej niż po wygranych mistrzostwach w siatkówkę kilka miesięcy temu.
- Słyszałaś, księżniczko? - zapytałam głaszcząc się po brzuchu.
Alan objął mnie mocniej i skierowaliśmy się do restauracji. Zamówiliśmy dania i jedząc je rozmawialiśmy o rzeczach dla niemowląt.
- Czytałem ostatnio, że nie ma sensu kupowania dużej ilości takich małych ubranek, bo dzieci szybko rosną. Wydrukowałem sobie listę co powinniśmy kupić i w jakich ilościach.
- Alan, opanuj się! - powiedziałam śmiejąc się.
- Pójdziemy w piątek do kina?
- Randka?
- Oczywiście!
- Przepraszam pana, ale jestem zajęta. Nie wiem czy mój chłopak nie ma żadnych planów - zażartowałam.
- Ugh, chłopak? Szkoda... - podjął grę. - Ale wie pan, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
- No nie wiem...  jakoś nie jest pan przekonujący...
Chłopak z uśmiechem wstał i podszedł do mnie. Usiadł obok i ujął moją twarz w dłonie i bez zbędnych ceregieli zaczął mnie całować. Roześmiałam się przerywając mu.
- Przekonał mnie pan - powiedziałam.
- Głupia zabawa. Jestem zazdrosny - kontynuował całowanie mnie.
Objęłam go za szyję oddając pocałunek.
- Liżące się króliczki. Słodko - usłyszeliśmy nad sobą głos Mikołaja.
Spojrzeliśmy na niego. Przyjaciel Alana trzymał za rękę Monikę. Widząc to poczułam dziwną złość. Dowiedzieliśmy się, że właśnie idą do kina. Dziewczyna chciała jak najszybciej odejść i ciągle mówiła, że się spóźnią na seans. Zauważyłam, że nie chce rozmawiać ze mną. Mam nadzieję, że nasza przyjaźń nie rozbije się przez chłopaka.
Kiedy odeszli, dokończyliśmy sałatki i postanowiliśmy wracać do domu. Alan stwierdził, że najszybciej będzie taksówką, bo ja nie powinnam marznąć. Nie chciał słyszeć, że możemy pojechać miejski. Będąc przed moim domem odprowadził mnie i pożegnaliśmy się. Weszłam do domu i przywitałam się z mamą, która gotowała w kuchni. Zaniosłam prezenty do mojego pokoju i schowałam je w szafie. Wyjęłam śpioszki i spojrzałam na nie.
- Nie mogę się doczekać - szepnęłam cicho. - Podobają ci się? - zapytałam przykładając ubranko do brzucha.
Zeszłam z nim na dół i usiadłam przy stole w kuchni.
- Ładne, prawda? - powiedziałam pokazując mamie zakup. Posłała mi uśmiech. - Alan kupił.
Zapadła cisza przerywana jedynie przez piosenkę lecącą z radia. Przypomniała mi się rozmowa z moimi rodzicami i Alana.
- Mamo... - zaczęłam cicho. - Czy jeśli... my... ja... urodziłabym je...to... pomogłabyś mi? - zapytałam po czym spojrzałam na moją rodzicielkę.
Odwróciła się i spojrzała na mnie nie mówiąc nic. Po chwili przytuliła mnie szepcząc:
- Oczywiście.
- Kocham je, mamo.
- Wiem. Cieszę się. Nie martw się, damy radę. A co Alan o tym sądzi?
- Jemu bardziej zależy. Od początku.
- Będzie dobrze.
Siedziałam przytulona do kobiety i cieszyłam się, że ją mam.
- Kocham cię, mamo  - szepnęłam.
- Ja ciebie też, Martusiu.
Naszą chwilę czułości rodzinnej przerwał dźwięk jaki wydaje ciecz spływająca na rozgrzaną płytę przy gotowaniu. Moja rodzicielka prędko podeszła do garnków. Opowiadałam jej o sklepie z artykułami dla dzieci. Cieszyła się moim szczęściem i mówiła, że damy radę ze wszystkim. Niby banalne powiedzenie, ale podnosiło mnie na duchu. W tej samej chwili do domu wszedł mój ojciec. Przywitał się z nami i zdejmując kurtkę pytał jak się czuję. Odpowiedziałam, że wszystko okey. Siadając przy stole poinformował nas, że w piątek przyjeżdżając jego rodzice. Cieszyłam się, bo to byli moi ulubieni dziadkowie i widziałam ich naprawdę rzadko.
- Co to? - zapytał biorąc śpioszki do rąk.
- Byłam dziś z Alanem na zakupach i kupił to.
Westchnął stwierdzając, że bardzo ładne.
- Nadal jesteś zły? - zapytałam cicho. - Nie opuszczę się w nauce.
- Wszystko w porządku, Martusiu - pocałował mnie w czoło jak małą córeczkę tatusia.
Usiadłam mu na kolanach przytulając go. Teraz od niego usłyszałam, że będzie dobrze. Moja mama podała zupę warzywną i zmusiła mnie do jedzenia, bo zupa ta ma dużo warzyw. Chętnie zjadłam odsuwając brukselkę. Potem zmyłam się do siebie. Włączyłam komputer licząc, że Monika będzie na facebooku. Jednak była offline. Popisałam chwilę z Anetą i zabrałam się za przepisywanie notatek, których trochę się nazbierało. Moja przyjaciółka wysłała mi je na maila za co byłam jej wdzięczna. Wieczorem oglądałam z rodzicami film w salonie. Dawno nie mieliśmy takich wspólnych chwil. Czułam, że wreszcie zaakceptowali moją ciąże. Zupełnie jak ja.

-----
Woooo, ponad 3600 wejść! Jaram się jak pochodnia, mówiłam Wam już? To, że Was kocham to też wiecie :D
Komentować! Im więcej komentarzy tym dłuższe części! <3


18 komentarzy:

  1. Ojejku ! Wspaniała część <3 Ja się tak nie mogłam doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog , super opowiadanie !!! ;)))
    pisz dalej <3


    http://naataliiiiaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię tego Alana :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, słodkie *.* super! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Omom, jaram się *-* Najlepsza! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz dalej błagam jesteś cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, chcemy dłuższe!
    Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  8. A czy ja Ci mówiłam, że kocham to opowiadanie tak samo jak i jego autorkę <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Nexty będą pojawiać się co 2/3 dni więc najprawdopodobniej jutro :3

      Usuń
  10. świetne!! zajebiste!! ;3 kocham to ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyno pisz dalej, bo ja to kocham normalnie .

    OdpowiedzUsuń
  12. Super super super <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Super! Nie mogę się doczekać kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  14. jejuu jak ty świetnie piszesz ! :O
    chce kolejną część ! *-*

    w wolnym czasie zapraszam do mnie ! :)
    misieeek-life.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Kochana, już po 20-stej a opowiadania nie mogę znalezc :(

      Usuń