Przegadałyśmy
pół nocy po czym postanowiłyśmy się położyć. Aneta od razu
wpakowała się na moje łóżko stwierdzając, że śpi ze mną.
Monika była zawiedziona, że tym razem to ona śpi na materacu.
Zaoferowałam jej odstąpienie mojego miejsca, ale Aneta od razu
odpowiedziała, że ja tam muszę spać. Uśmiechnęłam się patrząc
na nią. Po kilku minutach doszłyśmy do porozumienia. Monia
przekonała się do materaca, a my leżałyśmy na moim łóżku.
Rano
obudziła nas Monika przepatrując moją szafę. Wyciągnęła wiele
ubrań, których nie miała zamiaru włożyć z powrotem tam, gdzie
ich miejsce. Usiadłam na łóżku i poczułam jak kręci mi się w
głowie. Poczułam charakterystyczny smak w ustach i pobiegłam do
łazienki. Teraz na pewno wszystko się wyda. Wymiotując usłyszałam
zdanie wypowiedziane czułym głosem należącym do mojej
przyjaciółki:
-
Biedna - poczułam jak zbiera mi włosy, by nie zabrudziły się.
Ogarnęłam
się i wstałam, by umyć zęby. Spojrzałam na moją przyjaciółkę
w odbiciu lustra. Posłała mi uśmiech. W tej samej chwili weszła
Monika pytając co mi.
-
Chyba się zatruła - skłamała Aneta.
Chwilę
później ubierałyśmy się i schodziłyśmy na dół, by zjeść
śniadanie. Ja nie mogłam niczego przełknąć, ale musiałam się
zmusić, by nic się nie wydało. Po dwunastej zostałam sama, bo
dziewczyny musiały wracać do siebie. Byłam nawet szczęśliwa, bo
chciałam zostać sama. Źle się czułam i jedyne czego pragnęłam
to zakopanie się w łóżku i oglądanie filmów. Zrobiłam sobie
gorącą czekoladę i włączyłam sobie komedię romantyczną. W
pewnym momencie zadzwonił Alan. Zatrzymałam film i odebrałam
mówiąc:
-
Hej.
-
Hej, słońce. Jak się czujesz?
-
Normalnie.
-
Coś się stało? Co jest?
-
Smutno mi - szepnęłam.
-
Zaraz będę. Rafaello czy Toffifee?
-
Nic.
-
Wezmę to i to. Daj mi kwadrans.
Rozłączyłam
się i biorąc kolejny łyk gorącego napoju, kontynuowałam
oglądanie filmu. Jakiś czas później usłyszałam dzwonek do
drzwi. Nie chciało mi się wychodzić spod ciepłego koca, ale
musiałam otworzyć. Źle się czułam więc nie miałam sił ani
ochoty, by okazywać Alanowi jak bardzo cieszy mnie jego widok. Bez
słowa przytulił mnie po zdjęciu kurtki. Poczułam jak ściska mnie
w gardle. Czułam się jakoś pusto i samotnie. Poszliśmy do mnie i
usiadłam się na łóżku przykrywając kocem. Po kilku sekundach w
moich ustach czułam karmelowy smak przekąski. Alan położył się
obok mówiąc, że mam się uśmiechnąć.
-
Nie chcę - mruknęłam.
-
Mamusia jest smutna - szepnął przykładając głową do mojego
brzucha.
-
Oj, Alan.
-
Ona też jest smutna - spojrzał mi w oczy. - Przez ciebie. Musisz
się uśmiechnąć!
Nie
odpowiedziałam nic. Włożyłam kolejne puste kalorie do ust. Cukier
zawsze poprawiał mi humor.
-
Dobra, nie to nie - powiedział chłopak biorąc mojego laptopa
i włączając Youtube.
Po
chwili na ekranie pojawił się filmik z Austinem Mahone. Zawsze je
oglądam, gdy mam gorsze dni. Jednak tym razem nie chciałam.
Wszystko mnie bolało i czułam senność. Położyłam się tyłem
do Alana i naciągnęłam na siebie koc.
-
Co jest, kochanie? - zapytał chłopak przytulając mnie. - Robię
coś nie tak?
Pokręciłam
głową przecząco.
-
Coś się boli? - usłyszałam kolejne pytanie.
-
Brzuch- szepnęłam. - I plecy.
Poczułam
jego ciepłą dłoń pod swoim ubraniem. Delikatnie jeździł mi
palcami po kręgosłupie. Po chwili zaczął masować okolice krzyża.
-
Tutaj?
-
Mhmm, idealnie.
Nie
chciałam pytać skąd wie gdzie boli podczas ciąży, bo jestem
pewna, że przeczytał już ileś książek. Czułam błogą ulgę.
Został jedynie brzuch, który bolał jakbym miała dostać okres.
Jednak wiedziałam, że nie mogę wziąć żadnych tabletek.
-
Lepiej? - zapytał po chwili.
-
Brzuch mnie boli.
-
Myślę, że powinniśmy pojechać do szpitala. Co jeśli to coś...
-
Przestań, Alan. Przytul mnie.
Przytulił
mnie mocno wsuwając mi ręce pod koszulkę. Okrężnymi ruchami
masował mi brzuch, a ja czułam jak moje powieki stają się
cięższe. Jednak musiałam zmienić pozycję. Odwróciłam się w
stronę nastolatka i położyłam się na jego klatkę piersiową,
która unosiła się w wyniku spokojnych oddechów. Było mi ciepło,
moje nozdrza wypełniał zapach perfum Alana i na dodatek chłopak
trzymał mnie w swoich ramionach - idealnie. Nagle znikąd nadszedł
sen. Kiedy się obudziłam, byłam zdezorientowana. Mój mózg
potrzebował kilku minut, by zacząć normalnie funkcjonować.
Cieszyłam się, że Alan wciąż przy mnie jest. Wyciągnęłam się
łącząc swoje nogi z nogami chłopaka.
-
Jak się czujesz? - zapytał całując mnie w czoło. - Lepiej?
Pokiwałam
głową z uśmiechem. Chwyciłam Toffifee na co usłyszałam, że
powinnam zjeść coś normalnego, a nie ciągle jem słodycze.
-
Ugotujemy coś razem? - zaproponował.
-
Zaraz.
Chłopak
świetnie gotował, a ja uwielbiałam to z nim robić. Chociaż
zawsze kończyło się na tym, że ja siedziałam na szafce i
zagadywałam go, a on przyrządzał potrawę. Po chwili sama zaczęłam
czuć głód. Zeszliśmy na dół zastanawiając się co robimy.
-
Zapiekanki! - powiedziałam z uśmiechem.
-
Jeśli chcesz to będą zapiekanki.
Niestety
okazało się, że nie ma kilku odpowiednich produktów więc albo
musieliśmy wymyślić coś innego, albo iść do sklepu. Spojrzałam
smutno na chłopaka, który zaproponował zamówienie pizzy.
-
Dobra, pójdę do sklepu - powiedział widząc moją zawiedzioną
minę.
-
Idę z tobą!
-
Zostań, zimno jest.
-
Oj, Alan, ja nie umieram...
-
To ubierz chociaż jakąś bluzę - poprosił widząc, że wciągam
kurtkę na koszulkę.
Mrucząc
pod nosem, że przesadza, poszłam do siebie. Chwyciłam szarą bluzę
wiszącą na krześle i chwilę później szliśmy do pobliskiego
sklepu. Wcale nie było tak zimno. Dzieci korzystały z wolnego czasu
i lepiły bałwany albo jeździły na sankach.
-
Ja z naszą córeczką też będę jeździć na sankach - szepnął
Alan obejmując mnie.
-
O ile się nie rozejdziemy i nie będziesz miał dwóch weekendów w
miesiącu - powiedziałam nie patrząc na niego. Ze wszystkich sił
próbowałam powstrzymać śmiech.
-
Co?!
-
Co się tak dziwisz? Życie, skarbie.
-
Nie mów tak! Nie masz prawa!
Spojrzałam
na niego z uśmiechem. Miał wkurzony wyraz twarzy. Chyba trochę
przesadziłam.
-
Oj, przepraszam, Alan. To taki żart.
-
Żart powinien być śmieszny - mruknął patrząc przed siebie.
-
Ej, co jest? - zapytałam stając przed nim. - Żartowałam, okey?
Przecież mamy być rodziną, prawda? Ślub i te sprawy.
-
Jeśli się nie rozejdziemy, prawda?
-
Rzucasz mnie?
-
Chyba ty mnie.
-
Co ty pieprzysz? Ja cię kocham, ale widocznie masz to gdzieś.
Odwróciłam
się i ruszyłam w dalszą drogę.
-
Ja ciebie też! - powiedział Alan. - Kochanie, proszę! Zaczekaj!
Poczułam
jak twarda śnieżka rozbija się o moje plecy. Zdenerwowana
przystanęłam i spojrzałam na rozbawionego chłopaka, który jakby
nic się nie stało podszedł do mnie.
-
Oj, przepraszam, tak? Zgoda? - zapytał.
Zebrałam
zimny, biały puch z pobliskiego płotka i sypnęłam nim w twarz
chłopaka mówiąc, że nie. Podniósł mnie mówiąc, że muszę za
to umrzeć. Roześmiałam się obejmując go za szyję. Pocałowałam
go i przeprosiłam za mój żart przyznając, że był głupi.
Chłopak również prosił mnie o wybaczenie mówiąc, że pragnie
ożenić się ze mną i mieć rodzinę. Kupiliśmy w sklepie co
mieliśmy kupić i prędko wróciliśmy do domu. Podczas
przygotowywania posiłku było dużo śmiechu i zabawy. Tak samo jak
przy jedzeniu. Wspólne karmienie i wygłupy cofnęły nas do
początku związku. Jesteśmy chyba jedyną parą, która mimo iż
jest ze sobą prawie dwa lata, nadal jest zakochana w sobie po uszy.
Kiedy
Alan zmywał naczynia, do domu weszła moja mama. Przywitała się z
nami i zapytała dlaczego go wykorzystuję skoro on jest tu gościem:
-
Z dwóch, prostych powodów. To on chciał gotować i to on zrobił
mi dziecko. Proste, nie?
-
Marta! - zganiła mnie.
-
Jeśli to nie wystarcza to mam trzeci powód: zdenerwował mnie dziś.
-
Ty mnie też! - odpowiedział chłopak ochlapując mnie wodą.
Po
chwili leżeliśmy w moim pokoju. Nastolatek znowu był moją
poduszką. Uwielbiałam jego lekko umięśnione ciało, delikatną
skórę i ubrania pachnące świetnymi perfumami.
-
Zostaniesz u mnie na noc? - zapytałam.
-
Nie wiem.
-
Kiedyś często zostawałeś, a teraz wcale - powiedziałam z
wyrzutem.
-
Nie wiem czy twoi rodzice się zgodzą.
-
Dziecka raczej sobie nie zrobimy - zażartowałam. - Zresztą jakoś
nie mam ochoty na… wiesz…
-
Na seks? Nie pociągam cię juz?
-
Nie o to chodzi! Jakoś tak… nie wiem… A ty chcesz? Bo jeśli
chcesz to… wiesz.. - podsunęłam mu koszulkę do góry w celu
zdjęcia jej.
-
Oj, przestań - przytulił mnie. - Seks to nie wszystko. Kocham cię.
-
Ja ciebie też, wiesz?
-
Ciekawe co ona myśli, nie? - powiedział kładąc mi rękę na
brzuchu. - Kiedy będzie się ruszać?
-
Nie wiem. Pewnie za kilka tygodni.
-
Nie mogę się doczekać.
Postanowiliśmy
obejrzeć film w internecie. Głównie bohaterowie mimo wielu
przeciwności w końcu byli razem. Wszystko działo się w okolicach
Bożego Narodzenia co przypomniało mi jak Alan był u mnie na
obiedzie, a potem ja u niego. Ten czas jest taki magiczny. Śnieg,
choinka i ta cała atmosfera.
-
Alan… pójdziemy na spacer? - zaproponowałam.
-
Na spacer?!
-
Mhmm. Jak kiedyś.
-
Ale jest zimno.
-
Ubiorę się ciepło. Idziemy?
Chłopak
wybrał mi ubrania, które mam założyć. Wyśmiałam go kiedy podał
mi bluzkę i grubą, czarną bluzę. Jednak to był jedyny warunek,
żebyśmy w ogóle wyszli. Nie chciałam przyznawać mu racji,
ale cieszyłam się, że ubrałam to, co mi kazał. Po wyjściu z
domu moje policzki od razu zaczęły szczypać od mrozu. Złapałam
Alana za rękę na co usłyszałam jego bulwers:
-
Gdzie masz rękawiczki?!
Mruknęłam
pod nosem imię Najwyższego i sięgnęłam do kieszeni. Założyłam
kolorowe rękawiczki, które kupiła mi Amanda. Idąc zaśnieżonym
chodnikiem rozmawiałam z Alanem. Pytał czy będę się starać o
nauczanie w domu czy będę chodzić do szkoły.
-
Wstydzę się trochę więc nie wiem..
-
Wstydzisz się ciąży?
-
W końcu to wpadka, nie?
-
A co jeśli ci powiem, że specjalnie się nie zabezpieczyłem?
Będziesz się wstydzić chodzić z nią na spacery?
Poczułam
wstyd. On miał rację. Przecież to dziecko powstało z miłości i
w takim uczuciu je wychowamy. Przystanęłam i pocałowałam chłopaka
mówiąc, że razem z naszym maleństwem będę chodzić do szkoły.
-
Wyrośnie geniusz! - zażartował.
Roześmiałam
się zarzucając mu ręce na szyję. Po jakimś czasie byliśmy przed
McDonaldem.
-
Idziemy? - zaproponowałam.
-
A możesz? Bo wiesz, ta chemia i w ogóle.
-
Oj przestań! Według ciebie powinnam jeść tylko sałatę i
tabletki, co?
Bez
słowa pociągnął mnie do środka. Było naprawdę dużo osób.
Złożyliśmy zamówienie i zajęliśmy jeden z nielicznych wolnych
stolików. Jedząc frytki obserwowałam pary, które z czułością
patrzyły sobie w oczy. Ja z Alanem również tutaj się spotykałam.
Potem jak zostaliśmy parą to chłopak zaczął zabierać mnie do
restauracji. Gdy byłam tam po raz pierwszy, dziwnie się czułam.
Otaczali nas sami dorośli, eleganccy ludzie. Jednak da się
przywyknąć.
Po
trzydziestu minutach szliśmy na przystanek autobusowy. Podczas drogi
do mojego domu, nastolatek poinformował swoich rodziców, że
zostaje u mnie na noc. Byłam pewna, że nikt nie będzie miał nic
przeciwko. Wieczorem graliśmy w gry na konsoli. Cieszyłam się, że
ciągle wygrywam mimo iż wiedziałam, że Alan z łatwością mógłby
mnie pokonać.
------
genialnee ! :D
OdpowiedzUsuńpisz dalej : ))
OdpowiedzUsuńGenialna część :D ^^
OdpowiedzUsuńFajnaa ;)
OdpowiedzUsuńWciągnęło mnie :3 Przyznaję, że nie lubię czytać, ale to mnie akurat wciągnęło :)
OdpowiedzUsuńJutro zacznę czytać od początku :) Podoba mi się ;)
http://lkgirlwithapassion.blogspot.com/
Woow boskiee :-D
OdpowiedzUsuńO kurde <3 Ale fajna część <3 Nie no genialne <3 Świetne i wspaniałe ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze wydarzenia :)
OdpowiedzUsuńSuper !!!
OdpowiedzUsuńXtra :3
OdpowiedzUsuńJeju, czekam na dalszą część. Świetna!
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj jestem przy komputerze, i muszę stwierdzić że taki fantastyczny rozdział poprawia humor!
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńŚwietne!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszą część :)
Dziękuję że to piszesz <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następną :))))
OdpowiedzUsuńJejku <3
OdpowiedzUsuńWciąga <3
Dodasz kolejną dziś ? :)