Rano zostałam obudzona całusem i zapachem
naleśników. Uśmiechnęłam się do chłopaka, który przywitał mnie mówiąc:
- Dzień dobry, kochanie. Jak się czujesz?
- Jestem głodna.
Wspólnie zjedliśmy naleśniki w kształcie serduszek i truskawki. Nie wiedziałam skąd chłopak miał te owoce skoro nie był teraz sezon, ale nie zaprzątałam
sobie tym głowy, bo byłam
zbyt zachwycona posiłkiem. Potem poszłam pod prysznic. Odświeżona zeszłam na
dół gdzie nastolatek sprzątał kuchnię po porannym gotowaniu. Wytarł ręce w
papierowy ręcznik i przytulił mnie pytając o plany na dzisiaj.
- Nieważne gdzie i co będziemy robić.
Ważne, że spędzimy cały dzień razem. A nie masz dzisiaj prawka?
- Nie, zostały mi jeszcze trzy godziny
jazdy i za tydzień mam egzamin.
Pocałowałam go mówiąc, że jestem pewna
jego wiedzy i wiem, że zda egzamin. Naszą chwilę namiętności przerwał telefon
chłopaka. Alan wyjął komórkę i odebrał połączenie. Stałam i przysłuchiwałam się
jego rozmowie, z której nic jednak nie udało mi się zrozumieć.
- Jasne, że się nim zajmę! Nie ma sprawy!
To kiedy będziecie?
Kiedy się rozłączył, z podekscytowaniem
opowiadał mi o rozmowie z ciocią.
- Mają jakieś sprawy do załatwienia i
pytali czy zajmiemy się Bartusiem. Zgodziłem się, bo w końcu musimy nabierać
wprawy, nie? - zapytał obejmując mnie i wsuwając mi rękę pod koszulkę.
Pół godziny później dzwonek do drzwi
obwieścił nam nadejście gości. Mama Bartusia tłumaczyła nam co jest w
granatowej torbie i jak powinniśmy zachowywać się, gdy chłopiec będzie płakał
albo marudził.
- Możemy iść z nim na spacer? - zapytał
Alan.
- Oczywiście.
Po chwili zostaliśmy sami. Usiadłam z
chłopcem na kanapie i zdjęłam mu kurteczkę. Spojrzał na mnie oddając mi
gryzaczek. Alan podszedł i ukucnął przed nami. Dziecko roześmiało się, gdy
nastolatek zrobił głupią minę. Zaczęliśmy zabawiać go, bo obawialiśmy się, że
zacznie płakać. Nastolatek świetnie sprawował się jako niańka i wiedziałam, że
nasza córeczka będzie miała najlepszego ojca pod słońcem. Przed południem
poszliśmy z Bartusiem na spacer. Alan prowadząc wózek mówił, że niedługo
będziemy chodzić tak z naszą córeczką. Po raz kolejny poczułam jak bardzo
kocham nasze maleństwo.
Chłopiec siedział w wózku bawiąc się kostką z plastikowymi kulkami w środku, które z każdym ruchem uderzały o ściankę wydając grzechoczący odgłos. W końcu wyrzucił zabawkę krzycząc. Podniosłam grzechotkę i podałam mu ją, całując go w różowe policzki. Wyciągnął do mnie rączki. Nie chciałam wyjmować go z wózka, bo wydawało mi się bardzo zimno, a tak przynajmniej grzał go kocyk. Jednak dziecko nie poddawało się i zmusiło nas do wzięcia go na ręce. Alan zatrzymał się.
Chłopiec siedział w wózku bawiąc się kostką z plastikowymi kulkami w środku, które z każdym ruchem uderzały o ściankę wydając grzechoczący odgłos. W końcu wyrzucił zabawkę krzycząc. Podniosłam grzechotkę i podałam mu ją, całując go w różowe policzki. Wyciągnął do mnie rączki. Nie chciałam wyjmować go z wózka, bo wydawało mi się bardzo zimno, a tak przynajmniej grzał go kocyk. Jednak dziecko nie poddawało się i zmusiło nas do wzięcia go na ręce. Alan zatrzymał się.
- Ty mała wredoto - powiedział z uśmiechem
odpinając okrycie na nóżki.
Wyciągnął chłopca, który uśmiechnął się
wypluwając smoczek. Idąc aleją w parku, rozmawialiśmy o różnych głupotach.
Śmialiśmy się wspominając różne sytuacje. Prowadziłam wózek, a Alan niósł
Bartusia, który ciągle mówił coś pod nosem wskazując na różne rzeczy. Zaczął
piszczeć widząc psa, a my mieliśmy ochotę wybuchnąć śmiechem. W pewnej
chwili wpadliśmy na Monikę i Mikołaja. Przywitali się z nami, a moja
przyjaciółka śmiała się z nas nazywając nas rodzicami.
- Praktyka? - powiedziała z ironią.
- Mhm - posłałam jej uśmiech.
Bartuś wyciągnął do mnie ręce, piszcząc.
Chciałam go wziąć, ale Alan powiedział, że nie powinnam dźwigać.
- Oj daj mi go!
Wzięłam chłopca i usiadłam na pobliskiej
ławce. Monika zajęła miejsce obok mnie i zaczęła zaczepiać dziecko, które
głośno się śmiało. Po chwili pożegnała się z nami i poszła z Mikołajem w dalszą
drogę. Alan przytulił mnie i niemowlę, mówiąc:
- Kocham cię. Idziemy na coś słodkiego?
Pokiwałam głową i włożyłam Bartka do
wózka. Przypięłam go pasami, okryłam kocykiem i znowu dałam mu całusa. Ładnie
pachniał i mogłam całować go i tulić cały czas. Nie często miałam do czynienia
z małymi dziećmi, bo jedynym młodym człowieczkiem w mojej rodzinie była Majka.
Siedząc w kawiarni trzymałam na kolanach Bartusia, który znowu wkładał łyżeczkę
do ust. Nie wiedziałam czy mogę dawać mu słodycze więc odpychałam jego malutką
rączkę od mojego sernika.
- Chyba musimy go nakarmić - powiedział
Alan pijąc karmelowe Latte.
Czterdzieści minut później wchodziliśmy do
domu. Wyjęłam chłopca z wózka i zdjęłam mu błękitny kombinezon.
- Kochanie… mam dla ciebie niespodziankę -
powiedziałam czując nieprzyjemny zapach.
- Jaką?
Przytknęłam dziecko do twarzy chłopaka
śmiejąc się.
- Jesteś okropna! - stwierdził nastolatek
krzywiąc się. - Przewiń go, a ja przygotuję mu jedzenie.
- Dlaczego ja?! Ja też mogę przygotować mu
papkę ze słoiczka.
- Okey, to najpierw go przewiniemy, a
potem karmimy. Razem. Okey?
Pokiwałam głową i wzięłam dziecko od
mojego chłopaka. W wyprostowanych ramionach niosłam je do salonu. Bartusiowi
podobało się nasze zachowanie, bo ciągle się śmiał wkładając dłoń do ust.
Położyłam go na kanapie i delikatnie zdjęłam jeansy. Jego rajstopki były mokre,
a woń, która wcześniej nie była zbyt przyjemna, teraz była pięć razy gorsza.
- Twoja kolej - powiedziałam do Alana.
Podał mi mokre chusteczki i pampersa po
czym z wykrzywioną miną zdjął dziecku pieluchę. Pomogłam mu przewinąć je, bo
nie radził sobie zbyt dobrze. Zwłaszcza, że Bartuś zaczął siadać, a zmuszony do
leżenia, kopał nas. Dla mnie nie było to takie trudne.
- I gotowe - powiedziałam podnosząc
niemowlę.
- Pięknie, mamusiu - nastolatek pocałował
mnie.
- Wynieś to - wskazałam na brudną pieluchę.
Chwyciłam słoiczek z zupką i zieloną,
plastikową łyżeczkę. Zagadywałam Bartusia, by ładnie zjadł. Jednak on uważał,
że zabieranie mi łyżki i wymachiwanie nią, brudząc mnie przy okazji, jest
świetną zabawą. Alan stało party o ścianę ze skrzyżowanymi rękoma i śmiał się
ze mnie mówiąc, że dobrze mi idzie. Kiedy moje spodnie i bluzka miały wiele
brudnych plam, nie wytrzymałam i powiedziałam wstając:
- Zamknij się i sam go nakarm - oddałam mu
dziecko i usiadłam na krześle przy stole.
Obserwowałam jak nastolatek sam prowadzi
brudną wojnę z niemowlakiem. W końcu zrezygnowany powiedział:
- To bądź głodny, potworze!
Wytarł mu buzię i posadził na podłodze.
Podeszłam do niego i podałam mu zabawkę. Dziecko było markotne i rzucało
zabawkami. Położyłam się z nim na kanapie i przykryłam kocykiem. Chłopiec mówił
coś pod nosem bawiąc się moim dużym serduszkiem, które wisiało na mojej szyi.
Alan kucał za mną i ciągle szeptał jak bardzo mnie kocha. W pewnej chwili wstał
i wrócił z aparatem. Denerwował mnie robiąc zdjęcia. Bartuś zauważył nowy
sprzęt i zaciekawiony, zaczął piszczeć, by mu go dać.
- Idź stąd! - warknęłam. - Daj mu spać.
Położyłam dziecko z powrotem obok siebie i
przykryłam kocykiem z Kubusiem Puchatkiem. Przyłożyłam usta do jego główki i
poczułam zapach kremu i chusteczek, którymi wycierał sobie twarz, gdy go
przewijałam. Czułam dumę kiedy się uspokoił i zaczął usypiać. Jednak sielanka
nie trwała długo i dziecko znowu było obudzone. Tym razem przez dzwonek do
drzwi. Alan poszedł otworzyć, a ja zdenerwowana podniosłam dziecko, które
zaczęło płakać. Do salonu weszła Amanda i przywitała się ze mną całusem w
policzek.
- Przyjechałam zobaczyć czy jesteście
grzeczni. Zresztą do czego to doszło, żebym musiała używać dzwonka w rodzinnym
domu?!
- Przecież masz klucze.
- Ale zapomniałam. Cześć grubasku mój -
powiedziała pieszczotliwie, łaskocząc Bartka.
- Denerwujecie mnie.
Chwyciłam kocyk i poszłam z dzieckiem na
górę. Przez ponad pół godziny próbuję go uśpić, a oni nie potrafią tego
docenić! Niemowlak płakał leżąc na łóżku, a do mnie po raz pierwszy dotarło, że
dzieci nie są tylko od zabawy czy tulenia, ale też śmierdzą i ciągle płaczą.
Po jakimś czasie dołączył do nas Alan.
Położył się za mną i gładząc mnie po
brzuchu, szeptał, że nie mogę się
denerwować, a rola matki idzie mi naprawdę dobrze. Oboje zeszliśmy na dół i
zamówiliśmy sobie pizzę. Po szesnastej po Bartusia przyjechała jego mama.
Pytała jak sobie radziliśmy i czy jej synek był grzeczny.
- Jak aniołek! - powiedziałam z uśmiechem.
Byłam padnięta i cieszyłam się leżąc na
kanapie przytulona do mojego chłopaka. Po chwili byłam w krainie snu. Obudziłam
się wieczorem. Byłam zdezorientowana i czułam wstyd, że zasnęłam. Alan widząc,
że wreszcie wstała, zatrzymał grę na XBOXie i podszedł do mnie.
- Jak się spało? - zapytał.
- Ale wstyd - mruknęłam.
- Wcale, że nie. Głodna?
Pokiwałam głową i wstałam idąc za nim do
kuchni. Przygotowując kolację, odebrałam połączenie od mamy. Kobieta pytała jak
się czuję i jak mija nam weekend.
- Brałaś witaminy?
- Tak, mamo! Umiem o siebie zadbać!
Pożegnałam się z nią i pomogłam chłopakowi. Po zjedzeniu posiłku, graliśmy
na konsoli. Byłam rozleniwiona i podobała mi się wizja leżenia na kanapie
z padem w ręce. Po remisie zrobiliśmy sobie seans filmowy, który zakończył się
po trzeciej w nocy. Szybko się odświeżyliśmy i leżeliśmy w łóżku całując się.
Nie chciało mi się spać więc chwyciłam podręcznik dla początkujących ojców i
zaczęłam czytać. Wszystko wydawało mi się bzdurą, ale Alan twierdził, że
wszystkie opisane zachowania pasują do opisu mojej osoby. Chciałam się obrazić,
ale wyprzedził mnie poprzez pocałunek, któremu zawsze ulegałam.
--------
Komentować, komentować! Postanowiłam, że notki będą pojawiać się w środu i soboty (ktoś mi taki pomysł podsunął - dziękuję!) +/- 1 dzień :D
Pamiętacie jak mówiłam o petcyji? Na początku był to żart, ale teraz podpisywać i rozsyłać do znajomych. Niech podpiszą nawet jeśli nigdy nie czytali nic mojego ----> PODPISZ PETYCJĘ!
Zapraszam do polubienia fp, a już jutro zmienię ustawienia i będziecie mogli "lajknąć" jednym kliknięciem, bo będzie przycisk na blogu! *-* -----> LIKE MY FP!
Zapraszam na drugiego bloga ----> SAME LOVE! <3
A tutaj pytanka ----> ASK ME HERE!
Świetne <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetnie :)
OdpowiedzUsuńGenialne <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe jejku *-*
OdpowiedzUsuńGenialny blog, naprawdę bardzo mi się podoba, a zdjęcia przepiękne ;) Zapraszam do mnie: http://noeemi-blog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZarąbiste.
OdpowiedzUsuńDelena-love-always-forever. blogspot. com
Super ¢:
OdpowiedzUsuńCudowne!! :) Super pomysł z tymi zdjeciami :) <3
OdpowiedzUsuńPo prostu lepiej niż Meyer hehehe
OdpowiedzUsuńSuper. Każda część tp kolejna dawka emocji ^^ :*
OdpowiedzUsuńWow exstraa <3
OdpowiedzUsuńWow exstraa <3
OdpowiedzUsuńSuperrrr. kiedy next ?!
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym czasem, zostać obudzona całusem i zapachem naleśników, no cóż, nieraz bywa inaczej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) adaszwarc.blogspot.com
Też bym chciała zjesc takie nalesniki *__*
OdpowiedzUsuńhttp://feelingsdonotplay.blogspot.com
Super! Czekam na nową część i zapraszam do siebie: http://hope-for-better-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeeeejku <3 Ale świetne :3
OdpowiedzUsuńDodaj kolejne proszeee :*