poniedziałek, 16 czerwca 2014

Część 25.



Przy śniadaniu wspominałam z Alanem sobotnią opiekę nad Bartusiem. Nie mogliśmy doczekać się aż nasza córeczka będzie z nami.
- Chyba będę częściej brał go do siebie, bo przynajmniej nabiorę wprawy.
- Ale masz fajnie - mruknęłam smarując tost Nutellą.
- Będziemy do ciebie wpadać, mamusiu.
Spojrzałam na niego nie mówiąc nic. Jego niebieskie tęczówki zdradzały szczęście, a błysk w oku nie zmienił się odkąd zostaliśmy parą. Mam prawie dwuletni staż w związku, a moja miłość do niego nadal jest tak silna jak na początku. Westchnęłam przenosząc wzrok na kubek z kakao. Chłopak przysunął się i przytulił mnie mówiąc, że mnie kocha. Odłożyłam kanapkę i złapałam go za twarz ponownie wpatrując się w niego. Delikatnie go pocałowałam i poczułam smak dżemu malinowego.
Po śniadaniu musiałam wracać do domu, bo czekała na mnie nauka i zadania domowe. Zresztą i tak nie mogłabym zostać dłużej, bo z weekendu wrócili rodzice mojego chłopaka, a ja czułam się dziwnie w ich towarzystwie. Jego mama przyjaźniła się z moją odkąd pamiętam, ale wstydziłam się jej tak, jak na początku mojego związku z Alanem. Nie mogłam przywyknąć, gdy uśmiechała się mówiąc, że tworzymy taką słodką parę. Teraz wstydziłam się, że noszę w sobie dziecko jej syna. Czułam jakby nienawidziła mnie za to, ale ona za każdym razem pytała jak się czuję i dodawała mi otuchy posyłając ciepłe uśmiechy.
Stojąc na drewnianej  werandzie, całowałam się z Alanem i wyznawaliśmy sobie miłość. Nie mogłam się z nim rozstać, bo dla mnie nawet kilkugodzinne rozstanie było straszne i zaraz za nim tęskniłam.
- Widzimy się jutro w szkole - usłyszałam i poczułam całusa na czole.
Chłopak rozpiął mi guzik od płaszcza i wsunął mi rękę pod kurtkę. Pogłaskał mnie po brzuchu szepcząc, że bardzo nas kocha. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Przywitałam się z rodzicami i opowiadałam ją jak opiekowaliśmy się Bartusiem.
- On jest naprawdę słodki. Szkoda, że ja nie mam takiego brata - westchnęłam teatralnie po raz kolejny pokazując im jaki błąd popełnili, że nie postarali się o drugie dziecko.
Kątem oka spojrzałam na moich rodziców. Patrzyli na siebie nie mówiąc nic. Nalałam soku do szklanki, wzięłam paczkę suszonych bananów i powiedziałam, że idę do siebie. Będąc na górze rozłożyłam się na łóżku i włączyłam laptopa. Nie wiedziałam czy mogę trzymać go na brzuchu jak zazwyczaj więc podłożyłam poduszkę pod plecy, oparłam się o ścianę i trzymałam komputer na nogach. W pewnej chwili Monika napisała na czacie, który był pomiędzy nią, mną, a Anetą, czy pogadamy na Skype. Nie wyglądało to jak pytanie, a bardziej jak rozkaz. Odpisałam, że mi się nie chce, ale dziewczyna i tak zadzwoniła. Od razu zarzuciła mnie tysiącem pytań o jej “małą Martusię”. Denerwowała mnie mówiąc tak.
- Co robiłyście w weekend? - zapytałam zmieniając temat.
- Byłam z Mikołajem - słysząc to westchnęłam w duchu, bo czekała mnie długa, cudowna opowieść o Mikim, jego słodkich ustach i idealnej randce. Nie wiedziałam, że moja przyjaciółka jest aż tak naiwna.
- Przerucha cię i zostawi - stwierdziła Aneta, która dotychczas nic nie mówiła, bo pisanie SMSów było dla niej ważniejsze.
- Wcale, że nie! Mówił mi, że to są głupie plotki rozsiane przez małolaty.
- W każdej plotce jest ziarnko prawdy - Aneta nie dawała z wygraną.
- Jesteś po prostu zazdrosna!
- Żeby jeszcze było o co.
- Bo sama nikogo nie masz!
- Pff - prychnęła moja ciemnowłosa przyjaciółka. - Też mi powód.
- Zachowujesz się jak lesba.
Aneta oderwała wzrok od telefonu, spojrzała na ekran laptopa i stwierdziła, że Monia jest popieprzona.
- Jakbym chciała to bym sobie kogoś znalazła - dodała. - Ale mam wystarczająco dużo problemów.
- Ty po prostu…
- Dziewczyny, dajcie spokój - przerwałam. - Nie kłóćcie się, proszę.
- Macie to drzewo genealogiczne? - zapytała Monika. - Bo mi się po prostu nie chce do tego zabierać. Masakra jakaś.
- Zapomniałam! - powiedziałam przerażona, bo dopiero mi się przypomniało o drzewie genealogicznym, które muszę zrobić.
- Masz czas do wtorku więc spoko.
- Ja wzięłam od brata - Aneta wyszczerzyła się.
- Uuuu, Martusiu, pamiętasz Karola?
- Zamknij się!
Roześmiałam się, bo Monika do tej pory wypominała mi jak kiedyś podkochiwałam się w bracie Anety. Miałam wtedy pięć lat, a on był dla mnie autorytetem.
Rozmawiałyśmy długo w międzyczasie odrabiając zadania z matematyki. Uwielbiałyśmy wspólną naukę, a czasami byłyśmy zbyt leniwe, by do siebie iść. Skype w takich wypadkach był najlepszym rozwiązaniem. Około czwartej Aneta nas przeprosiła i powiedziała, że musi spadać. Nie chciałam gadać z Moniką, która znowu zachwycała się Mikołajem. Ile można?! Ja nigdy nie gadałam tyle o Alanie. Powiedziałam, że zabieram się za drzewo i widzimy się jutro. Nie była zła i szybko się rozłączyła. Włączyłam muzykę po czym zeszłam do salonu i wzięłam albumy i kartony ze zdjęciami. Siedząc w pokoju przeglądałam ich zawartość w poszukiwaniu zdjęć idealnych do skserowania i przyklejenia na papier. Wiedziałam, że nie mogę ich zniszczyć przez pocięcie więc wszystkie musiałam zeskanować i wydrukować. Znalazłam zdjęcie moich dziadków, a także rodziny od strony taty. Moja rodzina nie była wybitnie duża więc nie miałam wiele pracy. W pewnej chwili znalazłam zdjęcie USG ukryte pomiędzy stronami w albumie. Uśmiechnęłam się, bo dziecko było wielkości mojej księżniczki. Ciekawe czy to byłam ja. Spojrzałam na datę i zdziwiłam się. Zdjęcie było sprzed siedmiu lat. Nie mogło być moje ani tym bardziej Majki. Nie mogło być również pomyłką, bo widniało na nim nazwisko mojej mamy. Po chwili wpatrywania się postanowiłam iść do pewnego źródła, które musiało mi to wyjaśnić. Moi rodzice byli w salonie. Mój ojciec oglądał telewizję, a mama szukała czegoś. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Poszłam za rodzicielką do sypialni i obserwowałam jak nadal przegląda zawartości mebli.
- Coś się stało, Martusiu? - zapytała widząc, że ją obserwujesz.
- Kto to jest? - zapytałam kładąc przed nią zdjęcie.
Kobieta spojrzała na zdjęcie, odłożyła karton z ważnymi papierami i wzięła wydruk w rękę.
- Skąd to masz? - zapytała, a ja wyczułam w jej głosie nutkę złości pomieszanej ze smutkiem.
- Muszę zrobić drzewo genealogiczne. Znalazłam je w albumie.
- Nie wiem kto to.
- Mamo…
- Nie przeszkadzaj mi, Marta.
Zdenerwowana chwyciłam zdjęcie i poszłam do taty.
- Czyje to USG? - zapytałam kładąc mu zdjęcie na klawiaturę laptopa.
Mężczyzna spojrzał na mnie po czym odłożył komputer i bez słowa poszedł do sypialni gdzie nadal była moja mama. Dziwnie się czułam i wzrastał we mnie poziom strachu. Znowu wzięłam fotografię i poszłam do moich rodziców. Musiałam dowiedzieć się prawdy. Zwłaszcza teraz, gdy to zdjęcie okazało się owiane tajemnicą. Mój ojciec kucał przed mamą i głaskał ją po policzku. Kobieta zaś skrywała twarz w dłoniach i sprawiała wrażenie zapłakanej.
- Co zrobiłam nie tak? - zapytałam cicho.
- Musimy jej powiedzieć - usłyszałam męski szept. - Martusiu…
Usiadłam na łóżku obok mojej mamy i przytuliłam ją.
- To twój braciszek - powiedziała moja mama.
- Ale ja… przecież…
- Miałby teraz sześć lat…
- Siedem lat temu postaraliśmy się o drugie dziecko - zaczął mój ojciec. -  Wiemy jak bardzo chciałaś mieć młodsze rodzeństwo. Jednak wtedy mieliśmy trudny okres i… mama poroniła w trzecim miesiącu.
Moja rodzicielka rozpłakała się i próbowała prędko zatamować łzy. Ja poszłam w jej ślady, ale hormony nie pozwoliły mi zachować się przyzwoicie. Głośno wyrażałam swój smutek wtulając się w moją mamę.
- Właśnie dlatego nie byłam zła, gdy dowiedziałam się o twojej ciąży. Tato był przeciwny, bo bał się, że będziesz cierpieć jak ja. Nie wiesz jak bolało, gdy mówiłaś, że go nie chcesz. Nie możesz tak mówić.
- Przepraszam, mamo - szepnęłam. - Dlaczego mi nie powiedzieliście?
- Ten temat…. chcieliśmy o tym zapomnieć - powiedział mój ojciec tuląc nas. - Po tym przestaliśmy myśleć o kolejnym dziecku.
- Dlaczego ty… wiesz..
- Dlaczego poroniłam? Ze stresu. Tak, to możliwe. Starałam się wtedy o awans i naprawdę mi zależało. Zaczynaliśmy myśleć o dziecku, ale chcieliśmy zrobić je po moim awansie.
- Nie pamiętam tego - przyznałam grzebiąc w pamięci, by przypomnieć sobie moment sprzed siedmiu lat.
- Pamiętasz jak tłumaczyłem ci, że mamusia jest chora i musi zostać w szpitalu na kilka dni, a potem przez pewien czas nocowałaś u cioci?
Pokiwałam głową, bo gdzieś zaczynało mi świtać. Usiadłam na kolanach mojego ojca i przytuliłam się do moich rodziców mówiąc jak bardzo ich kocham. Milczeliśmy i słychać było jedynie mój szloch spowodowany katarem od łez. W tej samej chwili zadzwonił telefon więc mężczyzna poszedł odebrać. Moja mama położyła się, a ja zajęłam miejsce obok niej przytulając ją.
- Mamo, jesteś zła? - zapytałam po chwili ciszy.
Kobieta uśmiechnęła się i odgarniając mi kosmyki włosów z twarzy, powiedziała:
- Nie, skarbie.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
- Dziękuję, że tak się mną opiekujesz. Przepraszam jeśli kiedykolwiek cię zawiodłam.
- Nie zawiodłaś, kochanie - przytuliła mnie całując w głowę.
Po chwili leżeliśmy w trójkę jak za dawnych czasów, gdy byłam mała. Kiedy moja mama zasnęła, rozmawiałam z ojcem siedząc w kuchni i jedząc blok czekoladowy, który gościł u nas w chwilach smutku. Zawsze mama go robiła, gdy miałam gorsze dni albo w nagrodę za szczepionkę czy inne rzeczy, które teraz wydawały mi się głupotami.
Wieczorem pomagałam mamie przy kolacji, a ona ciągle zasypywała mnie uśmiechami. Jednak widziałam smutek w jej oczach, a ich zielono-szary odcień był teraz jeszcze głębszy. Nie mogłam sobie wyobrazić co czuła, gdy straciła swojego synka. Ja nie wyobrażam sobie jakbym miała poronić moją Księżniczkę.
Po posiłku kserowałam zdjęcia i drukowałam je na specjalnym papierze. W honorowym miejscu pomiędzy moimi rodzicami przykleiłam zdjęcie moje, a obok zdjęcie mojego braciszka. Byłam dumna z niego i wiedziałam, że nie mogę go pominąć. Znalazł się tam również mój wydruk z USG, który przyklejony został pomiędzy mną, a Alanem. W końcu mój chłopak też jest częścią mojej rodziny. Jest przecież ojcem mojego dziecka.
-------
Kurde, mam problemy z dodawaniem niektórych gifów, no :c
Podoba się? Co byście zmienili?
Dobijemy do 20000 wyświetleń? Wierzę w Was! <3

PODPISZ, BŁAGAM! Spamuj do znajomych niech też podpiszą nawet jak nie czytali nic ----> PETYCJA! 

Polub fp, proszę :) ----> NEVER ENDING STORIES :3 

A tutaj jest prolog nowego opowiadania, które prawdopodobnie będę dodawać na fb ---> PROLOG :3 

A tutaj next chyba jutro ---> SAME LOVE <3 

A tutaj pytanie, żalicie się, hejtujecie, prosicie o radę ----> ASK ME HERE! 

17 komentarzy:

  1. Super! Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie. Szkoda, że takie krótkie xD <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow :o Baardzo mi się podoba!! Wystarczy jeden gif ;) <3 jest zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny (po co to piszę, zawsze taki jest), a co do GIF-ów to chodzi prawdopodobnie o rozmiar pliku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Tyle miłości ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Kazda czesc taaak bardzo fascynuje <3 czekam na nexta ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku :3 Jak ja kocham te twoje opowiadanie <3 Nigdy nie natrafiłam na takie, które by mnie zaisteresowało ;*
    PIsz dalej! Ja ciągle czekam na kolejne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Z dużą lekkością się je czyta.Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże, ja chcę pisać jak ty!!! Świetna część i wgl daj nexta, bo umieram w niewiedzy xp

    OdpowiedzUsuń
  10. S U P E R ! inaczej chyba nie da się tego określić :DDD

    OdpowiedzUsuń
  11. Wciągnełam się! Teraz na pewno z niecierpliwością będę czekać na część dalszą! Zazdroszczę, bo ja nie umiałabym tak napisać :)
    http://madejwrobel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie opowiadanie! Tylko nie wiem ogólnie o co chodzi. Proponowałbym zrobić specjalną zakładkę z opowiadaniami po kolei :)
    Pozdrawiam!
    www.swiatoczamizwyklegochlopaka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń