- Mamo,
proszę - powiedziałam błagalnie i poczułam jak wilgotnieją mi
oczy.
-
Ciąża jest zagrożona. To znaczy Pola może urodzić się
wcześniej.
-
Ja nie mogę jej stracić, mamo.
- Nie stracisz. Po prostu teraz musisz leżeć. Do końca ciąży nie możesz się przemęczać i ciągle powinnaś leżeć.
- A szkoła?
- Jakoś to załatwimy, kochanie. Nie możesz się denerwować. Przywieziemy ci rzeczy. Chcesz coś jeszcze?
- Laptopa. I słuchawki.
- Nie martw się, kochanie - oboje mnie pocałowali i wyszli.
- Nie stracisz. Po prostu teraz musisz leżeć. Do końca ciąży nie możesz się przemęczać i ciągle powinnaś leżeć.
- A szkoła?
- Jakoś to załatwimy, kochanie. Nie możesz się denerwować. Przywieziemy ci rzeczy. Chcesz coś jeszcze?
- Laptopa. I słuchawki.
- Nie martw się, kochanie - oboje mnie pocałowali i wyszli.
W
głowie ciągle dudniły mi słowa dotyczące zagrożenia
przedwczesnym porodem. Próbowałam sobie przypomnieć jak bardzo
rozwinięte jest dziecko w siódmym miesiącu, ale miałam pustkę.
Musiałam się uspokoić więc brałam głębokie oddechy rozglądając
się po sali. Byłam w niej zupełnie sama i nawet mi to odpowiadało.
Nie chciałam teraz widzieć szczęśliwych kobiet i jeszcze
szczęśliwszych tatusiów, którzy co chwilę głaskali okrągłe
brzuchy i pytali: „Potrzebujesz czegoś kochanie?”.
Błękitne
ściany doprowadzały do obłędu. Wszystko wydawało się takie
dziwnie spokojne. Kroplówka spływająca plastikową rurką do moich
żył kapała w równych odstępach, z korytarza dobiegały różne
hałasy, a gdzieś na drugim piętrze płakał noworodek. Poczułam
ucisk w środku przypominając sobie ciszę ze strony Poli. Teraz
czułam jej delikatne ruchy, które uspokajały mnie. Jeszcze kilka
miesięcy temu z moich ust padały słowa nienawiści wobec dziecka,
a teraz oddałabym za nie życie. Nasza księżniczka stała się
całym naszym światem i nie mogliśmy doczekać się jej narodzin.
Chociaż ból, który wyobrażałam sobie, przerażał mnie.
Wielokrotnie myślałam o znieczuleniu czy cesarce, ale mama
zapewniała mnie, że to nie jest dobry pomysł i na pewno sobie
poradzę.
Zamknęłam
oczy i starałam się oczyścić umysł. Nie wiedziałam czy powinnam
zadzwonić do Alana i powiedzieć mu o wszystkim. Nie chciałam psuć
mu wyjazdu. Jednak z drugiej strony on jest ojcem Poli. Dopiero po
chwili zorientowałam się, że moja komórka została w domu.
Westchnęłam odwracając się na bok. Po dłuższej chwili do sali
weszła moja mama. Od razu zapytała jak się czuję. Uśmiechnęłam
się czując kopnięcie. Kobieta zaczęła wymieniać rzeczy
znajdujące się w czarnej torbie podróżnej. Miałam tam koszulę
nocną, bieliznę, kapcie i kosmetyki.
- Mamo, obiecaj mi, że wszystko będzie dobrze - szepnęłam w pewnej chwili, gdy rodzicielka głaskała mnie o głowie, siedząc obok.
- Wszystko będzie dobrze, skarbie. Po prostu musimy uważać.
- Mamo, obiecaj mi, że wszystko będzie dobrze - szepnęłam w pewnej chwili, gdy rodzicielka głaskała mnie o głowie, siedząc obok.
- Wszystko będzie dobrze, skarbie. Po prostu musimy uważać.
Kiedy
czas odwiedzin się skończył, a pielęgniarka stanowczo poprosiła
moją mamę o opuszczenie sali, moje myśli znowu zaczęły krążyć
wokół Alana. Zalogowałam się na Facebooka, by sprawdzić czy
dodał coś nowego. Nie wiedziałam na co liczyłam - przecież w
środku lasu nie ma wifi. Przynajmniej żadna Pamela nie będzie
wstawiać zdjęć jak klei się do mojego chłopaka. Narzeczonego.
Zrobiłam zdjęcie wenflonu wkłutego w moją dłoń i załadowałam
je na swój profil podpisując, że majówka w szpitalu jest
przepiękna. Przeglądając statusy moich znajomych poczułam senność
więc odłożyłam telefon pod poduszkę i starałam się zasnąć.
Obudziła mnie dobrze znana melodia - głos Alana, który śpiewał
“Shadow” Austina na moje życzenie.
- Hej, kochanie. Co tam? - usłyszałam po odebraniu.
- A w sumie nic. A u ciebie? Jak zabawa?
- Hej, kochanie. Co tam? - usłyszałam po odebraniu.
- A w sumie nic. A u ciebie? Jak zabawa?
Chłopak
opowiadał mi o rozpalaniu ogniska i podpaleniu ulubionej bluzy
Mikołaja. Zazdrościłam ich beztroskich chwil. Kiedy nastolatek
zapytał o Polę, zamarłam.
- Wszystko okey - skłamałam czując ścisk w gardle. - Czy to Monika?! - zapytałam słysząc pisk mojej przyjaciółki po drugiej stronie telefonu.
- Przyjechała dzisiaj. Wy to też zmieniacie zdanie co chwilę.
- Ja nie zmieniam!
- Bo ty jesteś najlepszą kobietą na całym świecie! Szkoda, że ciebie tu nie ma. Przyjadę tu kiedyś z Polą. Albo zrobimy sobie rodzinny wypad! Jest świetnie!
- Wszystko okey - skłamałam czując ścisk w gardle. - Czy to Monika?! - zapytałam słysząc pisk mojej przyjaciółki po drugiej stronie telefonu.
- Przyjechała dzisiaj. Wy to też zmieniacie zdanie co chwilę.
- Ja nie zmieniam!
- Bo ty jesteś najlepszą kobietą na całym świecie! Szkoda, że ciebie tu nie ma. Przyjadę tu kiedyś z Polą. Albo zrobimy sobie rodzinny wypad! Jest świetnie!
Musiałam
się z nim pożegnać, bo do sali weszła pielęgniarka. Kazała mi
zjeść kolację i powiedziała, że niedługo podłączy mi inną
kroplówkę. W tej samej chwili do pomieszczenia wpadła Aneta.
Dziewczyna była przerażona, a ja nie wiedziała co się dzieje.
- Odwiedziny jutro - powiedziała kobieta ubrana w biały uniform.
- Marta! Dlaczego nie zadzwoniłaś! Muszę się o wszystkim dowiadywać się z Facebooka?! Myślałam, że jesteśmy jak siostry!
- Wybacz.
- Tylko tyle?! Co się stało?
- Odwiedziny jutro - powiedziała kobieta ubrana w biały uniform.
- Marta! Dlaczego nie zadzwoniłaś! Muszę się o wszystkim dowiadywać się z Facebooka?! Myślałam, że jesteśmy jak siostry!
- Wybacz.
- Tylko tyle?! Co się stało?
Kobieta
nalegała na opuszczenie sali, ale moja przyjaciółka była
nieugięta. Musiałam wyjaśnić jej co się stało i poprosić, by
przyszła jutro.
- Ale na pewno wszystko okey?
- Tak.
- Ale na pewno wszystko okey?
- Tak.
Przytuliła
się do mojego brzucha żegnając się z Polą. Kiedy zostałam sama
wmusiłam w siebie danie, które smakowało jak papier po czym
uruchomiłam komputer. Nie wiedziałam co robić więc bezsensownie
błąkałam się po Internecie aż w końcu natrafiłam na grę,
którą uwielbiałam w dzieciństwie. W następny poranek obudziła
mnie Aneta. Otworzyłam oczy i zauważyłam dziewczynę tulącą mój
brzuch.
- Nie przesadzasz? - zapytałam.
- Mogłam stracić moją gwiazdkę więc nie, nie przesadzam.
- Po prostu chciała już być z nami i to dlatego.
- Nie przesadzasz? - zapytałam.
- Mogłam stracić moją gwiazdkę więc nie, nie przesadzam.
- Po prostu chciała już być z nami i to dlatego.
Dziewczyna
odkleiła się ode mnie pytając jak długo będę tu leżeć.
Wolałabym odpoczywać w domu niż w sterylnych pomieszczeniach
szpitalnych, przez które już dostawałam bzika. Cieszyłam się, że
moja przyjaciółka jest obok. Zawsze uważana byłam za osobę
gadatliwą, a gdyby nie ona to nie miałąbym się do kogo odezwać.
Dziwiłam się tylko, że Alan nie zadzwonił rano.
- Pewnie śpi zalany w trupa - nastolatka próbowała mnie pocieszać. - Nie przejmuj się.
- Pewnie śpi zalany w trupa - nastolatka próbowała mnie pocieszać. - Nie przejmuj się.
Jednak
tuż po jedenastej drzwi do sali otworzyły się, a ja zobaczyłam
mężczyznę mojego życia z wielkim pluszakiem pod pachą. Chłopak
podszedł szybkim krokiem i zaczął przepraszać za nieobecność.
Byłam zdziwiona, że jest tutaj. Zwłaszcza, że nie mówiłam mu o
byciu w szpitalu.
- Widziałem zdjęcie! Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał.
- Widziałem zdjęcie! Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał.
Aneta
zmyła się, by nam nie przeszkadzać. Rozpłakałam się prosząc o
wybaczenie. Moje hormony znowu zrobiły sobie ze mnie żart. Alan
przytulił mnie mówiąc, że mam się uspokoić, bo będzie jeszcze
gorzej.
Widząc
lekarza czułam przerażenie. On znowu zapewnił, że już wszystko
jest w normie i mam wypoczywać. Nastolatek wyszedł za nim prosząc
o krótką rozmowę. Nie mogłam doczekać się jego powrotu, bo
chciałam wypytać o wszystko. Zasypałam go deszczem pytań, kiedy
usiadł na krześle.
- Masz leżeć i odpoczywać, bo komuś tu spieszy się na ten świat. Kochasz tatusia? - zapytał przytulając się do mojego brzucha. - Daj znać, mała.
- Masz leżeć i odpoczywać, bo komuś tu spieszy się na ten świat. Kochasz tatusia? - zapytał przytulając się do mojego brzucha. - Daj znać, mała.
Uśmiechnęłam
się czując kopnięcie. Poprosiłam chłopaka, by mnie przytulił,
bo nagle radość zamieniła się w smutek. Wtulając się w niego
dziękowałam za obecność i przepraszałam za zepsucie wyjazdu.
- Nic się nie martw, kocie – szepnął całując mnie w czoło. - Wy jesteście najważniejsze.
- Nic się nie martw, kocie – szepnął całując mnie w czoło. - Wy jesteście najważniejsze.
W
ciągu następnych dni uczyłam się spędzać całe doby w łóżku.
Za każdym razem pytałam rodziców czy nie mogłabym leżeć w domu,
bo i tak wyszłoby na to samo, a tutaj jeszcze bardziej się
stresuję. Oni za każdym razem obiecali, że porozmawiają z
lekarzem. W końcu wybłagałam powrót do domu. Zupełnie rozkleiłam
się przy mojej mamie mówiąc, że nie chcę tu leżeć, bo tęsknię
za domem. Chciałam mieć choć odrobinę normalności. W połowie
maja wróciłam do siebie i wreszcie mogłam wziąć prysznic we
własnej łazience i zasypiać we własnym łóżku. Alan nie był
zadowolony. Według niego w szpitalu byłam bezpieczniejsza i miałam
lepszą opiekę.
- To nie ty leżałeś obok obcej kobiety, przy której ciągle był mąż i synek - powiedziałam wspominając kobietę, z którą przyszło mi dzielić salę jakiś czas po moim pójściu do szpitala.
- To nie ty leżałeś obok obcej kobiety, przy której ciągle był mąż i synek - powiedziałam wspominając kobietę, z którą przyszło mi dzielić salę jakiś czas po moim pójściu do szpitala.
Znowu
zostałam obdarowana całusem i powróciliśmy do oglądania filmu.
-----
Nie wiem jak Wy, ale ja po prostu nie mogę doczekać się następnej części. Albo raczej komentarzy, bo część jest napisana już od lutego :D
Nie wiem czy kolejną część dodam przed świętami (w co szczerze wątpię) więc z tego miejsca pragnę życzyć Wam spokojnych świąt w gronie rodziny i najbliższych. Dużo miłości, wymarzonych prezentów, wzruszeń z pozytywnych rzeczy, a na życzenia noworoczne przyjdzie jeszcze czas ;)
Nie wiem czy kolejną część dodam przed świętami (w co szczerze wątpię) więc z tego miejsca pragnę życzyć Wam spokojnych świąt w gronie rodziny i najbliższych. Dużo miłości, wymarzonych prezentów, wzruszeń z pozytywnych rzeczy, a na życzenia noworoczne przyjdzie jeszcze czas ;)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
Zapraszam do polubienia mojego fanpage gdzie publikuję inne opowiadania :D----> Never Ending Stories! <3
Tutaj możesz zapytać o wszystko ----> Ask me here!
cudowna część już nie mogę doczekać się kolejnej ��
OdpowiedzUsuńTak właśnie myślałam, że wejdę dzisiaj bo może dodasz kolejną część ;] Bardzo pozytywnie, poprzednia część była bardzo taka dramatyczna, więc myślałam że w tej coś się złego stanie. Dobrze że jednak nic się nie stało i z Martą i Polą wszystko okej póki co ;D Nie mogę doczekać się kolejnej części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Wesołych Świąt :')
Tez nie mogę doczekać się kolejnej części :D To mam super pomysł może ją jak najszybciej dodasz co? Hah :D Część jak zawsze cudna, mam nadzieję że Pola będzie zdrowa. A po za tym to z tych wszystkich imion nad którymi się zastanawiali to jest najlepsze. Fajnie że dodalas tę część w miarę szybko. Mam nadzieje że uda Ci się dodać kolejna część ale jeżeli nie to chciałbym życzyć Ci wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku. Abyś święta spędziła w gronie kochającej rodziny. Mam nadzieje że nadchodzący rok będzie dla Ciebie jeszcze lepszy, pełen radości i zdrowia. I oczywiście dużej weny twórczej.
OdpowiedzUsuńSuper wręcz zajebiste :)
OdpowiedzUsuńJeeeju a liczyłam na poród ;c proszę dodaj przed świętami cudownie piszesz <3 Wesołych Świąt <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMasz napisana i nie dodajesz ? :d Jak mozesz. Notka jak zwykle super ! :D Oby tak dalej ! Wesołych Świąt <3
OdpowiedzUsuńwszystko tak pasuje do siebie ze szok :-) zatracam sie w tej historii
OdpowiedzUsuńOgólnie wszystko świetnie :) Wiem że to Twój blog i nie powinnam się wtrącać, ale nie zamieniaj na siłę słów o mówienie o mamie "rodzicielka" czy "kobieta" nie brzmi naturalnie tak samo jak o chłopaku "nastolatek".
OdpowiedzUsuńAle wszystko pozatym super!
Mam takie same odczucia... ta "rodzicielka" mnie wkurza :)
UsuńAz jestem w szoku, że tam szybko jest kolejna część :) czekam na następną :)
OdpowiedzUsuńA ja mam złe przeczucia, że umrze podczas porodu i Alan zostanie sam z dzieckiem. Czego oczywiście nie chcę...
OdpowiedzUsuńA teraz jeszcze mam takie przeczucie, że pani ginekolog się pomyliła i urodzi się chłopiec ;D A może Alan zginie na samym końcu opowieści w jakimś wypadku i Marta zostanie sama z... dziewczynką / chłopcem ? ;D
OdpowiedzUsuńNie wiem ,czy bierzesz udział w takich zabawach , ale nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Bardzo podoba mi się Twój blog :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie, zapraszam :http://foto-art-natalia.blogujaca.pl/
Hej! Twoje opowiadanie jest po prostu cudowne, z każdym rozdziałem chce się czytać więcej i więcej a tego nie ma :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje pomysły, a szczerze mówiąc wielką fanką czytania nie jestem. Niecierpliwie czekam na kolejną część i mam nadzieję ze niedługo się pojawi! Pozdrawiam :)
Dalej blagam:((( blagam cie
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam cały blog od początku.
OdpowiedzUsuńWOW.
Alan mnie urzekł xd
Szkoda, że ciąża jest zagrożona, ale mam nadzieję,że mała Pola nie podzieli losu niedoszłego brata mamy.
Oczywiście czekam! ;* I zapraszam do siebie ;d
http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/
Bosko! Jesteś niesamowita, podziwiam. Ile ja bym dała żeby mieć taki talent. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko dodasz kolejne opowiadanie, ponieważ nie mogę się doczekać kiedy dowiem się co z Martusią i Polą.
Uwielbiam Cię! :)
Nie trzymaj nas w niepewności proszę.... Dodaj część szybciutko, bo nie mogę się doczekać! :)
OdpowiedzUsuń