niedziela, 28 grudnia 2014

Część 45.

Kilka dni później dziewczyny urządziły mi Baby Shower. Odkąd tylko dowiedziały się o mojej ciąży, mówiły, że musimy to zrobić. Nie narzekałam na prezenty czy liczne przekąski. Byłam zachwycona niespodzianką, bo nie spodziewałam się tego. Każdy wiedział o moich problemach i traktował mnie jak postać z porcelany. Impreza dla Poli była idealnym oderwaniem od szarej rzeczywistości, gdzie na każdym kroku słyszałam “Powinnaś leżeć”, “Dobrze się czujesz?”, “Dobrze, że jeszcze tylko miesiąc”, “Połóż się, Martusiu” itp. Miałam dość ich troski i nadopiekuńczości. Moja mama nawet specjalnie wzięła urlop, by mnie pilnować. Ja jednak znowu czułam się bardzo dobrze. Cieszyłam się, że moje przyjaciółki są ze mną. Rozpakowując kolejny prezent, westchnęłam.
- Będę mieć cały pokój w pluszakach!
Monika machnęła ręką mówiąc, że ciocia Moniczka ma coś lepszego dla jej księżniczki. Podała mi różową torbę, z której wyjęłam maleńki strój baletnicy. Roześmiałam się, mówiąc, że Alan już stwierdził iż Pola ma chodzić na siatkówkę, a nie na taniec. W tej samej chwili mój telefon dał o sobie znać. Odebrałam biorąc na głośnomówiący.
- Hej, skarbie - usłyszałyśmy. - Co u was?
- Dziewczyny są u mnie. Mamy baby shower.
- To dzisiaj? Zapomniałem! Mogę wpaść?
- To tylko dla dziewczyn! - powiedziała Aneta siedząca obok.
- Czyli ciebie też tam nie powinno być!
- Alan! - zganiłam go.
- I tak jestem bardziej męska od ciebie! - moja przyjaciółka zaczęła przekomarzać się z moim chłopakiem.
- Chyba tak samo płaska.
Monika roześmiała się, a Aneta już szykowała tekst, by się odgryźć.
- Dziewczyna to nie tylko dupa i cycki, skarbie. Zobaczysz jakie Marta będzie miała po karmieniu.
- Ej, ej! Koniec! - powiedziałam. Oni mogliby tak cały dzień. - Co robisz? - zapytałam.
- Idę z chłopakami na basen. Wpadnę później, co?
- Mhm, pa. Miłej zabawy.
Pożegnaliśmy się i spojrzałam na moje przyjaciółki. Aneta jadła ciasto zrobione przez moją mamę, a Monika przeglądała książkę, którą dostałam kilka dni temu. Kontynuując imprezę zagaiłam o Mikołaja, bo przecież dotychczas ciągle pisali SMSy i byli nierozłączni, a tu moja przyjaciółka ani razu nie pisała wiadomości mimo iż co chwilę zerkała na telefon. Słysząc imię chłopaka, spojrzała na mnie, a jej oczy zrobiły się szkliste.
- On mnie rzucił - szepnęła, a cała dobra atmosfera ulotniła się jak powietrze z balonu.
Przytuliłam ją mówiąc, że ma nie płakać. Nawet Aneta powstrzymała się od swojego “A nie mówiłam?!” i objęła naszą przyjaciółkę. Po chwili zapytałam o powód rozstania, ale nastolatka wzruszyła jedynie ramionami.
- Pewnie ją przeleciał i rzucił - po prostu wiedziałam, że Aneta w pewnym momencie to powie.
Na te słowa Monika wybuchnęła płaczem, a ja byłam wściekła.
- Nie mów, że się z nim przespałaś - mruknęłam patrząc jej w oczy. - Monika! - jęknęłam kiedy ta kiwnęła głową. - Kiedy?
- Na majówce. Jakoś tak wyszło.
Czułam nienawiść do przyjaciela mojego chłopaka. Mógłby się zmienić i dojrzeć, a nie zachowywać się jak kretyn bez mózgu. Atmosfera była napięta, cała chęć na imprezę zniknęła, a my przeniosłyśmy się na łóżko i jedząc lody narzekałyśmy na chłopaków. Wiedziałam, że mojej przyjaciółce to pomaga. Aneta docinała jej zachwalając Igora. W końcu dziewczyny musiały iść. Monika obiecała mi, że nie będzie myśleć o Mikołaju, bo nie jest ostatnim dupkiem w jej życiu.
- Pokaż mu co stracił – powiedziałam. - Uśmiech!
Jakiś czas później leżałam na Alanie i opowiadałam mu o Monice. Chłopak milczał głaszcząc mnie po brzuchu. Wszystko podsumował krótkim: “Miki już taki jest, co zrobisz?” i poprosił o zmianę tematu.
Kolejne dni mijały w spokoju i oczekiwaniu na Polę. Z niecierpliwością skreślałam kolejne kratki w kalendarzu i zapisywałam w notesie wymiary swojego ciała, które rosło coraz szybciej. W końcu nadszedł czerwiec, a wraz z nim Dzień Dziecka. Cieszyłam się, że Alan jest ze mną już od dziesiątej. Potrzebowałam go, bo nie chciałam siedzieć sama w domu. Zwłaszcza, że moi rodzice musieli jechać do pracy. Rano dali mi prezenty z okazji dnia dziecka. Z jednej strony myślę, że jestem za stara ale z drugiej... kto nie lubi prezentów? Zwłaszcza, że większość to były rzeczy dla Poli. Mój chłopak również przywiózł mi prezent jakim była płyta Austina i pluszak na dla naszego dzidziusia.
- Wszystkiego najlepszego, skarbie - powiedział całując mnie w brzuch, gdy leżeliśmy na kanapie. - Szkoda, że jeszcze nie ma cię z nami...
- Ale niedługo będzie - powiedziałam wplątując palce we włosy chłopaka. - Ale się niecierpliwi - dodałam czując kolejne kopnięcie.
- Kocham was.
- My ciebie też - pocałowałam chłopaka.
Spędziliśmy przedpołudnie na oglądaniu telewizji i jedzeniu lodów śmietankowych z owocami. W pewnej chwili kolejny raz musiałam iść do toalety. Z jękiem podniosłam się i skierowałam w odpowiednim kierunku. Dziwnie bolał mnie brzuch, ale to pewnie od kopania. Czy ona nie może być grzeczna?! A co jeśli będzie taka po urodzeniu? Po wyjściu z toalety ból się nasilił, a mnie oblał pot spowodowany strachem. Co jeśli...? Nie, to niemożliwe. Czując ostry ból powiedziałam opierając się o ścianę:
- Alan, to chyba już.
Chłopak spojrzał na mnie krztusząc się lodami. Prędko podszedł pytając czy na pewno.
- Nie, kurwa, symuluję!
Niemiłosiernie bolało, a ten pytał czy na pewno. Boże, dlaczego nie zostałam lesbijką?! Alan posadził mnie na kanapie i zapytał co ma robić.
- U mnie w szafie jest torba z rzeczami. Resztę chyba wiesz. Czy mam wziąć taksówkę? - chciałam zabrzmieć ironicznie, ale wyszło bardziej żałośnie.
- Tak, tak, wiem.
Kilka minut później siedzieliśmy w jego aucie. Patrząc na zdenerwowanie chłopaka zastanawiałam się czy jednak nie lepiej byłoby wziąć taksówki. Poprosiłam go, by zadzwonił do mamy. Chciałam żeby była ze mną. Stojąc na światłach chłopak strasznie przeklinał po czym wybrał czyjś numer.
- Mamo, Marta rodzi!... tak, już!.... właśnie jedziemy do szpitala... mhmm, dzięki.
Rozłączył się, a ja ze łzami w oczach powiedziałam:
- Do mojej mamy!
- Moja mama do niej zadzwoni. Boli?
Pokiwałam głową modląc się, by być już w szpitalu i móc poprosić o znieczulenie. Na miejsce dotarliśmy w przeciągu niecałych dziesięciu minut. Cieszyłam się będąc na sali porodowej. Od razu powiedziałam do lekarza:
- Mogę dostać znieczulenie?
- Dasz radę! Zobaczysz, będzie dobrze!
Alan cały czas trzymał mnie za rękę i ocierał mi pot z czoła. Miała być przy mnie mama, ale chłopak świetnie ją zastępował. Miałam ochotę zabić każdego kto mówił, że poród boli jak okres albo ból zęba. Takie osoby chyba nigdy nie rodziły! Czułam jakby mnie rozrywano i łamano kręgosłup jednocześnie. Co chwilę prosiłam o jakieś proszki na ból jednak pielęgniarki mówiły, że dam radę i jeszcze chwila, a będzie po wszystkim. Alanowi było łatwo kręcić filmik i powtarzać, że jestem dzielna, a ja miałam ochotę go zabić, bo to jego wina. Jego nic nie bolało. To nie fair. Po jakimś czasie byłam zupełnie wykończona. Czułam jakbym leżała tam wiele godzin. Zapytałam Alana o godzinę. Faktycznie minęły już cztery godziny od kiedy tu przyjechaliśmy.
- Zawołaj moją mamę - powiedziałam czując kolejny skurcz.
- Okey, kochanie.
Widząc moją rodzicielkę miałam ochotę rozpłakać się.
- Boli, mamo - powiedziałam kiedy mnie przytuliła.
- Dasz radę, kochanie - pocałowała mnie w czoło. - Jesteś silna. Jeszcze chwila i Pola będzie z nami.
Próbowałam jej uwierzyć, ale jakoś nie umiałam. Modliłam się, by ten koszmar się już skończył. W tamtej chwili postanowiłam sobie, że nigdy więcej nie będę uprawiać seksu. Nie za taką cenę. Wieczór przyjemności, a potem taki ból.
Pod koniec porodu miałam ochotę umrzeć. Byłam padnięta i nie miałam już sił przeć.
- Marta, ostatni raz! Dasz radę! - powiedziała położna, która była miłą kobietą koło czterdziestki.
- Jeszcze raz, kochanie - usłyszałam Alana.
Postanowiłam dać z siebie wszystko, bo chciałam już przytulić moje maleństwo. Myśl, że wreszcie Pola będzie z nami dodawała mi sił. Wreszcie poczułam ulgę i zobaczyłam na twarzy Alana uśmiech. W tej samej chwili usłyszałam płacz dziecka. Byłam szczęśliwa kiedy położono mi na klatkę małe zawiniątko. Mama pogratulowała mi i powiedziała, że Pola jest śliczna. Nasz skarbek był naprawdę śliczny. Byłam dumna widząc ją. Alan przytulił nas i zrobił zdjęcie.


****A*L*A*N****


Byłem przerażony jadąc do szpitala. Przecież termin jest dopiero za miesiąc! Bałem się, że to może być coś złego. Kiedy Marta cierpiała na sali porodowej, ja miałem wyrzuty sumienia. Przecież to moja wina. Ja zapomniałem o gumkach. A teraz ona cierpi. To nie fair. Powinniśmy przejść przez to razem więc podtrzymywałem ją na duchu jak tylko mogłem. Ciągle powtarzałem, że jest dzielna i bardzo ją kocham. Nie mogłem doczekać się kiedy wreszcie przytulę moje obie dziewczyny. Od dawna czekałem na dzień, gdy Pola do nas dołączy. Widząc ją poczułem jak rozpiera mnie duma połączona ze szczęściem. To był owoc naszej miłości. Ja miałem odciąć pępowinę. Robiłem to drżącymi rękoma. Kiedy położono dziecko na piersi mojej narzeczonej, miałem ochotę rozpłakać się. Zrobiłem zdjęcie, by mieć co wspominać. Spojrzałem na zegarek, bo chciałem wiedzieć o której stałem się najszczęśliwszym facetem na świecie. Dwudziesta dwadzieścia trzy. Marta była wyczerpana i zamknęła oczy głaszcząc Polę.
W pewnej chwili pielęgniarka powiedziała, że spada ciśnienie. Kolejne sekundy sprawiły, że czułem jakbym oglądał program typu 'Trudne sprawy'. Lekarz powiedział, że Marta dostała krwotoku i mamy natychmiast opuścić salę. Nie docierały do mnie słowa lekarza. W końcu ktoś wypchnął mnie i moją przyszłą teściową z sali. Moi rodzice od razu zapytali jak poszło, ale ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. Byłem zdezorientowany.
- Nie, z Polą wszystko okey - odpowiedziałem, gdy moja mama zapytała czy coś z dzieckiem. - Marta ma krwotok. Co jeśli ona... - spojrzałem w oczy mojej rodzicielce.
- Nawet tak nie myśl, Alan!
Przytuliła mnie, gdy usiadłem na krześle. Wszedłem w galerię telefonu i pokazałem jej zdjęcie naszego skarba. Moja mama pogratulowała mi mówiąc, że maleństwo jest przepiękne. Wysłałem je do Amandy podpisując, że właśnie została ciocią. Po kilku sekundach mój telefon zaczął dzwonić. Odszedłem na bok, by porozmawiać. Po odebraniu usłyszałem podekscytowany głos mojej siostry:
- Gratuluję ci, braciszku! Tak bardzo się cieszę! Jak Marta?
- Ma krwotok. Boję się, że nie przeżyję - powiedziałem, a po moich policzkach spłynęła łza.
- Przestań się mazać! Będzie dobrze! Nie może zostawić tego Aniołka!
- Muszę kończyć -  powiedziałem widząc, że drzwi do sali porodowej otworzyły się.
Wróciłem do moich rodziców i teściów. Pielęgniarka zignorowała nasze pytania o Martę i dziecko i poszła w nieznanym kierunku. Po chwili wyszedł lekarz. Jego mina sprawiła, że przeszedł mnie dreszcz. Miałem najgorsze przeczucia.
- Co z naszym dzieckiem? - zapytała mama dziewczyny.
- Robiliśmy wszystko co w naszej mocy. Niestety... przykro nam.
Czułem jakby mój świat rozpadł się na milion drobnych kawałeczków. Nie mogło do mnie dotrzeć, że właśnie umarła kobieta mojego życia i matka mojego dziecka.
- To niemożliwe - powiedziałem. - Muszę ją zobaczyć!
Szedłem w kierunku sali olewając nawoływania lekarza i moich rodziców. W końcu mój ojciec dogonił mnie i złapał za ramiona. Próbowałem mu się wyrwać mówiąc, że muszę iść do Marty.
- Alan, Marta zmarła - powiedział patrząc mi w oczy.
------
Uff, wreszcie część, której sama nie mogłam się doczekać. I jest najdłuższa ze wszystkich! Teraz kilka spraw:
1. Szczerze powiedziawszy zastanawiam się nad zakończeniem powieści publikowanej tutaj więc za kilka dni możecie spodziewać się epilogu. Też jesteście wzruszeni?
2. Podajcie mi synonimy do słowa "mama" i "chłopak", bo ja naprawdę nie wiem. Rodzicielka nie pasuje, nastolatek też nie pasuje. Przecież to są synonimy! 
3. Komentujcie, błagam. Wyraźcie swoją opinię chociaż przy tej części, bo przecież tak na nią czekaliśmy!
4. Wiecie, że tą historię zaczęłam pisać równo rok i 5 dni temu? Równo 23.12.2013 zaczęłam pisać "Kołysankę". A poród pisałam 11.02.2014. Ah, czuję się dumna ^^
5. Pewnie nie spotkamy się już przed Sylwestrem więc z tej okazji życzę Wam, by przyszły rok był dla Was lepszy niż ten. Życzę Wam sukcesów - tych dużych i mniejszych, a także całkiem malutkich. Spełniajcie marzenia, twórzcie nowe, bądźcie lepsi i czytajcie! 


CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ! 

NEXT! ----> Rain of desires!



"Dziewczyna ze zdjęcia" też jest zajebista! ^^ ----> Never Ending Stories! <3 


Tutaj możesz zapytać o wszystko ----> Ask me here!

34 komentarze:

  1. Podoba mi się, chociaż końcówkę dałabym osobiście, że : "-Alan,Marta nie żyje-powiedział patrząc mi w oczy". Jakoś tak "nie żyje" pasuje mi lepiej. Dobrze, że nie oszczędzasz głównych bohaterów i opowiadanie pokazuje nie tylko słodkie życie i że wszystko jest idealnie, ale też jaką ceną można zapłacić za pewne czyny. Marta zmarła będąc szczęśliwą, szkoda Alana, ale on jest silny więc się o niego nie martwię ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Takiego zakończenia się nie spodziewałam :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Idę się powiesić... właśnie wykrakałam tą część... coś tak czułam, że Marta umrze, ale niespowiedziewałam się, że trafię. To wszystko przez Lullaby tą piosenkę... za dobrze ją znam i w tytule fragment z tej piosenki, więc jakoś tak pomyślałam, ale to nie znaczy, że jestem zadowolona z jej śmierci. Marta [*] :'(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś tak... przewidywalne było to zakończenie, prawdę mówiąc. Szkoda, że źle się czyta cały tekst. Białe litery na czarnym tle są zabójstwem dla oczu i, przede wszystkim, dla Twoich czytelników. Nie bez powodu książki mają jasne kartki, a dokumenty typu pdf czy w wordzie są na białym tle. Bo nie zlewają się ze sobą. Pomyśl czasem o swoich czytelnikach. ;).

    www.wyidealizowani.blogspot.com
    www.cantus-cycneus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz. Dla Ciebie przewidywalne, a tutaj każdy pisze, że się nie spodziewał... hmm... dziwne, nie?
      Sprawę z tłem i białymi literami przerabiałam już wielokrotnie. Nie chciałam zmieniać całego szablonu w połowie opowiadania, bo wydawało mi się to bez sensu. Zresztą notki nie są wybitnie długie, a litery są duże i odstępy między wersami również. Jak kogoś wciągnie powieść to czyta mimo wszystko ;)
      O czytelnikach to ja myślę ciągle! ^^

      Usuń
    2. Cóż, każdy miał swoją wizję na zakończenie. Czytelnicy zazwyczaj nie przyjmują do wiadomości tego, co wydaje się być oczywiste. Już w poprzednim rozdziale były widoczne "znaki", że coś będzie nie tak. Ludzie piszą, że się nie spodziewali, ja piszę, że było oczywiste. Dziwne, nie?
      Zmienianie szablonu w połowie opowiadania to nic złego. Są blogi, na których ludzie zmieniają szablony nawet na sam koniec opowiadania, to nic złego. Cóż, ja wyrażam tylko swoje zdanie, każdy ma do tego prawo. Prawda? ;).

      Usuń
    3. Ale każdy wierzy do samego końca, że wszystko będzie dobrze. Jak czytasz książkę i są jakieś oznaki, że jednak coś się wydarzy to i tak tkwi w Tobie iskierka nadziei na szczęśliwy koniec :3 Nie każdego da się zaskoczyć czy uszczęśliwić tym samym co kogoś innego. Ludzie są różni.
      Wiem, że nic złego, ale ja jestem - delikatnie mówiąc - tępa w sprawach graficznych. Wolę skupić się na treści, a nie na wyglądzie. Wiem, że okładka jest ważna itp. ale ja nie umiem marnować czasu na wygląd. Wolę poświęcić go na pisanie. I prawda, masz prawo wyrazić swoje zdanie! :)

      Usuń
    4. Łoo. Czytam od początku i nie spodziewałam się takiego końca :o. ale całe te opowiadanie jest świetne, tak samo jak i inne twoje opowiadania. <3

      Usuń
    5. Osobiście czytałam tę końcówkę tak gdzieś w marcu, może lutym i wiedziałam, że Marta umrze, a jednak ciągle miałam nadzieję, że to tylko okaże się snem/wyobrażeniem Alana. Czytam od początku i jest to najlepsza z Twoich opowieści. Życzę weny i doprowadzenia reszty opowiadań do końca oraz pisania następnych o następnych. A najbardziej życzę Ci, abyś wydała mnóstwo książek! <3

      Usuń
  5. Boże, jak ja bym to chciała mieć to w papierowej wersji pod kołderkę ... Czytałabym codziennie :) Teraz muszę przeczytać calość jeszcze raz, wiedząc jak się zakończy <3 Opowiadanie na poziomie "Gwiazd naszych wina" John'a Green'a :**
    Strasznie się wzruszyłam :* Nie przejmuj się tym, że inni zwracają ci uwagę na słowa "rodzicielka" czy "nastolatek", to ty tworzysz, więc wszystko musi płynąć z twojej inicjatywy ;))) Cieszę się, że ta część była taka długa :3
    Szalonie spędzonego Sylwestra. Jest najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... zakończenie totalnie zepsuło całe opowiadanie. Ja nie lubię opowiadań, które się źle kończą. Czytałam jeszcze inne Twoje opowiadania.. i chyba je odstawię, skoro mają się tak kończyć. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba przykry jest fakt, że nie ciekawi Cię co jest dalej. No ale trudno: Twoja sprawa, ja nie mogę Cię zatrzymywać na siłę :)

      Usuń
    2. Mam wystarczająco smutków i zmartwień w życiu prywatnym. Nie chcę się dodatkowo dołować smutnymi zakończeniami Twoich opowiadań.

      Usuń
    3. Ale szczerze powiedziawszy to jest dopiero połowa powieści ;p

      Usuń
    4. Hmm... ok... to zobaczę, co będzie w następnej części... ale i tak jestem wkurzona za zabicie głównej bohaterki..

      Usuń
  7. Trylogia Suzanne Collins - Igrzyska Śmierci to też , zaczęło się od Prim, tyle cierpienia, tyle poświęcenia a i tak (uwaga spoiler ! :) ) Prim na koniec umarła. Mimo to, że wszystko z powodu takiej Prim to ona i tak na końcu została uśmiercona. Mimo to książka (cała trylogia) odniosła wielki sukces, została sprzedana w wielu egzemplarzach i doczekała się ekranizacji.
    Nie chodzi mi o porównanie na siłę opowiadania do Igrzysk Śmierci ale u zauważenie faktu że bohaterzy zostali uśmierceni i nie wpłynęło to jakoś negatywnie na popularności. Wszystkim nie dogodzisz. Pisz swoje i nei przejmuj się takimi komentarzami :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawie sie popłakałam kiedy czytał końcówkę :'(
    Musisz napisać następną część

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział, szkoda, że to już koniec. Naprawdę fajnie czytało się tego bloga, pamiętam te pierwsze rozdziały :/ szkoda, ale dziękuję, że pisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego? Myślałam że może umrzeć ale bardzo liczyłam że jednak nic się nie stanie. Chciałbym abyś jeszcze może coś dodała jakiś dodatek który coś zmieni. Opowiadanie uwielbiam co zresztą pisałam już wiele razy. Mi osobiście nie przeszkadzają takie litery bo tak jak napisałaś skupiałam się ba czytaniu i reszta nie miała znaczenia. Też nie widzę problemu w pisaniu rodzicielka. Synonim jak każdy inny. Ja jestem mega wzruszona jak to czytałam jak i po przeczytaniu. Proszę kolejną część! Jak najszybciej oczywiście :) Super że podjęłaś sie pisania opowiadania i nagle o nim nie zapomniałaś. Również życzę Ci Szczęśliwego Nowego Roku dużo radości zdrowia i dużej weny twórczej. I czasu bo sama wiem że czasem go brakuje każdemu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Noe wierze :(
    Marta ....
    Emma dlaczego ona ? !

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę oby to był jakiś głupi żart i niech Marta przeżyje bo bez tego to już nie będzie to ... Emma wierzę w ciebie !!! Wiem że dasz radę przerobić to na jakiś żart . Emma proszę!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Proszę nie przerabiaj tego na żaden żart. Niech zostanie tak ! XDD

    OdpowiedzUsuń
  14. Według mnie, opowiadanie byłoby bardziej... Hmm bardziej ekscytujące z Martą jak żyje . Nadal mam nadzieję , że będzie to tylko urojenie Alana .
    Marta... [*] pomimo wszystko dziękuję że podjęłaś się pisania tak cudownego opowiadania jak to. Przykro mi ( i zapewne nie tylko mi) , że Marty niema już z nami. Bez niej opowiadanie będzie takie zwykłe, o samotnym tacie. A z Martą będzie to coś zupełnie innego.
    . Proszę przywróć Martę do życia. !!!
    . Twoja wierna fanka Julka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłoby bardziej ekscytujące jako puste love story, gdzie wszystko kończy się happy endem? A kto narzekał, że jest nudno? Nie chcę tutaj robić kolejnego "Zmierzchu". I zapewniam, że opowiadanie nie będzie zwykłe. Ba, zwykłe to ono by było z Martą. A tak jest jakiś punkt zwrotny. Ale Wy się nie dowiecie w którym kierunku pójdzie kariera Alana, z kim będzie mieszkać Pola, kto jeszcze będzie miał problemy, a także tego kto zajmie kiedyś miejsce Marty w sercu Alana. No cóż :)

      Usuń
    2. Nie dowiemy sie? :o czy piszesz do tych co chcą odejść? Inni bardzo chcą się dowiedzieć. Proszę pisz dalej tego bloga jest najlepszy, najlepszy, najlepszy!

      Usuń
  15. Super część - chyba najlepsza. Ale szkoda że Marta zmarła :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Cholera!! Zakoczyłaś mnie na maksa! Nie spodziewałam się tego. A mogłam. W tym opowiadaniu bohaterowie nigdy nie mieli łatwo, więc myslalam że choć będą szczęśliwi na końcu. Trochę się rozczarowalam, nie powiem. Ale opowiadania masz zajebiste. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  17. Popłakałam się. Autentycznie się popłakałam.
    Zacznę od tego, że nigdy nie płaczę czytając książki, ewentualnie czasem na filmach. To opowiadanie… nie mogę, naprawdę nie wiem co powiedzieć. Czytając Twoje opowiadanie, czuję się tak, jakbym to ja była Martą i wszystko przeżywała. Jesteś niesamowita, niezwykła. Zakochałam się w Twoich opowiadaniach, trzymają w napięciu, są z sensem, co nie zdarza się w dzisiejszych czasach za często.
    Dziękuję Ci że jesteś, i mam nadzieję że nie kończysz opowiadania.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zakończenie mnie zaskoczyło na maksa! Współczuje temu chłopakowi... został sam z dzieckiem... troche smutno :(
    Powiem ci że dobrze piszesz! A ja pierwszy raz przeczytałam opowiadanie w blogosferze! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak Marta umarła? :(((((((
    nieeeeee, nie może! :((((((

    OdpowiedzUsuń
  20. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Przywiązałam się do postaci Marty ,ale jest teraz ciekawie coś się dzieje. Twoje opowiadanie jest wyjątkowe, bo w sumie wpadłam na nie przypadkiem i spodobała mi się fabuła tego opowiadania.Piszesz płynnie i fajnie mi się je czyta. Jest to JEDYNE opowiadanie które czytam nie jest fanfiction. Życzę Ci w tym roku wydania książek, duużo weny i sukcesów w pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  21. 1) Nie kończ! Proszę, jesteś boska!
    2) mama- matka, rodzicielka, mamusia. chłopak- konkubent (?)

    OdpowiedzUsuń