-
Alan, Marta zmarła - powiedział patrząc mi w oczy.
-
To niemożliwe, rozumiesz?! Nie ona!
Przycisnął
moją głowę do swojej klatki piersiowej uniemożliwiając mi
odejście. Rozpłakałem się ukazując mój ból. Moja rodzicielka
dołączyła do nas i również mnie przytuliła. Czułem się pusty
i najchętniej również bym umarł. Mój świat nie istniał bez
Marty. Ona sprawiała, że słońce świeciło, wiatr wiał, a ptaki
ćwierkały. Bez niej to wszystko nie ma sensu.
Kątem
oka spojrzałem na rodziców dziewczyny. W tej samej chwili kobieta
zemdlała, a ja prędko podszedłem do niej. Po kilku sekundach
siedziałem w pokoju zabiegowym i dostawałem tabletki na
uspokojenie. Mama Marty ciągle płakała. Również dostała jakieś
proszki. Przeniosłem wzrok na moich rodziców rozmawiających z
ojcem mojej dziewczyny. W tej samej chwili energicznie wstałem
mówiąc, że muszę iść do Poli. Rodzice wyszli za mną mówiąc,
że powinniśmy wracać do domu. Jednak ja musiałem zobaczyć moje
maleństwo. Kręciłem się po szpitalu powtarzając, że muszę ją
zobaczyć. W końcu odnalazłem oddział noworodkowy i spojrzałem
przez szybę. Była tylko czwórka noworodków. Wszedłem do środka
bez pozwolenia. Od razu zatrzymała mnie pielęgniarka. Opowiedziałem
jej wszystko. Zlitowała się i dała mi minutę wskazując na
dziecko zawinięte w różowy kocyk. Podszedłem do Poli i spojrzałem
na nią. Po policzkach spływały mi łzy. Dziewczynka błękit oczu
odziedziczyła po mamie. Patrzyła na mnie, a ja czułem jakbym ją
zawiódł. To przeze mnie Marta zmarła.
-
Jest śliczna - usłyszałem za sobą głos mojej rodzicielki.
-
Witamy na świecie, księżniczko - szepnął mój ojciec gładząc
Polę po policzku.
Rozpłakałem
się głaszcząc noworodka. Pielęgniarka powiedziała, że
powinniśmy już wyjść. Ojciec siłą wyprowadził mnie ze
szpitala. Czułem się pusty i opuszczony. Siedząc w samochodzie
wspominałem poród i błaganie Marty o znieczulenie. Może to jednak
by pomogło? Amanda napisała jak się trzymam. Odpowiedziałem, że
mam ochotę umrzeć. Nie ukrywałem swoich uczuć. Chciałem, by
dzisiaj każdy wiedział co mnie boli.
-
Zawieźcie mnie do Amandy - szepnąłem.
Moja
mama spojrzała na mnie, a ja powtórzyłem głośniej, że chcę
jechać do mojej siostry.
-
Jedziemy do domu, Alan - powiedział mój ojciec.
-
Zawieź mnie do Amandy! - podniosłem głos. - Proszę -
dodałem ciszej i bardziej błagalnie.
Spełnili
moją prośbę. Będąc przed dobrze znanym mi blokiem od razu
wysiadłem i skierowałem się do środka. Moja mama szła za mną.
Amanda widząc nas, przytuliła mnie. Nasza rodzicielka wyjaśniła
co się stało.
-
Jedź do domu, mamo - powiedziała dziewczyna. - Niech Alan zostanie
tutaj.
Kiedy
zostaliśmy sami usiadłem na kanapie i skryłem twarz w dłoniach.
-
Pij - usłyszałem głos Amandy. Spojrzałem na kieliszek stojący
przede mną. Przeniosłem wzrok na dziewczynę trzymającą butelkę
wódki. - Pij - powtórzyła.
Wypiłem
shota i poczułem charakterystyczy smak i pieczenie w przełyku.
Wstrząsnąłem się odstawiając kieliszek. Dziewczyny upiły mnie
bym mógł zapomnieć. Ciągle bełkotałem o Marcie i Poli. W końcu
moja siostra stwierdziła, że powinienem się położyć. Obudziłem
się po dziesiątej. Pękała mi głowa, a dźwięki wydawane podczas
przygotowywania śniadania były głośniejsze niż zazwyczaj. Z
jękiem podniosłem się na kanapie i spojrzałem na Roksanę stojącą
w kuchni.
-
Chcesz wody? - zapytała widząc, że nie śpię.
Pokiwałem
głową. Dostałem szklankę chłodnej cieczy i aspirynę. Wypiłem
lekarstwo i ponownie położyłem się. Modliłem się, by ból głowy
minął. Nie pamiętałem poprzedniego dnia. Spojrzałem na
wyświetlacz telefonu. Od razu zobaczyłem zdjęcie Marty z Polą i
moje oczy momentalnie stały się wilgotne. Prędko wstałem mówiąc,
że muszę wyjść.
-
Gdzie idziesz? - zapytała Amanda wychodząc z łazienki.
-
Do szpitala.
-
Alan... zaraz cię zawiozę. Odśwież się, zjedz coś.
-
Nie mam czasu!
-
Nie myśl, że cię wypuszczę! - podeszła do drzwi kładąc rękę
na zamku. - Idź do łazienki.
-
Ale...
-
Idź!
Uległem
jej. Musiałem się odświeżyć, bo nie wyglądałem zbyt dobrze.
Woda zmyła resztki snu i kaca. Wróciłem do kuchni połączonej z
salonem i wmusiłem w siebie kawę. Siedząc przy stole przeglądałem
zdjęcia Poli. Po moich policzkach znowu spłynęły łzy. Nie
wstydziłem się ich. Amanda była moją siostrą, a Roksana... moją
przyszywaną siostrą.
-
Alan, nie płacz - Ami mnie przytuliła.
Poprosiłem
ją żebyśmy już jechali. Roxi jechała z nami. Będąc na miejscu
szybkim krokiem weszliśmy na odpowiednie piętro. Znów bez
pozwolenia wszedłem na salę dla noworodków. Dziewczyny zachwycały
się dzieckiem. Po chwili Amanda wyszła na korytarz odbierając
telefon.
-
Chciałbym żeby Marta mogła ją zobaczyć - szepnąłem.
-
Widziała. Teraz też na pewno na was patrzy i będzie się wami
opiekować - Roksana objęła mnie.
Kiedy
Amanda wróciła, poinformowała mnie, że dzwoniła mama i zaraz tu
będą. Miałem gdzieś wszystko. Wypytywałem pielęgniarkę o moje
dziecko. Było zdrowe i już jutro mogę zabrać je do domu. Pola
musiała mieć jeszcze kilka badań, w których mogłem uczestniczyć.
Byłem szczęśliwy trzymając ją na rękach. Mimo to bałem się,
bo była malutka i miałem wrażenie, że zaraz zrobię jej krzywdę.
Kiedy było po wszystkim wyszedłem z gabinetu. Na korytarzu czekały
dziewczyny wraz z moimi rodzicami i niedoszłymi teściami. Znów
miałem ochotę rozpłakać się. Matka mojej dziewczyny wyglądała
dziwnie spokojnie.
-
Musimy omówić kwestię Poli - wyjaśniła mi rodzicielka.
-
Nie rozumiem. Co tu wyjaśniać? - zapytałem.
-
Pola zamieszka z dziadkami.
-
Słucham? A co ze mną? Ja się nie liczę?!
-
Alan, spokojnie - ojciec Marty położył mi rękę na ramieniu. - U nas
wszystko jest przygotowane, przecież wiesz.
-
Wiem, ale robiłem to z Martą i nie spodziewaliśmy się tego!
-
Tak będzie lepiej.
-
Dla kogo?! Dla was?!
Zdenerwowany
opuściłem budynek szpitala. Usiadłem na ławce stojącej na
zewnątrz. Po chwili dołączyła do mnie Amanda z Roksaną. Bez
słowa przytuliły mnie.
-
Jak oni tak mogą? - szepnąłem.
-
Może mają rację? Tam wszystko jest gotowe. A ty musisz skończyć
szkołę - powiedziała Amanda.
-
Ty też przeciwko mnie?!
-
Nie, ale uważam, że po części mają rację. Łatwiej będzie im
pogodzić się ze śmiercią Marty.
-
A mi niby nic nie jest?! Ja ją kochałem!
-
Wiem, Alan. Wiem - przytuliła mnie mocniej.
Wtuliłem
się w moją starszą siostrę, która była dla mnie oparciem. Jej
bluzka pachniała perfumami, które dostała ode mnie na święta.
-
Będziesz odwiedzał Polę. I zabierał ją na weekendy - pocieszyła
mnie Roksana. - Nie martw się, stary - oparła się o moje plecy.
Mimo
iż byłem tulony, czułem się samotny. Nikt mnie nie rozumiał.
Nikt o mnie nie myślał. Dlaczego Pola nie może zamieszkać ze mną?
Przecież to ja jestem jej prawnym opiekunem. Mam skończone
osiemnaście lat i jestem jej biologicznym ojcem.
-
To nie fair - mruknąłem.
-
Nic w życiu nie jest fair, braciszku.
-----
Widzę, że udało mi się Was zaskoczyć, co? Wiem, że wielu z Was uważa iż spieprzyłam opowiadanie, nie będzie już takie ciekawe itp. Nie mogę Was zatrzymywać na siłę, ale zapewniam, że akcja dopiero się rozkręca. No kto nie jest ciekawy jak Alan sobie poradzi? I czy w ogóle Pola będzie z nim mieszkać? Nie wiem czy nadal mam wstawiać... czy jednak dodać tylko epilog i zakończyć.
Mam nadzieję, że teraz też tak ładnie postaracie się z komentarzami :) Ja wywiązuję się z umowy i dodaję szybko ^^
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
"Dziewczyna ze zdjęcia" też jest zajebista! ^^ ----> Never Ending Stories! <3
Tutaj możesz zapytać o wszystko ----> Ask me here!
to takie smutne, że się rozpłakałam ;-; dlaczego oni ? ;-; ale ogólnie częśc zajebista
OdpowiedzUsuńZostaje ! Nie waz sie stawiac epilogu tylko dalsza czesc prosze :D
OdpowiedzUsuńNo cóż, sama nie wiem, co myśleć o dalszej części opowiadania... Na twoim miejscu część z perspektywy Marty zakończyłabym jako "Część 1", a dalszy ciąg - oczami Alana - rozpoczęła jako "Część 2". W tym wypadku hejterzy nie mogą się przyczepić, że ciągniesz to na siłę, bo może być to po prostu coś a'la odrębne opowiadanie, a fani mogą nadal cieszyć oczy. Zastanów się nad tym.
OdpowiedzUsuńPoza tym, mimo wielu moich obiekcji i zachwiań wiary w jakość... ja zostanę. Zostanę i będę to czytać, komentować i nie stronić od różnych propozycji :P Powodzenia, nie przejmuj się, hejterzy zawsze stoją za czyimś sukcesem - któż, jak nie oni, dają rozgłos? ;d
Może nie będziesz kojarzyć, kiedyś miałam nick @Madds : )
Mnie się podoba, nie mogę doczekać się dalszych losów Alana i Poli. Więc pisz dalsze części :)
OdpowiedzUsuńJa również zostaję! i już czekam na dalszą część.<3
OdpowiedzUsuńPo pierwsze... noworodki maja granatowe oczy.. kolor tęczówki ujawnia się dopiero później, zatem Pola nie mogła mieć błękitnych oczu. Po drugie... daj epilog.
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że nie można brać wszystkich noworodków do jednego worka (Boże, jak to bestialsko brzmi). Nowo narodzone dzieci mają niebieskie, granatowe albo szare oczy. Specjalnie sprawdzałam! ;)
UsuńEpilogu jednak chyba nie będzie z racji iż zdradziłoby wszystkie przyszłe sceny, a jak widać większość chce czytać ;p
Nie waz sie tego zakonczyc! To jest piekne.. Az sie poplakalam... Czekam na kolejne czesci :*
OdpowiedzUsuńNie nie dodawaj jeszcze epilogu ;-; pisz dalej, dobijamy do 100 rozdziałów! :D Jak zwykle czesc swietna, szkoda mi Alana, teraz będzie mu jeszcze ciężej :/ ale jakoś sobie poradzi :)
OdpowiedzUsuńNie, nie możesz tego zakończyć! To jest najlepsze opowiadanie i musi dalej trwać! :) Jak czytałam tę część to po prostu się popłakałam. Szkoda mi Alana jak i Poli. Ciekawa jestem jak to się wszystko dalej potoczy. Z kim zamieszka Pola. Część jak zawsze super! Na ankietę weszłam, zagłosowałem i jak na razie gratuluję prowadzenia!
OdpowiedzUsuńO jejusiu*.* to jest takie cudowne, az mi łzy poleciały..nie kończ tego, bo to co piszesz jest wspaniałe. Tak bardzo chcę znać dalsze losy Poli i Alana,czy sobie poradzi chłopak sam..
OdpowiedzUsuńNa ankiecie oczywiście zagłosowałam <3 już się nie moge doczekać kolejnej części.. czekam tez nie cierpliwie na ksiązki, które mam nadzieje niedługo będą.. jak dodajesz nowe częsci to aż skacze z radosci xd :D
Także tego...nie kończ prosze:*
Nie kończ tego opowiadania prosze :) Ono jest suuper i bardzo wciąga :D
OdpowiedzUsuńW tym opowiadaniu naprawdę chciało mi się płakać :'( <3
OdpowiedzUsuńNie kończ opowiadania.
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo ciekawie,ale tutaj brakło mi troszkę nadania tempa,wszystko było takie płytkie,banalne.
Tzn-podoba mi się Twoj styl pisania,ale po "Marta zmarła" miałam takie odczucie ("co?aha,no spoko,czyli już wszystko okej?" )jakby było to coś w stylu "dostałem jedynkę z matmy,sorry mamo"
http://gothic-fantasy.blogspot.com/
Hej! No liczę teraz na to że w nastepnej czesci bedzie coś takiego:
OdpowiedzUsuńI wtedy się obudziłem: ) czekam na nexta z niecierpliwiścią
Proszę proszę proszę proszę pisz dalej ! Kocham cię ! Twoje opowiadania są wspaniałe ! Cudowne ! Proszę ślicznie pisz dalej aż mi płakać zachciało się jak na fb napisałaś epilog i ze on jest ostatni -.- proszę pisz dalej nie przeżyje jak nie będzie kolejnej części. Jeszcze raz proszę. Jesteś cudowna *.* zazdroszczę Ci takiego talentu !
OdpowiedzUsuńPisz dalej, masz niesamowity talent !!! Czekam na kolejną część :-)
OdpowiedzUsuńBrakuje mi Marty tak ja ukochalam w tej opowiesci, teraz jest tak przykro. Hm oddaje głos, pisz chce wiedziec co dalej
OdpowiedzUsuńJak mogłaś ja u śmierci to chore:(
OdpowiedzUsuń