poniedziałek, 23 marca 2015

Część 53.

Spojrzałem na moich rodziców, którzy nie wyglądali na bardzo złych. Miałem wręcz wrażenie, że oni również się cieszą - ich uśmiechy zdradzały wszystko.
Następnego dnia obudziłem się niewyspany tuż po szóstej. Naturalnym budzikiem była oczywiście Pola, która już w nocy dała koncert budząc wszystkich w domu. Po raz pierwszy przebiegło mi przez myśl, że lepiej byłoby mieć ją tylko na weekendy.
Nakarmiłem ją i przytuliłem do siebie. Potrzebowałem jeszcze trochę snu, bo nie mógłbym normalnie funkcjonować.
Po południu byłem w drodze do domu mojej dziewczyny. Drżącymi rękoma przekręcałem klucz w zamku i kierowałem się schodami na górę. Czułem jak ściska mnie w środku, gdy w kartony pakowałem rzeczy Poli. W pewnej chwili podszedłem do szafy z ubraniami Marty i zdjąłem z wieszaka bluzę z napisem “I love my boyfriend”. Przytknąłem ją do twarzy i wziąłem głęboki oddech zaciągając się znajomym zapachem. Moje oczy w przeciągu kilku sekund zrobiły się szklane.
- Alan… - usłyszałem za sobą głos mamy. - Pomóż mi.
Chwyciłem pudełko i zacząłem wrzucać do niego ulubione ubrania Marty, a także nasze pamiątki.
- Zostaw to. Mieliśmy brać rzeczy Poli!
- To też jest ważne!
Po dziesięciu minutach pakowałem wszystko do bagażnika. W drodze powrotnej patrzyłem za okno i czułem jak targają mną emocje. Moja dłoń zaciskała się na ulubionym pluszaku Marty, którego kiedyś jej dałem. Na dodatek w słuchawkach leciała piosenka, którą kiedyś przesłała mi dziewczyna. Czułem się rozbity i miałem ochotę zakopać się w łóżku. Po wejściu do domu od razu przytuliłem Polę, noszoną przez swojego dziadka. Mężczyzna pomógł żonie wnieść wszystkie rzeczy i wziął się za skręcanie łóżeczka. Po chwili zgodnie stwierdziliśmy, że kołyskę można znieść na dół. Siedząc na łóżku czułem jak wszystkie emocje opuszczają moje ciało. Wspominałem sprzeczki dotyczące mebli, ubrań, butelek, kolorów smoczków czy pościeli, które prowadziłem z Martą. Miałem w głowie jej głos, który ciągle powtarzał, że już niedługo będziemy we trójkę i na zawsze będziemy szczęśliwi.
Kolejne dni mijały całkiem nieźle. Miałem jednak obsesję na punkcie śmierci łóżeczkowej, bo natknąłem się na artykuł z danymi statystycznymi. Nerwy sprawiły, że nie mogłem spać w nocy i ciągle sprawdzałem oddech niemowlaka. Moja mama, widząc całą sytuację, kupiła matę, która informowała o ewentualnych zanikach oddechu. Zaczęła opowiadać o moim ojcu, który robił dokładnie to samo, gdy urodziła się jego “księżniczka”. Nie mogłem sobie tego wyobrazić, bo on nigdy nie okazywał uczuć w wyniosły sposób. Zawsze był typem twardego mężczyzny, który mówił “kocham cię” tylko w szczególnych okazjach. Przepiękne dni zostały zepsute przez zwykłą wiadomość od Amandy, która kazała mi prędko włączyć telewizję na trójce. Nacisnąłem przycisk na pilocie jednocześnie odpisując czy coś się stało. Zdziwiłem się widząc moich przyjaciół i jakiegoś obcego chłopaka na scenie popularnego muzycznego programu, który łowił talenty i rozsławiał zwycięzcę. Mikołaj opowiadał o zespole, o piosenkach, o pasji. O pasji, którą dzieliliśmy razem. We trójkę. To my byliśmy Alibi, a nie oni i jakiś obcy chłopak. Słysząc jak nieznajomy zaczyna śpiewać piosenkę, którą sam skomponowałem, czułem jak wzrasta we mnie poziom agresji. Nie mieli praw do tego utworu, a on nawet nie potrafił śpiewać i niszczył wszystko. Czekałem tylko na reakcję jury z nadzieją, że nie przepuszczą ich dalej. Mężczyzna, znany jako krytyk muzyczny i redaktor naczelny rockowego magazynu, stwierdził, że tekst był niezły, a muzyka grana była świetnie. Brunetka, siedząca po jego prawej stronie, powiedziała, że jej czegoś brakowało. W końcu zasłużony, polski muzyk podsumował wszystko mówiąc, że wokalista zupełnie nie pasuje, a chłopacy marnują się z nim niszcząc zespół.
- Powinniście zmienić wokalistę i wrócić następnym razem. Głosujemy?
Cieszyłem się, gdy zeszli ze sceny z zawiedzionymi minami. Mój telefon dał o sobie znać, a po odebraniu usłyszałem:
- Widziałeś? Co za sukinsyny!
- Taaa.
- Tylko tyle? To była twoja piosenka! Twój zespół! Co to w ogóle był za kretyn?!
- Nie wiem i szczerze mnie to nie obchodzi.
Porozmawialiśmy chwilę po czym przerwała mi mama podając Polę i mówiąc, że powinienem ją wykąpać. Zauważyła, że coś jest nie tak. Nie chciałem rozmawiać o tym co właśnie obejrzałem więc po prostu skłamałem, że wszystko jest w porządku.
Leżąc w łóżku nie mogłem przestać o tym myśleć. Czułem się zdradzony i oszukany. Przeglądałem nasz fanpage, gdzie chłopacy chwalili się castingiem i zapowiadali, że się nie poddadzą i już wkrótce podbiją świat. Dziewczyna, którą znałem ze szkoły zapytała co ze mną, a Mikołaj skomentował, że potrzebowaliśmy zmian. My. Fajnie.
------
Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam! <3
Wiecie jaki dziś dzień? Nasza "Kołysanka" ma już rok! Równe 365 dni temu dodałam pierwszą część. Nie spodziewałam się, że przez ten rok tak wiele się zmieni. Podsumujmy:
* 1 rok
* 365 dni
* 53 części
* 71348 wyświetleń
* 959 opublikowanych komentarzy
* 118 obserwatorów
* 360 polubień na fanpage

Pewnie się dziwicie, że nie ma epilogu, co? Wahałam się do ostatniego dnia. Jednak postanowiłam się nie poddawać i jeszcze nie kończyć. Mam nadzieję, że się cieszycie i zostaniecie ze mną na ostatni rok :p
Czego życzymy "Kołysance"? Ja życzę wydania i sukcesu! ;)
A teraz komentujemy, bo jest okazja! I przepraszam, że taka krótka notka, ale kolejna akcja jest za długa, a nie chciałam jej dzielić. Do następnej notki! 
Love xx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ! 

NEXT! ----> Rain of desires!


"Dziewczyna ze zdjęcia" też jest zajebista! ^^ ----> Never Ending Stories! <3 

Tutaj możesz zapytać o wszystko ----> Ask me here! 







17 komentarzy:

  1. Jejku, czekam na następną część !
    Kołysanka jest cudowna <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się cieszę! Super ze dodalas część a nie epilog. Rozdział super tylko króciutki. Mega się wzruszylam jak Alan pakowal rzeczy Poli i Marty i gdy wspominał ją. A z tym zespołem to zachowali się bardzo podle i to jeszcze była JEGO piosenka. Gratuluję posiadania bloga przez rok i wszystkich sukcesów. Kołysanka jest naprawdę swietnym blogiem wiec zdecydowanie zasługuje na wszystko co osiągnęła. Ja równie życzę jej sukcesów i wydania, bo to byłby prawdziwy sukces. Mam nadzieję, że będziesz tu na tym blogu przez kolejnych kilka lat. Na koniec dodam, że już nmg doczekać się nowego rozdziału który mam nadzieję będzie równie fajny jak tem tylko jeszcze dłuższy :)
    ♥Mary♥ ( wyjątkowo pisze z anonima )

    OdpowiedzUsuń
  3. Uf za epilog bym udusiła, oby sie udalo na pewno kupilabym kolysanke :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. oo ja mega ! Bardzo się cieszę,że nie kończysz jeszce kołysanki, bo dla mnie jest jednym z najlepszych opowiadan które czytałam i bardzo się przywiązałam Sto lat kołysanko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że nie dodałaś epilogu. :)
    Najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam! ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuuper ❤ pisz dalej nie przestawaj jesteś świetna ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, że nie dodałaś epilogu!!! A właściwie to kiedy następna część? nie mogę się już doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. No... to ten... Gratuluję zaszczytnego jubileuszowego roku bloga, świetny,mega,cudowny itd. rozdział. Super by było, gdyby Alan sam poszedł do tego show i wygrał i później oni by chcieli go do siebie, a on by powiedział "Nie, nie, nie drogie dzieci, mieliście swoją szansę!" Czy coś w tym rodzaju.
    Szczerze mówiąc, to nie spodziewałam się, że to teraz jeszcze będziesz kontynuować i w ogóle, ale fajnie że jeszcze piszesz :D Na prawdę to potrafisz i powinnaś w przyszłości wydać własną książkę. Pewnie jeżeli będzie pod angielskim, bądź amerykańskim pseudonimem, to przeczytam :P
    Pozdrawiam - Marysia z grupy Blogerzy, z którą robisz spam pod postami opowiadaniowymi :D

    Zapraszam - narkomanka-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Minęło tyle czasu, a ja nadal tęsknię za Martą ;(
    Mam do ciebie pytanie,
    jak się czułaś, w momencie, gdy uśmierciłaś Martę?
    Czułaś jakieś przygnębienie, bo mogłaś się przez ten rok do tej postaci przywiązać, czy raczej obojętność, gdyż to jest tylko postać fikcyjna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże, ja ryczałam chyba gorzej niż Wy! Mimo iż wiedziałam od początku jak zakończy się sprawa ciąży i wgl. Bardzo szybko przywiązuję się do postaci. Nie wiem czy czytałaś też inne opowiadania, ale w jednym, gdy Jess wyjeżdżała od Petera, zostawiając mu kartkę to byłam tak wstrząśnięta, że musiałam się przewietrzyć. Potem, gdy opisywałam Emmę (zmarła narzeczona Petera) to też płakałam i jakoś szczególnie ona utkwiła mi w sercu :p

      Usuń
    2. Dzisiaj właśnie znowu przeczytałam fragment, kiedy Marta zmarła i znowu ryczałam jak bóbr ;-;
      Pech chciał, żeby moja mama weszła akurat w tym momencie do pokoju i musiałam się szybko ogarnąć ;-;
      Ciężko znoszę czyjąś śmierć, dziwne, że nawet potrafię mocno przeżywać śmierć postaci fikcyjnej ._.
      Ale wracając do Emmy... My jako czytelnicy nie byliśmy do niej przywiązani i nie braliśmy jej pod uwagę, kiedy Jess była z Peterem, a tu patrz... Ej, czekaj, what?! Boże Święty! o_O
      Emma umarła, gdyż się utopiła kiedyś (chyba xd), a Marta przy porodzie...
      Emma była narzeczoną Petera tak jak Marta, Alana?
      Zaakceptowaliśmy związek Jess z Peterem, gdyż nie braliśmy pod uwagę Emmy?
      To czemu Alan nie ma prawa być z kimś, kto go pocieszy? Będzie trzymał przy życiu, aby nie palił, nie pił?
      Bądźmy fair! o.o Alan, trzymaj się! Co z tego, że nie istniejesz, trzymaj się! xD

      Usuń
    3. Ah moja mama chyba już przywykła do takich widoków. Zresztą sama czasem ryczy czytając niektóre moje rzeczy XD
      Właśnie. Nie byliście przywiązani, bo ja jej nie przedstawiłam. Tylko napomknęłam. To tak jak "Kołysankę" zaczęłabym od śmierci Marty. Też byście olali, bo ważna jest główna akcja.
      Kiedyś na fp zapytałam co by było gdyby tak Alan zakochał się w Anecie a tu "blee", "nieee!" itp. Ale przecież ona jest jak Marta. Były przyjaciółkami, ona mu pomaga. Nie ma prawa być szczęśliwy? ;)
      I skąd wiesz, że nie istnieje? ;)

      Usuń
    4. Ktoś z podobną historią do Alana na pewno istnieje, ale chodzi o samego Alana, tego, dokładnie tego z "Kołysanki"...
      Em... Oj no... Oj no wiesz o co chodzi xd

      Usuń
  11. Wow ale mega ! <3

    Zapraszam na mój :D
    http://theworldoftheimomortals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń