środa, 2 kwietnia 2014

Część 6.

Po siódmej zostałam obudzona przez mamę, która jechała do pracy. Poinformowała mnie, że postara się wziąć wolne, ale nie wie czy da radę. Miała zawieźć do szkoły moje zwolnienie z wf'u i usprawiedliwić opuszczone godziny, ale stwierdziła, że zrobi to w piątek jak zawiezie mnie na wigilię klasową. Pożegnałam się z nią  i wróciłam do łóżka. Czując przyjemne ciepło prędko zasnęłam. Obudziłam się wypoczęta tuż po dziesiątej. Z uśmiechem odczytałam SMSa od Alana, który pytał jak czują się jego dwie księżniczki. Odpisałam:

Twoje dwie księżniczki dopiero wstały i mają ochotę na Rafaello :c

Wysłałam po czym poszłam pod prysznic. Gorąca woda spływała po mnie przez ponad trzydzieści minut. Czułam błogie ciepło więc niezbyt podobała mi się wizja zakończenia toalety. Zakręciłam wodę i okryłam się ręcznikiem. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Jęknęłam widząc małego pryszcza na podbródku. Posmarowałam go odpowiednim kremem i dokończyłam poranne czynności. Po powrocie do pokoju odczytałam wiadomość od Alana:

Tylko niech księżniczki nie zapomną o śniadaniu i witaminach. Wpadnę później z czymś słodkim. Specjalne życzenia?

Odpisałam, że sama nie wiem na co mam ochotę, ale chyba na coś z serem. Wysłałam i zeszłam na dół. Włączyłam radio i podkręciłam dźwięk na maksa. Wydurniając się grzałam mleko i wsypywałam płatki do miski. Jedząc śniadanie oglądałam telewizję. W pewnej chwili mój telefon dał znać, że dzwoni Alan. Odebrałam i usłyszałam:
- Hej, kochanie. Jak się czujesz?
- Dobrze. A co w szkole?
- Dziewczyny o ciebie pytały. Powiedziałem, że jesteś chora. Chyba dziś cię odwiedzą.
- O, fajnie!
- Na moje przyjście tak się nie cieszysz.
- Jak nie? Nawet bardziej!
- No dobra, uwierzę. Zjadłaś? Wzięłaś witaminy?
- Tak i tak.
- Dobra dziewczynka. Muszę kończyć. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Widzimy się później. Pa.
- Pa.
Rozłączyłam się i zauważyłam, że podczas mojej rozmowy dzwoniła moja mama. Oddzwoniłam do niej. Pytała o to samo co Alan. Powiedziała, że niestety mają urwanie głowy w pracy i nie uda jej się wyrwać do domu. Stwierdziłam, że poradzę sobie sama i ma się nie martwić. Po rozmowie dokończyłam śniadanie i wypiłam tabletki, które przepisał mi lekarz po czym poszłam do siebie. Włączyłam film w laptopie i pochłonęłam się w nadrabianiu zaległości. Ostatnio nie miałam na nic czasu więc teraz mogłam obejrzeć wszystko co planowałam. Przed trzynastą musiałam się ogarnąć, bo wiedziałam, że dziewczyny mnie odwiedzą. Bałam się, że w jakiś sposób zauważą mój stan. Nie chcę żeby wszystko się wydało. Kilkanaście minut po zaplanowanym końcu lekcji usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam z uśmiechem i przywitałam się z moimi przyjaciółkami. Zaprosiłam je do siebie. Siedząc w w moim pokoju, Monika powiedziała:
- Nie wyglądasz na zbyt chorą, kłamczucho.
- Ale mam zwolnienie ze szpitala! Ha!
- A co z twoją ręką?
- Mały wypadek.
- Przy Alanie? - zapytała Aneta ze śmiechem.
- Spadaj, zboczeńcu! Rozcięłam się!
Roześmiałyśmy się. Monika zaczęła opowiadać, że ostatnio napisał do niej Mikołaj. Nie chciałam, by moja przyjaciółka kręciła z nim, bo on lubił zmieniać dziewczyny jak rękawiczki.
- Daj sobie z nim spokój! Nie jest niczego wart!
- Ale jest taki słodki! - zrobiła minę typu ‘awwwww’. - Przystojny, ładnie się ubiera, pachnie i w ogóle mrrr.
- Idiotka.
Walnęła mnie poduszką, a ja automatycznie złapałam się za brzuch. Bałam się, że każdy nieodpowiedni dotyk może zranić moje dziecko.
- Co ci? - zapytała Aneta.
- Brzuch mnie boli - skłamałam.
- To pewnie okres - stwierdziła Monika wpychając chipsa do ust. - A! Mam coś dla ciebie!
Podała mi kilka zeszytów i spis ocen. Liczyłam na coś innego, a tu zaległe notatki. Podziękowałam i odłożyłam wszystko na biurko. Dziewczyny opowiadały mi co w szkole i mówiły co mam przynieść na wigilię klasową. W pewnej chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to Alan więc z radością zbiegłam na dół. Otworzyłam z uśmiechem i przywitałam się z chłopakiem. Miał ze sobą reklamówkę, w której był kartonik z cukierni i pudełko Rafaello.
- Dziewczyny są? - zapytał widząc wiszące kurtki.
- Mhmm.
Oboje poszliśmy do góry. Dziewczyny przywitały się i po chwili zmyły do domu. Alan przewrócił mnie na łóżko i szepnął, że bardzo za mną tęsknił i brakowało mu mnie w szkole. Pocałowałam go gestem prosząc, by położył się obok. Nasz pocałunek stawał się naprawdę namiętny. W tej samej chwili przypomniało mi się, że przez podobną sytuację w moim brzuchu rośnie teraz dziecko. Chłopak przejechał mi dłonią po linii talii, a ja wsunęłam mu dłoń pod bluzkę. Jednak nie czułam magicznego uczucia jakim było napalenie. Zupełnie nie miałam ochoty na seks. Zresztą w każdej chwili mogła wrócić moja mama. Położyłam Alanowi rękę na klatce piersiowej dając mu tym samym do zrozumienia, że do niczego więcej ma się nie posuwać. Spojrzał mi w oczy uśmiechając się i ostatni raz całując w nos. Sięgnął po zakupy i uśmiechając się otworzył pudełko z drożdżówkami.
- Mmm - szepnęłam zadowolona.
Chłopak głaskał mnie po policzku gryząc wypiek z serem. Patrzyłam mu w oczy i cieszyłam się, że jest ze mną.
- Myślę, że powinnaś zjeść coś innego… - powiedział.
- Nie chcę. To mi wystarczy.
- A pizza? Może zamówię?
- Nie, Alan. Nie chcę.
- Zamówię. A może pójdziemy? Spacer dobrze ci zrobi.
Chłopakowi udało się przekonać mnie do zjedzenia czegoś innego. Nigdy nie miałam problemów z apetytem ale ostatnio jedynym pożywieniem, które przyjmowałam były słodycze, Alan zamówił pizzę i oglądając film czekaliśmy na nią. Po trzydziestu minutach mieliśmy gorące danie. Zapach sosu sprawił, że poczułam odruchy wymiotne. Mój chłopak klęczał nade mną w toalecie, a mi było wstyd na maksa. Miałam ochotę rozpłakać się. Oparłam się czołem o zimne kafelki i starałam się wrócić do normalnego stanu. Po kilku minutach wmuszałam w siebie jedzenie. Było o wiele lepiej niż przed chwilą i zaczęło mi naprawdę smakować. Zwłaszcza kawałki kurczaka znajdujące się na grubym cieście.
- Coś ci pokażę - powiedział chłopak zatrzymując film i otwierając drugą kartę w przeglądarce. Wszedł na stronkę z rzeczami dla niemowląt. Widząc to pokręciłam oczami wzdychając głośno. - Kupimy jej taki? - wskazał na beżowy wózek.
- Widziałeś cenę? - spojrzałam na czterocyfrową liczbę.
- Zgarnę kasę z osiemnastki to może wystarczy na wszystko.
- Wyłącz to.
- Coś się stało?
- Nie.
Nie chciałam mu mówić, że nie dociera do mnie co się stało i nie mogę pogodzić się z myślą, że niedługo w naszym życiu pojawi się dziecko.
Po południu wróciła moja mama, a Alan poszedł do siebie. Moja rodzicielka wypytywała czy na pewno coś jadłam. Powiedziałam, że za kilka dni idę z Alanem na zakupy świąteczne. Byłam podekscytowana. Siedząc w kuchni opowiadałam jej o chłopaku, który przeglądał wózki.
- Nie wiedziałam, że to wszystko jest takie drogie! Za to można kupić dwa laptopy! - powiedziałam.
Moja mama roześmiała się. Spędziłam popołudnie na oglądaniu filmu, a potem rozmawiałam z moim chłopakiem na Skype. Nastolatek rozwiązywał jakiś test na polski. Ja wzięłam się za przepisywanie zeszytów od Moniki. Około północy wzięłam prysznic i leżąc w łóżku rozmawiałam z Alanem, który zapewniał mnie o swojej miłości i kolejny raz powiedział, że cieszy się, że jestem w ciąży. Byłam szczęśliwa, że mam w nim oparcie i nie zostawi mnie samej z dzieckiem.
-------
Zachwalałabym Was znowu, ale Wy wiecie, że ja Was kocham. Dobijamy do 2700!
Odpowiadając na pytania dotyczące mojego pisania: Piszę od... ale tak 'na serii' od jakiś 3 lat. Jako dziecko pisałam idiotyczne opowiadania o zgubionych pieskach, ale teraz jestem taka "profesjonalna' :D Jak chcecie wiedzieć coś jeszcze to pytać w komentarzach, chętnie odpowiem :3
A teraz komentować, komentować, komentować! <3


15 komentarzy: