Obudziłam
się po dziewiątej. Odpisałam na wiadomość Alana, który życzył
mi dobrego dnia. Nie chciało mi się wstawać więc obróciłam się
na bok i zamknęłam oczy. Po kilkunastu minutach poszłam do
łazienki. Po porannej toalecie ubrałam rurki i koszulkę i zeszłam
na dół. W kuchni byli moi rodzice, którzy przytulali się i
patrzyli na siebie czule. Chciałabym wyglądać tak kiedyś z
Alanem. Przywitałam się z nimi i otworzyłam lodówkę.
-
Jak się czujesz? - usłyszałam pytanie, które ostatnio słyszałam
kilkanaście razy dziennie.
-
Dobrze.
-
Nie zapomnij - moja mama wyjęła z szafki moje tabletki.
-
Wiem!
Zrobiłam
sobie kanapki z Nutellą. Po śniadaniu wypiłam witaminy i pomagałam
mamie sprzątać. Moja babcia zdziwiła się widząc kwas foliowy i
witaminy. Rodzicielka wyjaśniła, że to nic takiego i to tylko na
wzmocnienie. Dowiedziałam się, że moja mama i babcia jadą na
zakupy.
-
Pomóc wam, kochanie? - zapytał mój ojciec obejmując ją.
-
Damy radę. Będziesz w domu?
Pokiwał
głową z uśmiechem. Czyżby udzieliła im się atmosfera świąt?
Moja
mama włączyła pralkę z moimi ubraniami i pół godziny później
chodziłam między regałami w supermarkecie patrząc jak stos
produktów w wózku rośnie. Było dużo ludzi, którzy korzystając
z sobotniego przedpołudnia wybrali się na zakupy. Każdy miał
listę, którą skrupulatnie śledził. Moja mama nie pozwoliła mi
dźwigać i dała mi najlżejsze reklamówki, które miałam zanieść
do bagażnika. Miałyśmy jeszcze pojechać do jednego sklepu
mięsnego i wrócić do domu. Będąc w sklepie wpadłyśmy na Alana
z mamą.
-
Hej, kochanie - powiedział z uśmiechem.
-
Hej, kocie.
Porozmawialiśmy
chwilę po czym chłopak musiał iść. Ja z niecierpliwością
czekałam na zakończenie zakupów. Chciałam już znaleźć się w
domu. Jedząc żelki przyglądałam się osobom znajdującym się w
pomieszczeniu. Kobieta stojąca z bliźniakami przy kasie właśnie
płaciła. Dzieciaki były słodkie. Dziewczynka w różowym
płaszczyku podeszła do mnie mówiąc 'Cześć' słodkim głosikiem.
-
Cześć - odpowiedziałam.
-
Dasz mi?
Podałam
jej paczkę ze słodyczami. Malutką rączką wyciągnęła gumowego
misia.
- A
ja? - odezwał się brat dziewczynki.
Wyglądali
jak dwie krople wody. Jedyną różnicą była płeć. Podałam mu
paczkę. Podziękował wkładając przekąskę do ust.
-
Amelka, chodźcie tu! - powiedziała kobieta ze zdenerwowaniem.
Wzięła
zakupy i zaczęła mnie przeprosić. Chciała oddać mi pieniądze za
żelki, ale stanowczo odmówiłam. Jeszcze raz mi podziękowała i
opuściła sklep. Ja po chwili również siedziałam w aucie. Będąc
w domu pomogłam rozpakowywać zakupy. Mój tato i dziadek ozdabiali
dom i świerki rosnące na podwórku.
-
Marta powiesisz pranie? - usłyszałam pytanie mojej mamy.
-
Mhmm.
-
Ja to zrobię, wnusiu - moja babcia chciała mnie wyręczyć.
-
Oj mamo to ubrania Marty!
-
Ale teraz może sobie odpocząć. Wiesz ile dzieci mają teraz nauki?
A zwłaszcza w liceum!
Starsza
kobieta poszła do łazienki. Moja rodzicielka pokręciła głową z
dezaprobatą mówiąc:
-
Oj Marta, Marta.
Przytuliłam
ją mówiąc, że też ją kocham. Ostatnio miałam napady miłości
i mogłam tulić wszystkich wokół. Kontynuowałam chowanie
produktów do lodówki. Po kilku minutach do domu weszli mężczyźni
mówiąc, że bardzo zmarzli.
-
Tato! - krzyknęłam czując jak mój rodzic przytula mnie. Był
naprawdę zimny.
Roześmiał
się, a ja powiedziałam, że to było głupie. W tej samej chwili do
kuchni weszła moja babcia.
-
Aniu... czy ty... - zapytała stojąc przy mojej mamie. - Gratuluję,
córeczko!
Spojrzałam
na nią ze zdziwieniem. Trzymała śpioszki, które Alan kupić dla
naszej córeczki. Widocznie zostawiłam je wczoraj w łazience.
Zapadła dziwna cisza.
-
Jesteś w ciąży, tak? I to miała być niespodzianka? Przepraszam!
Ale najpierw te witaminy, teraz to...
-
Nie, mamo. Nie jestem w ciąży. To nie moje - objęła mnie, a ja
poczułam jak miękną mi nogi. - Zostaniecie pradziadkami -
powiedziała z uśmiechem.
Spojrzałam
na nich po czym rozpłakałam się i pobiegłam do siebie. Wstydziłam
się i liczyłam, że to nie wyda się tak szybko. Skuliłam się na
łóżku, wtulając twarz w poduszkę. Po kilku sekundach usłyszałam
dźwięk otwieranych drzwi. Moja mama przytuliła mnie głaszcząc po
głowie.
-
Martusiu miałaś się nie przejmować… to szkodzi dziecku -
usłyszałam.
-
Przepraszam - powiedziałam skulając się bardziej, bo moje policzki
zalał kolejny potok łez.
Kobieta
tuliła mnie szepcząc, że przecież wszystko jest w porządku i
nikt się nie gniewa. W tej samej chwili kolejna osoba odwiedziła
moją twierdzę, która dawała mi schronienie przed całym złem
tego świata.
Na
łóżku usiadła moja babcia gratulując i mówiąc, że mam nie
płakać, bo nie ma powodu.
-
Chłopiec czy dziewczynka? - zapytała starsza kobieta po chwili
ciszy widząc, że nie reaguję na jej wcześniejsze gratulacje.
-
Dziewczynka - mruknęłam.
-
Jeszcze nie wiemy - poprawiła moja rodzicielka. - Ale niedługo się
dowiemy, prawda Martusiu?
Wzruszyłam
ramionami.
-
Aniu, zostaw nas. Proszę.
Moja
mama wyszła, a babcia usiadła bliżej i zaczęła:
-
Przestań płakać, kochanie. Jesteś bardzo młoda, ale wiem, że
będziesz świetną mamą. Wszyscy ci pomożemy. I nie możesz
przejmować się opinią innych osób. Zawsze gadali i będą gadać
więc miej ich… wiesz gdzie - słysząc to uśmiechnęłam się. -
Więc ocieraj się i idziemy na dół. Nie możesz tak tego
wszystkiego przeżywasz, bo dzieci wszystko czują! Chcesz żeby było
smutne?
Czułam
się jak dziecko, które szantażuje się tekstami typu “Chcesz
żeby mamusia była smutna?” albo “Zjedz za mamusię… a teraz
za tatusia”. Odwróciłam się i spojrzałam na kobietę.
Przytuliła mnie mówiąc, że gratuluje i dzieci teraz tak szybko
dojrzewają. Zeszłam z nią na dół. Mój ojciec, który stał
oparty o szafkę w kuchni z kubkiem herbaty, na mój widok objął
mnie mówiąc:
-
Oj mój płaczku. Zachowujesz się jak twoja mama w ciąży. Też
ciągle płakała jaka to jest gruba, a potem jej przechodziło i
szła jeść.
-
Jak możesz?! To przez hormony! - powiedziała moja mama.
-
Tak, tak… zawsze trzeba na coś zrzucić.
-
Paweł, nie przeginaj- moja rodzicielka miała minę mówiącą
“jeszcze jedno słowo, a umrzesz”.
Roześmiałam
się biorąc Ptasie Mleczko z pudełeczka stojącego na szafce.
-
Mówiłem! - powiedział mój ojciec.
Moja
mama uderzyła go ścierką. Cieszyłam się ich szczęściem.
Mężczyźni poszli do salonu twierdząc, że nie chcą nam
przeszkadzać. Siedziałam przy stole krojąc produkty podane przez
moją mamę. Wieczorem rozmawiałam z Alanem przez telefon. Chłopak
przekazywał mi pozdrowienia od Amandy i mówił, że nie może
doczekać się USG, bo jest ciekaw jak to wygląda. Na nic zdały się
moje tłumaczenia, że to nic takiego. Dla niego to był “ekscytujący
moment”, bo przecież zobaczy swoje dziecko. Potem jeszcze
rysowałam obrazek na Amandy i Roksany po czym poszłam spać.
------
Wow,
wow, wow. Ponad 4800! *-*
Założyłam aska żebyście mogli pytać o sprawy dotyczące opowiadania... i... i innych spraw. Nie krępować się, pytać! Odpowie na wszystko i każdemu! :D ASK <--- o tu kliknij i pytaj.
Macie też opcję po lewej stronie. Widzicie? Takie tam ułatwienie <3
Założyłam aska żebyście mogli pytać o sprawy dotyczące opowiadania... i... i innych spraw. Nie krępować się, pytać! Odpowie na wszystko i każdemu! :D ASK <--- o tu kliknij i pytaj.
Macie też opcję po lewej stronie. Widzicie? Takie tam ułatwienie <3
Koment,
koment, koment!
Nie przerywaj, pisz dalej <3 Kocham te opowiadania Twoje <3
OdpowiedzUsuńSUPER!!! Kocham Twoje opowiadania :) Nie mogę się doczekać następnej części ;*
OdpowiedzUsuńBoskie. Pisz dalej, bo już się nie mogę doczekać. Kocham ten twój blog i to opowiadanie ... jest takie ... takie prawdziwe :) Musisz szybko dodac następna część :)
OdpowiedzUsuńSuper super super supet <3<3<3<3<3<3 dawaj kolejna czesc prosze =D
OdpowiedzUsuńSuper :3
OdpowiedzUsuńŚwietne :)) naprawę uwielbiam czytać opowiadania twojego autorstwa i z niecierpliwością czekam na kolejną część <3
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu, jestes świetna <3
OdpowiedzUsuń*-* świetne :3 chce juz kolejna czesc xD
OdpowiedzUsuńCZEKAM!
OdpowiedzUsuńProszę daj dziś kolejną część ;*
OdpowiedzUsuńŚwietne ;* czekam na kolejny ;). Amelka ;)
OdpowiedzUsuńKiedy nastepna czesc?
OdpowiedzUsuńWszystko jest piękne *-* Tylko kiedy następna część? :)
OdpowiedzUsuń