Rano
obudził mnie znienawidzony przez każdego dźwięk budzika. Po tak
długim wolnym, wstanie o siódmej wydawało mi się niemożliwe.
Byłam zmęczona i miałam ochotę skłamać, że źle się czuję i
zostać w domu. Jednak miałam już dużo zaległości i nie chciałam
opuszczać kolejnych dni. Zwłaszcza, że i tak zapowiadał się
luźny dzień, bo nie mogę nas pytać po świętach. Kilka razy
nacisnęłam przycisk “Drzemka” po czym w końcu zebrałam się w
sobie i poszłam do łazienki. Musiałam się spieszyć, bo moje
lenistwo zabrało mi piętnaście minut. Po kolejnym kwadransie
jadłam śniadanie. Zdarzało się, że wychodziłam do szkoły nie
jedząc zupełnie nic, ale będąc w ciąży nie mogłam sobie na to
pozwolić. Lekarz kazał mi przestrzegać odpowiedniej diety i jeść
co najmniej pięć posiłków dziennie.
-
Jedziemy? - usłyszałam pytanie mamy, która dokończyła pić kawę.
Pokiwałam głową wkładając talerz i kubek do zlewu. - Wypiłaś
witaminy?
-
Tak!
W
drodze do szkoły musiałam wysłuchać wywodu, że nie mogę się
stresować i nie powinnam się niczym ani nikim przejmować, bo teraz
to ja jestem najważniejsza. Ja i moje dziecko. Będąc przed żółtym
budynkiem, w którym mieściło się moje liceum, dostałam
dwudziestozłotowy banknot i usłyszałam, że mam coś sobie kupić.
Pożegnałam się i wysiadłam z auta. Szybkim krokiem skierowałam
się w stronę wejścia. Od dzwonka na lekcję dzieliło mnie
zaledwie kilka minut więc szybko zostawiłam zimą odzież w szatni
i poszłam na pierwsze piętro, gdzie mieściła się moja klasa.
Przywitałam się z dziewczynami i zapytałam Anetę jak minął jej
Sylwester. Mówiła, że było fajnie, ale nie tak fajnie jak
zawsze z nami.
-
To mów co to za powód, z którym spędziłaś ostatni dzień roku?
- zapytałam patrząc na nią.
Niemo
dała mi do zrozumienia, że nie chce teraz o tym rozmawiać.
Uśmiechnęłam się nie mówiąc nic więcej.
-
A jak się czujesz? - zapytała szeptem.
-
Jest okey.
-
Kopie?
Roześmiałam
się kręcąc przecząco głową. Objęłam ją siadając przy
filarze. Monika zaczęła znów opowiadać o Mikołaju. W tej samej
chwili dostałam wiadomość od Alana czy jestem już w szkole.
Odpisałam, że tak i siedzę z dziewczynami przed klasą. Po kilku
sekundach zauważyłam postać mojego chłopaka wraz z jego świtą.
Przywitałam się z nastolatkiem całusem i znów musiałam
odpowiedzieć, że czuję się bardzo dobrze. Chwilę później
zajmowałam miejsce między Anetą, a Moniką w naszej klasie.
Polski, który prowadziła nasza wychowawczyni, minął w atmosferze
opowiadania o świętach. Udało nam się ją zagadać tak, że
zeszyty otworzyliśmy dopiero kwadrans przed końcowym dzwonkiem.
Niestety mieliśmy dwie lekcje polskiego i na drugiej już nie było
takiego luzu. Każdą przerwę spędzałam z Alanem, który ciągle
pytał czy nie powinnam czegoś zjeść. Na czwartej godzinie
lekcyjnej czułam głód, który próbowałam zaspokoić cukierkami,
jedzonymi potajemnie. Cieszyłam się kiedy wreszcie zadzwonił
dzwonek i mogłam spokojnie zjeść kanapkę siedząc na kolanach
mojego chłopaka. Przerwa trwała kwadrans więc w pewnej chwili
przytuliłam się do Alana mówiąc:
-
Kotku… pójdziesz mi po czekoladę? - zapytałam patrząc mu w
oczy.
-
Jasne! - pocałował mnie po czym razem z Pawłem poszli do sklepiku
szkolnego.
Po
dwóch minutach w moich ustach rozpuszczała się mleczna czekolada z
truskawkowym musem. Było mi wspaniale i nie chciało mi się iść
do klasy. Z ociąganiem się wstałam i ruszyłam za moimi
przyjaciółkami. Na lekcji nie mogłam się skupić i moje myśli
błądziły wokół rzeczy dla niemowląt, które oglądałam z
Alanem. Nie mogę doczekać się, gdy będziemy kupować wyprawkę.
Do
porządku przywołał mnie ksiądz pytając dlaczego nie piszę.
Przeprosiłam i zerknęłam w zeszyt Anety, by przepisać ostatnie
zdanie. Do końca zajęć musiałam być skupiona, bo mężczyzna
ciągle patrzył czy aby na pewno pracuję, a nie siedzę zamyślona.
Kiedy zadzwonił dzwonek prędko opuściłam klasę. Ostatnia lekcja
miała odbyć się w pracowni chemicznej. Zajęłam z dziewczynami
krzesła przy stoliku i marnowałyśmy czas na plotkowaniu. Po chwili
dołączył do nas Alan z kolegami.
-
Ostatnia lekcja? - zapytał obejmując mnie i przytulając.
-
Mhm, szkoda że mnie nie odprowadzisz.
-
Zerwę się.
-
Nawet o tym nie myśl! Masz dzisiaj jazdę?
Pokiwał
głową dodając, że za tydzień ma egzamin.
-
Zdasz go bez problemu - powiedziałam po czym pocałowałam go.
Posiedzieliśmy
kilka minut po czym poszłam z Moniką i Anetą na ostatnią lekcję.
Było luźno i śmiesznie. Każdy cieszył się kiedy zadzwonił
upragniony dzwonek obwieszczający koniec lekcji. Prędko zebraliśmy
swoje rzeczy i trzydziestoosobowy tłum w towarzystwie gwary i
radości zbiegł do szatni. Po drodze pożegnałam się z Alanem i
obiecałam, że będę na siebie uważać. Idąc chodnikiem
rozmawiałam z dziewczynami.
-
Idziemy na pizzę? - zaproponowała Aneta.
-
Jasne! - ucieszyłam się.
Pół
godziny później piłyśmy napoje czekając na gorące danie.
Jadłyśmy, śmiejąc się i rozmawiając o różnych gwiazdach.
Monika znała wszystkie najnowsze plotki i trendy. Po wyjściu z
restauracji pożegnałyśmy się z nią, bo mówiła, że musi
jeszcze gdzieś zajść. Wolałam nie pytać czy mamy iść z nią,
bo było mi zimno i chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.
Będąc na miejscu od razu podeszłam do lodówki. Miałam ochotę na
sorbet. Wzięłam od razu paczkę chipsów i zostawiłam wszystko w
salonie. Prędko się przebrałam i z laptopem zeszłam na dół.
Leżąc na kanapie jadłam przekąski, które w połączeniu wydawały
mi się bardzo pyszne. W telewizji leciała powtórka programu
detektywistycznego, a ja przeglądałam Facebooka. Po jakimś czasie
do domu weszli moi rodzice. Przywitali się ze mną i zapytali jak
się czuję i jak było w szkole. Zbyłam ich krótkimi odpowiedziami
i poszłam do siebie. Odrobiłam zadanie, a potem rozmawiałam z
Alanem na Skype. Chłopak czytał książkę o zasadach ruchu
drogowego. Mówił, że boi się teorii, bo nie wie na co ma zwrócić
szczególną. Rozwiązał już wiele testów, wszystkie znaki drogowe
zna na pamięć, książki również więc według mnie był dobrze
przygotowany.
-
Odpocznij od tego. Umiesz już wszystko! - powiedziałam.
-
Powtórzę sobie znaki.
-
Alan! - zganiłam go.
W
końcu przyznał mi rację i chwycił inną książkę.
-
Poczytam coś innego - powiedział otwierając podręcznik dla
początkujących ojców.
Roześmiałam
się i zrobiłam zrzut ekranu, bo mina chłopaka rozwaliła mnie.
Udawał skupionego i na głos czytał wstęp książki:
-
Drogi mężczyzno, jeśli właśnie czytasz te zdania to oznacza
tylko jedno: już za kilka miesięcy staniesz się najszczęśliwszą
osobą na świecie. W twoim życiu pojawi się nowa osoba, której
będziesz musiał zapewnić poczucie bezpieczeństwa i chronić przed
całym złem tego świata.
Chwyciłam
za swoją książkę, bo chciałam zobaczyć czy też mam taki ładny
wstęp. Mój było podobny. Też mówił, że moje życie się zmieni
i dopiero teraz poczuję pełnię szczęścia.
Panowała
cisza przerywana jedynie przez 30 Seconds to Mars, których płyta
odtwarzana była w pokoju Alana. Każde z nas wciągnęło się w
czytanie. Książka była ciekawa i poruszała wszystkie aspekty
życia i zdrowia związane z ciążą, pielęgnacją dziecka, a także
ze stanem psychicznym matki w czasie ciąży i po porodzie. Czułam
jakby opisywali tam mnie. U mnie na początku również być okres
niedowierzania i strachu, a teraz nadszedł czas radości. Według
autora teraz miało być tylko lepiej choć czasami mogę mieć
huśtawkę nastrojów i płakać bez najmniejszego powodu tuż po
napadzie śmiechu.
Zacytowałam
ostatni wers dotyczący hormonów i usłyszałam:
-
Przywykłem, bo masz podobnie co miesiąc.
-
Ej!
-
Co? Jesteśmy ze sobą prawie dwa lata co daje dwadzieścia miesięcy,
a to dwadzieścia okresów.
-
Odlicz ostatnie trzy miesiące.
-
I tak ciągle narzekałaś.
Nie
odpowiedziałam nic, bo po części chłopak miał rację, a ja nie
lubiłam mu tego mówić.
-
Pójdziesz ze mną jutro na siatkę? - zapytał odkładając książkę
na bok.
-
O piętnastej?
-
Mhm. Po lekcjach możemy wpaść do mnie, a potem pójdziemy na
trening, co?
-
Ale ja kończę szybciej.
-
Nie mam jutro ostatniego polskiego, bo Ropucha jest na zwolnieniu czy
coś.
Uśmiechnęłam
się wyobrażając Ropuchę leżącą w łóżku z chorobą. Była
jedną z tych nauczycieli, z których każdy się śmiał. Nawet jej
poważna mina i podniesiony głos nie budził w nikim strachu.
-
To co?
-
Jasne, że z tobą pójdę.
Porozmawialiśmy
chwilę po czym powiedziałam, że idę pod prysznic i kładę się,
bo bolą mnie plecy. Leżąc w łóżku rozmawiałam z chłopakiem,
który życzył mi dobrej nocy i słodkich snów. Pożegnałam się i
sięgnęłam po książkę o macierzyństwie. Zainteresowała mnie
więc chciałam przeczytać kolejne rozdziały. Dowiedziałam się
wielu przydatnych porad i faktów związanych z moim stanem.
Opisywali jak radzić sobie z porannymi mdłościami czy
zachciankami. Czytając o jedzeniu, poczułam ochotę na pomarańczę.
Zeszłam do kuchni i chwyciłam owoc leżący na półmisku. Mimo
późnej godziny jadłam go, leżąc w łóżku. Około północy
poczułam straszną senność i oczy same mi się zamykały więc
odłożyłam podręcznik i usnęłam.
------
Dzisiaj mija 2 miesiące odkąd mam bloga! WOW! I prawie 15k wejść, 30 obserwatorów, 299 komentarzy i.... 20 część! A moja miłość do Was jeszcze bardziej rośnie! A Wy co sądzicie o opowiadaniu jako o całości? Jesteście zadowoleni? A może coś Wam się nie podoba?
Jeszcze raz dziękuję za wszystko!
Zapraszam do polubienia mojej strony na Facebook'u, na której publikuję fragmenty nigdy nie publikowanych opowiadań, a także możecie pisać wiadomości i wyrażać swoją opinię + będziecie powiadamiani o nowych notkach. Polub -----> LIKE MY PAGE <3
Jeszcze raz dziękuję za wszystko!
Zapraszam do polubienia mojej strony na Facebook'u, na której publikuję fragmenty nigdy nie publikowanych opowiadań, a także możecie pisać wiadomości i wyrażać swoją opinię + będziecie powiadamiani o nowych notkach. Polub -----> LIKE MY PAGE <3
I zapraszam na kolejną notkę o Tęczowej Rodzinie. Jutro już 6 część! ---> SAME LOVE
A tutaj pytania ----> ASK ME HERE!
Cudownee <3
OdpowiedzUsuńPękne! Jak każde Twoje opowiadania, jeszcze nigdzie nie spotkałam tak cudownych opowiadań jak Twoje, a uwierz czytam ich. Naprawdę spooooro ;)
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent. I oczywiście czekamy na kolejne rozdziały z przygodami bohaterów, ale najbardziej czekamy na książkę.
Zycze duzo weny i przede wszystkim cierpliwości.
Zajebiste :):):)
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! Pisz dalej i nie przerywaj, bo jest zajebiste :)
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się, że tak rzadko dodajesz ;(((
OdpowiedzUsuńBosko piszesz. Potrafisz ciekawie opowiedzieć historię. Powinnas w przyszlosci napisac ksiazke. Mam tylko kedna uwage. Czemu tak rzadko dodajesz ?
OdpowiedzUsuńTak jak gdzieś, kiedyś napisałam - nie chcę, by to opowiadanie było pisane na ilość, na dni. Chcę dodawać notkę zadowolona z siebie. A tego nie da się zrobić w jeden dzień. Dlatego notki są co 3/4 dni, by móc się do tego przyłożyć :3
UsuńAle to wciaga o_O
OdpowiedzUsuńChce juz nastepna czesc
OdpowiedzUsuńwow, przeczytałam całe tak mnie wciągnęło <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością a tym czasem zapraszam do mnie (jeden z ostatnich postów to opowiadanie :))
http://ksiezniczkabalonowa.blogspot.com/
Ojojojojojojojojojo pięknee jak zawszee :)
OdpowiedzUsuńWciąga to ;) Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz następną część ? :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nic nie trzeba dodawać. Akcja jest w porządku. :) Czas dodawania jest również zrozumiały :P Całość - ideał *.* Nic dodać, nic ująć. :) Życzę jeszcze więcej weny i dobrych oraz zaskakujących pomysłów. :) Pozdrawiam, tulę i dziękuję ! <3
OdpowiedzUsuń