W
poniedziałek miałam badania więc odpuściłam sobie pójście do
szkoły. Po pobieraniu krwi miałam zawroty głowy i nie czułam się
zbyt dobrze. Cieszyłam się, że moja mama jest ze mną, bo nie
należałam do fanek igieł. Alan był zawiedziony, że nie może
trzymać mnie za rękę i chętnie zamieniłby się ze mną bym nie
cierpiała. Uwielbiałam go za takie słowa. Po jedenastej leżałam
w swoim pokoju dochodząc do siebie po wszystkich badaniach. Początki
ciąży nie mają żadnych plusów. Potem przynajmniej czuć kopanie,
a teraz? Tylko ból albo złe samopoczucie.
Leżąc
w łóżku słuchałam muzyki i czytałam magazyn o niemowlakach. W
pewnej chwili do mojego pokoju weszła moja rodzicielka i na szafce
nocnej postawiła kubek z ananasową herbatą.
-
Jak się czujesz? - zapytała siadając na brzegu łóżka.
-
Zimno mi.
Mocniej
okryła mnie kocem i poleciła wypicie gorącej herbaty. Poprosiłam
ją o coś słodkiego więc zeszła na dół i wróciła z paczką
ciastek.
-
Muszę jechać na zakupy. Chcesz coś?
Pokręciłam
głową biorąc łyk gorącego napoju. Chwilę później zostałam
sama. Skuliłam się przyciągając nogi do klatki piersiowej i
okryłam się kocem po samą szyję. Udało mi się zasnąć i
obudziłam się dopiero po drugiej. Spojrzałam na telefon i
zdziwiłam się, że nie ma żadnej wiadomości od Alana. Zazwyczaj
pisał co pięć minut, a tu nic. Nie chciałam pisać pierwsza więc
zablokowałam klawiaturę w komórce i odwróciłam się. Chwyciłam
kubek z zimną już herbatą i napiłam się. Czułam pragnienie i
głód. Moje samopoczucie poprawiło się i nie czułam już
skołowania po pobieraniu krwi. Spojrzałam na rękę, która w
miejscu kłucia była sina i lekko opuchnięta. Wyglądało to
naprawdę przerażająco. Na dodatek nie mogłam jej zginać, bo
odczuwałam ból. Zeszłam na dół i zajęłam krzesło w kuchni
gdzie była moja mama gotująca obiad. Zapach potrawy podsycał mój
apetyt.
-
Dobrze się czujesz? - usłyszałam.
-
Ręka mnie boli - podniosłam lewą rękę do góry, by ukazać w
jakim jestem stanie.
Moja
mama posłała mi uśmiech pełen troski i współczucia. Po chwili
stawiała przede mną talerz z jedzeniem. Podziękowałam i zabrałam
się za posiłek. Leżąc na kanapie myślałam o Alanie.
Zastanawiałam się co mogłam zrobić źle i dać mu powód do
obrazy. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Chwyciłam telefon
i napisałam do chłopaka:
Coś
się stało? :*
Odpowiedział
mi krótkim “Nie” co wzbudziło większe podejrzenia. Żadnego
serduszka? Całusa? Nic? Zapytałam czy się obraził, ale znów
przeczytałam suchą odpowiedź. Nie chciałam do niego dzwonić, bo
wiedziałam co jest, gdy ma gorszy dzień. Może po prostu dostał
złą ocenę? Albo źle się czuje. Jutro z nim porozmawiam i
wszystko się wyjaśni.
Wieczorem,
leżąc w łóżku, rozmyślałam o moim chłopaku. Chciało mi się
płakać, bo nie lubiłam, gdy się kłóciliśmy. Jednak tym razem
nawet się nie pokłóciliśmy, a ja czułam się jak idiotka nie
wiedząc o co chodzi. Nie wiedziałam za co mam przeprosić i jak
sprawić, by było tak jak zawsze. Napisałam chłopakowi SMSa na
dobranoc, ale nawet nie raczył odpowiedzieć. To jeszcze bardziej
mnie zdenerwowało. Rano przy śniadaniu rozmawiałam z moją mamą o
zaistniałej sytuacji. Powiedziała, że mam nie martwić się na
zapas, a Alan pewnie miał gorszy dzień i dzisiaj znowu będzie
pisał co pięć minut. Podziękowałam jej po czym poszłam założyć
zimową odzież. Będąc w szkole szukałam chłopaka. Napisałam mu
wiadomość, że czekam na niego na piętrze, ale nie odpowiedział
mi. Zastanawiałam się czy mógłby mieć jakieś zmiany w planie,
ale o niczym mi nie mówił. Po pierwszej lekcji do Moniki podszedł
Mikołaj z Pawłem.
-
Gdzie Alan? - zapytałam patrząc na przyjaciela mojego chłopaka.
-
Chyba w domu, nie? - odpowiedział Miki obejmując swoją dziewczynę.
-
Nie było go na lekcji?
-
Przecież jest zawieszony do końca tygodnia.
-
Co?!
-
Nic nie wiesz?
Pokręciłam
głową na co Mikołaj wyjął telefon i podsunął mi go klikając
znaczek “Play”. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Na ekranie
wyświetlał się filmik, na którym mój chłopak szarpał się z
kolegą z klasy. Nie mogłam zrozumieć o co się kłócą. W tamtej
chwili stało się jasne dlaczego Alan miał zły humor. Oddałam
telefon i szybkim krokiem skierowałam się w stronę wyjścia. Aneta
dogoniła mnie i przytuliła mówiąc, że mam się nie denerwować.
Wtuliłam się w dziewczynę i usłyszałam szept:
-
Nie przejmuj się nim. Faceci to idioci.
-
Ale on nigdy nie…
-
Ciii…
Chwilę
później musieliśmy wchodzić do klasy. Miałam zamiar zerwać się
z lekcji, ale Aneta przekonała mnie do zostania. Zresztą nasza
wychowawczyni była nieobecna i nie miałam jak się zwolnić. Nie
chciałam dzwonić do mamy i kłamać, że źle się czuję. Nie
mogłam skupić się na lekcjach i nic mi nie wychodziło.
Zdenerwowanie połączone z błędami w zadaniach czy uwagi
nauczyciela na temat mojego skupienia, sprawiły, że miałam ochotę
rzucić wszystko i rozpłakać się na środku sali. Pod koniec dnia
byłam strzępkiem nerwów. Aneta zauważyła to i na przerwie
usiadła obok otwierając opakowanie od czekolady. Podsunęła mi ją
pod rękę i uśmiechnęła się kiedy na nią spojrzałam. Cukier
poprawił mi humor, ale złość na Alana nie minęła. Tuż po
końcowym dzwonku ubrałam się i pożegnałam z moimi
przyjaciółkami.
Szybkim
krokiem przemierzałam ulice zaśnieżonego miasta. Muzyka w
słuchawkach odgradzała mnie od świata zewnętrznego. Pół godziny
później otwierałam drewnianą bramkę i brukowanym chodnikiem
skierowałam się do domu chłopaka. Nacisnęłam dzwonek i
zniecierpliwiona czekałam aż ktoś otworzy. Zdziwiłam się widząc
mamę Alana. Zazwyczaj o tej porze była w domu.
-
O, Marta. Hej. Wejdź.
Weszłam
i zdjęłam buty. Kobieta czekając aż się rozbiorę, powiedziała:
-
Może ty zrobisz z nim porządek.
Poszłam
do salonu, z którego dobiegał dźwięk gry. Widząc chłopaka
siedzącego na kanapie w samych bokserkach i koszulce, poczułam jak
rośnie we mnie poziom agresji. Stanęłam przed chłopakiem i
wymierzyłam mu siarczysty policzek.
-
Marta… - usłyszałam głos kobiety.
-
Oszalałaś?! - powiedział Alan łapiąc się za twarz.
-
Przepraszam… - spojrzałam na jego mamę.
-
Ja muszę lecieć. Wiem, że on na to zasługuje, ale bądź
delikatniejsza.
-
Mhm, przepraszam.
Kiedy
zostaliśmy sami, powiedziałam:
-
Jak ty się zachowujesz?!
Chłopak
wychylił się i kontynuował grę na PS3. Czułam zdenerwowanie.
Chwyciłam pilota i wyłączyłam sprzęt.
-
Miałem pobić swój rekord! - powiedział Alan podniesionym głosem.
-
Rekord?! Człowieku, jak ty się zachowujesz?! Ile ty masz lat?!
Pięć?! Bić się?!
-
Oh, już się dowiedziałaś?
-
O co poszło?
-
O nic. Tak się szarpaliśmy.
Denerwował
mnie jego lekceważący styl bycia. Nigdy taki nie był, a ja nie
poznawałam własnego chłopaka. Patrzyłam w jego oczy i
zastanawiałam się co powiedzieć.
-
Co się z tobą dzieje? - warknęłam. Chciałam zabrzmieć
agresywnie, ale mój głos zaczął się łamać.
-
Nic. Już możesz iść.
-
To koniec, Alan - powiedziałam, bo zawsze te słowa na niego
działały.
-
Nie pieprz.
-
Naprawdę. Z nami koniec.
-
Oboje wiemy, że mnie nie rzucisz. Jesteś ze mną w ciąży i nie
możesz sobie ot tak po prostu rzucać mnie.
-
Jesteś pewien? Zachowujesz się jak pieprzony egoista!
-
Egoista?! Gdybym był egoistą to miałby w dupie Kubę, który się
z nas śmiał.
-
Co?
-
Tego już ci nie powiedzieli, nie? Kuba nalewał się z nas i naszego
dziecka. Fajnie, nie? I według ciebie powinienem stać spokojnie?
-
Ja… ale… na pewno nie powinieneś się z nim bić! I dlaczego mi
nie powiedziałeś?!
-
Nie muszę ci się spowiadać.
-
Co się zmieniło? Co zrobiłam nie tak? To ja cierpię, a ty
wszystko olewasz. Miałeś w dupie jak moje badania i co z naszym
dzieckiem! Nazywasz się ojcem? Dorośnij! Dorośli inaczej
rozwiązują takie sprawy!
Odwróciłam
się i wyszłam z salonu. Ubierając się, słyszałam odgłos
strzelanki. Czułam jak trzęsą mi się ręce i boli mnie głowa.
Zimne powietrze owiało moją twarz kiedy wyszłam na zewnątrz. Idąc
chodnikiem czułam jak łzy spływają mi po policzku. Otarłam je i
pociągnęłam nosem czując spływający katar. Skierowałam się do
centrum handlowego. Wjechałam schodami na pierwsze piętro i weszłam
do “Mothercare”. Przeglądałam półki z ubrankami i
zastanawiałam się co powinnam kupić. W końcu chwyciłam różowe
śpioszki w białe serduszka i ruszyłam dalej. Po jakimś czasie
płaciłam za śpioszki, dwie pary bodów i malutkie buciki. Dostałam
to wszystko w ozdobnej torbie. Podziękowałam i wyszłam ze sklepu.
Będąc w domu od razu zamknęłam się w pokoju. Czułam
przygnębiający smutek. Chciałam żeby Alan zadzwonił i przeprosił
za swoje zachowanie. Analizowałam swoje zachowanie i nie mogłam
zrozumieć dlaczego jest taki oziębły wobec mnie. Łzy moczyły mi
policzki i odbierały siły. W końcu udało mi się zasnąć.
-----
Wróciłam. Po długiej nieobecności wróciłam. Mam nadzieję, że tęskniliście. Jak wakacje? Domek czy wieczne rozjazdy?
Teraz kilka spraw organizacyjnych: zmieniłam kolor czcionki. Lepszy? Czy pozostać przy białym? Tęsknicie za gifami i obrazkami? Powinnam dawać zawijanie tekstu tj. trochę tekstu + "czytaj dalej"?
Dobra, więcej nie smęcę i czekam na komentarze! Pokażcie, że nadal jesteście ze mną, proszę.
Ja w Was wierzę, ale czy naprawdę jest sens ciągnąć tą petycję? ----> PETYCJA!
Zapraszam do polubienia mojego fan page gdzie publikuję inne opowiadania ----> Never Ending Stories! <3
A tutaj drugie opowiadanie/ Kolejna część najprawdopodobniej jutro jeśli nie uda mi się dziś ;p ----> Same Love
:) dziękuję
OdpowiedzUsuńWedług mnie, im dalej brniesz w opowiadanie, tym nudniejsze się ono staje : ) Pamiętam początek, kiedy cała akcja trzymała w napięciu, z niecierpliwością czekałam na następne party - teraz odnoszę wrażenie, że sama Ty nie jesteś już przekonana do pisania tej opowieści. Wątki stają się coraz bardziej przewidywalne i powtarzalne, a główna bohaterka - rozwydrzonym dzieciakiem, użalającym się nad sobą. Gdzieś straciłaś tą silną i pełną nadziei Martę...
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, uwierz! Nie odchodź i daj mi szansę przez kilka kolejnych rozdziałów, okey? Przebrnij przez ciążę, a potem będzie ostra akcja, uwierz i zostań z nami tutaj. I wezmę sobie Twój komentarz do serca i na przyszłość się poprawię. Wrócę do starej Marty i będzie jak na początku. Przynajmniej się postaram!
UsuńOczywiście, że zostanę, chcę poznać zakończenie :P Mam nadzieję, że moje słowa krytyki nie zostały odebrane bardzo źle - jak ktoś niżej napisał: "Każdy ma swoje zdanie..."
UsuńNie, nie, nie odebrałam tego źle! Po prostu będę pamiętać przy pisaniu następnych części i z powrotem zrobię z Marty twarde dziewczę! :D
UsuńZajebiste ! Kocham twoje opowiadania i Ciebie ! <3 xD Już Ci na Fb proponowałam zaprojektować okładkę do twojej książki xD ! Jesteś normalnie poetką/pisarką <3 xD Czekam na następną część ! <3 Niedawno zaczęłam to czytać i przez cały dzień przeczytałam wszystkie części <3 OMG xD To wciąga i naprawdę jest EXTRA ! Nie słuchaj hejtów ! Zajebiście piszesz <3 Każdy ma swoje zdanie ale moje i twoje jest najważniejsze XD ! (HAHAHAHAHHAHAHAhahahhaha xD) I ♥ U ! I ♥ Your Stories ! <3 ~~ Julka <3
OdpowiedzUsuńCóż za emocjonująca część. Uczuciowe uniesienia snute nutką tajemnicy. Przeczytałem jednym tchem. Czekam na kolejne epizody z życia Marty, Alana etc. Dziewczyno no zajebista jesteś :)
OdpowiedzUsuńCo do czcionki to nawet nie zauważyłem zmiany koloru. Jest ładna.
Pomysł z zawijaniem tekstu jest świetny!
Pozdrawiam. Cudo :*
http://calkiem-inny-blog.blogspot.com
A co do fabuły to trochę się niepokoję jedną sprawą: Marta je bardzo dużo słodkiego. Mnóstwo! Nie wiem czy będzie to miało wpływ na dalszą fabułę czy nie, ale mam nadzieję, że dziecko nie urodzi się z cukrzycą :/
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne części.
Jejku świetne <3 Zasmucił mnie fakt, że juz nie będziesz dodawała opowiadania na fejsie :( Co do tej części na blogu, to po prostu wspaniałe, chociaż wolałabym żebyś nie dodawała tego 'zawijania tekstu '. A no i mam nadzieję że teraz notatki będą pojawiać się częściej, albo codziennie *.* Ooo <3 To by było świetne. A no właśnie, jeszcze jak byś dodawała jakieś inne opowiadania częściej to juz wgl. by było cudownie. One potrafią poprawić mi humor <3 Mam nadzieję, ze będziesz dodawała częściej to jak i inne opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńCiekawe opowiadanie, dopiero na nie wpadłam, ale będę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie jeżeli miałabyś chęć oraz czas :) http://agnieszka-bawi-sie-w-blogera.blogspot.com/
Świetne! Pisz daleeej ;d Jak dla mnie nie musisz nic zmieniać, poza jednym - częstszym dodawaniem ;p xdd
OdpowiedzUsuńKolejna część Jezu proszę bo nie dam rady !!!! <3
OdpowiedzUsuńTa czcionka jest lepsza bo nie razi w oczy. Co cie tak wzielo na klopoty z facetami? I na fb i tu... ;-) ?
OdpowiedzUsuńWow swietnie. Tęsknie za gifami, obrazkami... :3 Ale i tak kocham to opowiadanie i mam nadzieje ze nastepna czesc pojawi sie za nie dlugo:'( :-D
OdpowiedzUsuńNareszcie kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńMasz "dryk" do pisania, nic tylko pozazdrościć! :)
OdpowiedzUsuńObserwuję, jeśli mój blog Ci się spodoba to zrób to samo :)
http://paris2607.blogspot.com
Z niecierpliwością czekam na kejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńW tym opowiadaniu brakuje tego czegoś co było na początku. Chyba już nudzi cię to wyczekiwanie na dziecko i najchętniej byś przeszła do porodu. Choć ta bójka dobrze zwiastuje (przynajmniej dla mnie bo lubię mocniejszą akcję).
OdpowiedzUsuńDla osób, które mi tu zaraz napiszą:
"Emma jest zajebista, kocham ją, a ty się nie znasz i pewnie nie napisałabyś tak dobrze jak ona" mówię:
"Jej opowiadania są dobre, nawet cudowne, ale trochę za mało tu tego czegoś co było na początku. W niektórych momentach potrafiłam się śmiać, pocić się, mieć dreszcze, a przy tym rozdziale nawet się nie uśmiechnęłam"
Mam nadzieję, że szybko wrócisz do formy i zrozumiesz o co mi chodzi.
A jeśli masz ochotę kogoś zhejtować lub poczytać opowoadanie o tematyce typowo końskiej zapraszam do mnie:
zaklinacze-koni.blogspot.com
lub jeśli chcesz zobaczyć jakie jest życie "miłej" lecz krytycznej hejterki zapraszam tutaj:
http://domieevlog.blogspot.com/
To tyle z mojej strony i życzę Emmo samych sukcesów! <3
Co jest z Alanem? Czekam na kolejny i nie moge sie już doczekać <3
OdpowiedzUsuńProoolszę pospiesz się z dodaniem kolejnej części masz talent jak nikt !!! :*
OdpowiedzUsuń