piątek, 28 listopada 2014

Część 42.

Podczas niedzielnego obiadu opowiadałam rodzicom o wyborze imienia i o planowanych zakupach. Dowiedziałam się, że oni również zastanawiali się  nad Łucją, ale gdy mnie zobaczyli to wiedzieli, że jestem wykapaną Martusią. Po chwili temat zszedł na mój pokój. Mężczyzna siedzący obok stwierdził, że chyba powinniśmy odświeżyć ściany i dokupić jakąś komodę.
- Pojedziemy jutro na zakupy? Możemy rozejrzeć się za meblami dla niej.
- Jutro mam szkołę rodzenia.
- Zwolnię cię z ostatniej lekcji, co? Musimy zacząć  kompletować wszystko. Jutro możemy dokupić kosmetyki i butelki. Sprawdź czego jeszcze nie masz, dobrze?
Pokiwałam głową wracając do jedzenia. Po pewnym czasie poszłam do siebie. Włączyłam muzykę i kolejny raz wydrukowałam listę. Z kawałkiem papieru i długopisem otworzyłam szafę. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam wyjmować to, co prasowałam jakiś czas temu. Błędem było upychanie tego do mojej szafy i komoda będzie niezbędna.
W tej samej chwili rozległo się pukanie i do pokoju weszła moja rodzicielka.  Uśmiechnęła się i zaczęła pomagać mi. Siedząc na łóżku odznaczałam śpioszki, bluzeczki, body i sukienki, które już miałam. Potrzebowałam kilku kosmetyków, pieluch, chusteczek, jednej butelki, dwóch smoczków, a poza tym wanienki, przewijaka, wózka, fotelika i łóżeczka z wyposażeniem. Jutrzejsze zakupy są świetnym pomysłem. Zwłaszcza, że ostatnio, gdy zakładam zwykłe jeansy dziecko zaczyna niespokojnie ruszać się. Czytałam, że może nie lubić takiego ścisku dlatego będę musiała dokupić jeszcze jedne spodnie z gumką.
Wieczorem mój ociec zmierzył pomieszczenie, by wiedzieć ile farby potrzebujemy i błagał mnie, by nie wymyślać żadnych paseczków. Obiecałam, że się postaram, ale w mojej głowie i tak rodził się pewien plan.
Przed snem rozmawiałam z Alanem.  Chłopak był smutny słysząc,  że jutro jadę na zakupy. Obiecałam mu, że nie kupię nic dla naszego dziecka bez jego wiedzy. Znowu zaczęłam temat imienia. Denerwowało mnie mówienie "ona" albo "dziecko".
- Waham się pomiędzy Polą, a Łucją - przyznał.
- Łucja odpada. Mnie tak chcieli nazwać.
- To by pasowało!
- Nie, odpada. A Anastazja?
- Jakie jest od tego zdrobnienie?
Milczałam zastanawiając się jak będziemy na nią mówić. To Alan przerwał milczenie stwierdzając, że zostaje Pola.
- Okey zostawmy to ale jeszcze poszukamy czegoś, ok? - zaproponowałam rozejm.
- Mi to imię bardzo się podoba. Tobie nie?
- Mi też.
Zmieniliśmy temat na mój jutrzejszy sprawdzian. Chłopak przepytywał mnie ze słówek. Kiedy dał mi szóstkę pożegnaliśmy się i zakończyłam połączenie.  Chwyciłam książkę i przeniosłam się w literacki świat stworzony przez Nicolasa Sparksa. Po kilku stronach oczy zaczęły mnie piec i mimo iż zegarek wskazywał dwudziestą trzecią osiemnaście, zasnęłam. Rano obudziłam się dziwnie wypoczęta i rozpierały mnie siły. Chętnie zamykałam się w łazience. Myjąc zęby kołysałam się stając na palcach, a potem na całych stopach. Uśmiechałam się czując jak ruchy Poli ustają. Jakiś czas temu zauważyłam,  że ona budziła się, gdy gdzieś pędziłam, a uspokajała się podczas leżenia albo delikatnego kołysania. Kobieta na zajęciach opowiadała też o strachu, a ja sprawdziłam to tłukąc szklankę. Rozśmieszały mnie niektóre sytuacje.
Wychowawczyni zwolniła mnie bez żadnych problemów. Będąc w centrum handlowym wybierałam ubrania dla siebie. Wielkiego szału nie było, ale nabyłam kilka nowych rzeczy. W sklepie z artykułami dla niemowląt dokupiłam resztę ubranek, a także kosmetyków i butelek czy smoczków. Trafiliśmy na promocję więc miałam również w czym kąpać dziecko. Nie mogłam doczekać się, gdy nasza księżniczka będzie z nami.  Będąc w sklepie z farbami zastanawiałam się jaki chciałabym kolor. W końcu zdecydowałam się na fioletowo-białą ścianę i wrzosowe pozostałe. Moja mama zadzwoniła do taty, by dopytać ile litrów ma kupić. Przybliżyłam się do niej, by słyszeć o czym rozmawiają.
- Dzisiaj kupujecie? I może mam już malować?
- Najwyższy czas, kochanie. Niedługo święta i co? To ile brać? Jedna ma być fioletowo-biała to małe wiaderko wystarczy, co?
- Daj mi Martę.
- Tak, tatusiu? - zapytałam z uśmiechem.
- Obiecałaś mi jeden kolor!
- Ale tato! Alan ci pomoże!  Będzie ładnie!
- Jak to ma wyglądać?
Wytłumaczyłam mu swoją wizję pokoju i zapewniłam, że to jest łatwiejsze niż się wydaje. Po kilkukrotnym powtórzeniu “Proszę” w końcu zgodził się.
- Kocham cię! - powiedziałam po czym oddałam telefon mamie.
Kilka minut później byłyśmy przy kasie. Czułam podekscytowanie kiedy kupowałyśmy farbę i już nie mogłam doczekać się remontu. Uwielbiałam zmiany, bo zawsze oznaczały coś lepszego.

W weekend zajmowałam pokój gościnny, bo moja sypialnia przesycona była zapachem farby, który przez ciążę wydawał mi się kilkukrotnie bardziej intensywny. Byłam zadowolona z efektów pracy. Alan chętnie pomagał przy malowaniu co sprawiało mu frajdę. Wieczorem leżeliśmy w łóżku i podejmowaliśmy ostateczną decyzję co do imienia. Znowu studiowaliśmy listę, ale i tak Pola została Polą. Nasi rodzice podzielali naszą decyzję i byli zachwyceni imieniem.
-------
 Czas na chwilę szczerości: nie jestem zadowolona z tego opowiadania, z częstotliwości dodawania i mam wrażenie, że wielu z Was już tego nie czyta. Pewnie to moja wina, ale... nie, nie mam sensownego wytłumaczenia. Chyba naprawdę powinnam zakończyć swoją karierę tutaj i kończyć wszystko w zaciszu domowym.
Jednak dziękuję za 8 wspólnych miesięcy, 106 obserwatorów i ponad 51k wejść. Jesteście cudowni!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ! 

Zapraszam na inne opowiadanie ----> Rain of desires!


Zapraszam do polubienia mojego fanpage gdzie publikuję inne opowiadania :D----> Never Ending Stories! <3 

Tutaj możesz zapytać o wszystko ----> Ask me here!

18 komentarzy:

  1. Świetne :) Chociaż Pola kojarzy mi się bardziej z imieniem dla psa niż dziecka. Ale ty jesteś autorką więc sama wiesz lepiej. A z resztą i tak jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niie kończ :( Świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę nie kończ :( ja cały czas czytam i jestem zadowolona :D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne :) prosze pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kończ :(
    Ten blog jest zajebisty :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne imie ;) ale liczylam na Anastazje... Blagam nie ran nas i pisz dalej, albo chociaz zrob prolog jak sie to skonczylo Prosze <3

    OdpowiedzUsuń
  7. :( Ale mi smutno teraz :( Nie bedzie tego opowiadania ? :( nieee :( No prosze dodaj jeszcze <3 My to uwielbiamy i zapewne wiele osób to czyta tylko ze nie komentują :( Nie kończ tego prosze :<

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten blog jest najlepszy! Nadal czyta to mnóstwo osób i wszystkim się to podoba. Mi z tych trzech imion najbardziej podoba się Pola. Już nie mogę się doczekać kiedy urodzi. Bardzo Cię proszę nie usuwaj tego bloga! Jak juz nie masz czasu yo dodawaj rzadko części ale dodawaj! Trzymam kciuki, że nie usuniesz bloga ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie kończ!!!! To opowiadanie jest suuuper !!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie kończ, opowiadanie naprawdę fajne. Może ta część bez jakiś fajerwerków, ale miło się czyta! Z niecierpliwością czekam na kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  11. BOSKIE! Uwielbiam Cię i te Twoje zajebiste opowiadania <3 jesteś najlepszą pisarką, masz talent i go nie zmarnuj, bo byłaby to najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek mogłaś zrobić ;) pozdrawiam ciepło, i uwierz wreszcie w siebie! Bo jesteś zajebista, i wszyscy o tym wiedzą <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Na prawdę nie kończ! Bardzo lubię poczytać to i czekam z niecierpliwością tak jak Marta, aż córeczka wreszcie się urodzi! :) A to, że "rzadko" dodajesz części wcale mi nie przeszkadza, więc nie martw się, jesteś świetna! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam Twojego bloga <3 Błagam nie zawieszaj go ;o Jak to zrobisz to Ci znajdę i przegadam Ci do rozsądku xd

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie kończ cudownie piszesz kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest pewna różnica pomiędzy "mi" a "mnie". "Mnie" zawsze używamy na początku zdania, np: "mnie się podoba (...)". Natomiast "mi" używamy w środku, np: "cieszę się, bo mi również się podoba (...)". To taki jeden błąd, który zauważyłam, czytając ten rozdział. Poza tym mogłabyś odwrócić kolorystykę. Białe litery na czarnym tle są zabójstwem dla oczu, zlewają się, mieszają, naprawdę źle się to czyta. Poza tym opowiadanie jest dla mnie przesłodzone i bardzo takie... do przewidzenia. Dziewczyna, która próbuje skłócić zakochaną parę, Marta bardzo szybko wybaczająca to chłopakowi, w dodatku wszystko bez jakichkolwiek wątpliwości... No nie wiem, dla mnie to takie momentami okropnie nierealne. No i te zwyczajne jeansy noszone jeszcze przez Martę. W którym ona jest miesiącu? Mimo to pisz dalej. Nie pisz dla komentarzy, jak to robisz teraz. Pisz dla siebie, jeśli naprawdę to lubisz.

    Pozdrawiam,
    www.wyidealizowani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. z wyczekiwaniem czekam na następny rozdział <3 nie kończ pisania tutaj bo będzie to największy błąd jaki zrobisz :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeju, pisz dalej, prosze ♥♥♥♥♥♥
    uwielbiam to opowiadanie! ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń