wtorek, 3 lutego 2015

Część 49.

Czułem się jak wróg i nie wiedziałem czy mogę tam zostać.
- Przepraszam za nią,  Alan - powiedział mężczyzna,  gdy jego żona poszła do salonu. - Ona stała się taka po śmierci Marty. Ja nie wiem co mam zrobić. Mnie też się czepia. Wybacz.
Pokiwałem głową, bo rozumiałem co czuje kobieta. Albo i nie, bo ja nie straciłem jedynego dziecka. Ja straciłem narzeczoną,  ale córkę mam nadal. Usiadłem na krześle i zapytałem czy mogę tu zostać. Pan Adam kazał mi przestać z takimi głupimi pytaniami i zaproponował kawę. Zaprzeczyłem mówiąc,  że nie piję. Po chwili postawił przede mną szklankę z sokiem. Oboje przeszliśmy do salonu gdzie była Pola z babcią.
- Połóż się - powiedział mój niedoszły teść kucając przed żoną. - Alan zajmie się Polą.
- On... nie! Nie zostawię jej!
- Powinnaś odpocząć. Ona też śpi - mężczyzna zabrał jej dziecko podając mi. Przytuliłem noworodka, by mu się odbiło tak jak robili to na filmach.
- Nie! - kobieta próbowała wstać,  ale jej mąż siłą odprowadził ją do sypialni.
Usiadłem na kanapie i spojrzałem na Polę.  Jej małe rączki zaciśnięte były w piąstki, a nóżki podkurczyła do brzucha. Pocałowałem ją czując,  że ściska mnie w środku. To Marta miała szaleć z radości,  miała karmić i przewijać. To ona miała zasypywać każdego zdjęciami.
Wyjąłem telefon i zrobiłem nam zdjęcie. Przez automatycznie połączone wifi załączyłem je w poście podpisując,  że mój Aniołek wreszcie jest w domu. Byłem ciekaw czy w szkole już rozniosło się o śmierci Marty.
- Połóż ją w łóżeczku - męski głos wyrwał mnie z zamyślenia.
Wstałem przytrzymując noworodka na klatce piersiowej i skierowałem się na górę. Stojąc przed pokojem Marty wziąłem głęboki oddech. Otworzyłem drzwi i rozejrzałem się. Wszystko wydawało się dziwnie spokojne i sprawiało wrażenie,  że właścicielka wszystkich rzeczy zaraz powinna wrócić. Jednak wiedziałem,  że tak się nie stanie.
Włożyłem Polę do łóżeczka i przykryłem ją cieniutkim kocykiem. Usiadłem na łóżku i wszystkie emocje znalazły ujście. Ciągnąłem się za włosy,  zagryzając wargę i próbując powstrzymać łzy. Chwyciłem zdjęcie stojące na szafce nocnej i przejechałem palcem po ciężarnej dziewczynie, którą całowałem. Moim ciałem wstrząsały dreszcze i sam siebie przerażałem. Płacz Poli wyrwał mnie z gorszego momentu i od razu wstałem. Wyciągnąłem noworodka z łóżeczka i poczułem nieprzyjemną woń. Położyłem dziewczynkę na przewijaku i nie wiedziałem jak zabrać się za zmianę pieluchy. W podręczniku czy też na zajęciach w szkole rodzenia wydawało się to o wiele łatwiejsze niż teraz - z płaczącym noworodkiem i wonią, która miała siłę rażenia porównywalną do chloroformu. Pan Adam spadł mi z nieba wchodząc do pokoju. Pożegnał się z osobą, z którą rozmawiał przez telefon mówiąc, że zaraz oddzwoni. Widząc moje zmieszanie zapytał czy ma sam to zrobić.
- Nie, ja ją przewinę.
Rozpinając białe body usłyszałem dźwięk dzwoniącej komórki. Mężczyzna odebrał i przywitał się z mamą, o czym świadczyły pierwsze słowa. Wziąłem głęboki oddech i szybko przewinąłem Polę, która ciągle przypominała o sobie. Po chwili położyłem się z nią na łóżku Marty.
Pierwszy dzień z dziewczynką w domu minął naprawdę szybko. Wieczorem nadszedł czas na pierwszą kąpiel, od której niestety zostałem odsunięty. Mama Marty po przebudzeniu nie pozwoliła nikomu innemu dotknąć jej wnuczki. Patrząc na nią nawet nie śmiałem pytać czy mogę potrzymać noworodka. Bałem się, że zacznie zaraz krzyczeć, a potem płakać. Wiedziałem, że jest w totalnej rozsypce.
Już do końca wieczoru nie miałem Poli na rękach. Kiedy kobieta poszła spać, ja rozmawiałem z jej mężem. Zapewniał, że mogę tu zostać ile tylko chcę i jeszcze raz przepraszał za postępowanie żony. Dowiedziałem się również, że jutro przyjadą jego rodzice. Wiedziałem, że wtedy będę musiał jechać do domu. Naszą rozmowę przerwała moja mama. Pytała czy ma już po mnie przyjechać, a gdy powiedziałem, że zostaję na noc, poprosiła o rozmowę z panem Adamem. Wiedziałem o co pyta. Mężczyzna zapewniał, że nie jestem problemem i zobaczę co znaczą nieprzespane noce. Po chwili oddał mi telefon uśmiechając się.

Rzeczywiście Pola budziła się co dwie godziny. Mi to nie przeszkadzało, bo i tak nie mogłem zmrużyć oka. Leżałem na łóżku Marty i pusto patrzyłem w przestrzeń. Po kolejnym karmieniu przytuliłem Polę do siebie i starałem się zasnąć. Wiedziałem, że muszę być wypoczęty,  bo jutro przyjadą pradziadkowie mojej córeczki. O dziwo nie tylko oni zaszczycili nas swoją wizytą. Tuż po dziesiątej do domu weszła Aneta z Moniką i ich wychowawcą. Kobieta zaczęła składać kondolencje, a ja przytuliłem Anetę, która zupełnie rozkleiła się widząc dziecko. Cieszyłem się kiedy ten żałobny orszak zakończył swą wizytę. Przed południem dom wypełnił się ludźmi,  których poznałem na ostatniej wigilii. Czułem jakby obarczali mnie winą za śmierć ich wnuczki. Ja sam tak się czułem. Jednak oni pytali co u mnie i jak się trzymam. Musiałem im obiecać,  że teraz będę zajmował się Polą. Dziadek, którego Marta zawsze tak zachwalała, przeraził mnie mówiąc,  że jak wyprę się dziecka to on mnie znajdzie i 'wyrwie mi jaja'. Nie wiedziałem czy powinienem się uśmiechnąć i potraktować to jako żart czy może to była prawda. Mężczyzna nie dodał nic więcej - zajął miejsce obok swojej żony i wziął od niej Polę. 
-------
Dzisiaj nie będę pierdzielić (przepraszam za wyrażenie) o komentarzach czy narzekać na odejście czytelników. Ci co chcieli to zostali, a ci co odeszli dali popis, że opowiadanie ich nie wciągnęło :)
Dzisiaj oficjalnie ruszyło głosowanie na Bloga Roku 2014. Byłoby miło gdybyście zagłosowali. SMS o treści J11541 na numer 7122 to tylko 1,23zł, a radość dla mnie jest bezcenna! Przecież to nasza wspólna praca! Spójrzcie jak bardzo zżyliśmy się ze sobą przez ten rok! Dajmy szansę "Kołysance". Alan swoją szansę dostanie wkrótce, a ja? Na dodatek cały dochód z SMSów zostanie przekazany na pomoc dla dzieci, które doświadczają przemocy. Myślę, że to szczytny cel!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ! 

NEXT! ----> Rain of desires!



"Dziewczyna ze zdjęcia" też jest zajebista! ^^ ----> Never Ending Stories! <3 


Tutaj możesz zapytać o wszystko ----> Ask me here! 





13 komentarzy:

  1. Super świetna część ;3 tylko strasznie króciutka :/ ps. Ja jestem od początku i dalej kocham Twojego bloga ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna część!! <33

    http://luxwell.blogspot.com/2015/01/long-absence.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak pusto bez Marty, ale opowiadanie po jej śmierci przynajmniej nie wydaje się kolejnym z Happy Endem... chociaż może jeszcze takie być... :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super cześć, szkoda mi baardzo Alana :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Super dziadek!!! Też chcę takiego *_*
    Zagłosowałam 5 razy, wystarczy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś tu chyba ściemnia, mozna glosowac tylko jeden raz na jeden blog ;)))

      Usuń
  6. Jestem od początku do końca. Czekam na dalej!
    Jesteś niesamowita ! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :) Szkoda mi Alana, ale widać też że mama Marty jest bardzo załamana :/ czekam na nastepne czesci, czytam od dawna i mam zamiar czytac do konca ✌✌✌

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam zamiar zostać z tobą do końca i jeszcze dłużej.Rozdział jak zawsze mnie zachwycił,szkoda mi Alana.Czekam z niecierpliwością na nexta

    OdpowiedzUsuń
  9. No tutaj to się całkiem rozkleilam. Cały czas szkoda mi Alana mam nadzieję że niedługo dodasz coś co sprawi ze będzie trochę weselszy o ile to możliwe. Wyobrażam sobie Alana w roli ojca, to jak przewija pieluszki :D to był chyba jedyny moment gdzie nie płakałam. Oj widać że mama Marty również mega to przeżywa. Ciągle sądzę że to wszystko może nagle okazać się błędem lub snem i Marta będzie żyła. Chociaż coraz bardziej w to wątpię. Chyba jednak przestanę myśleć co może się stać i poczekam na nowe rozdziały. Szkoda że dzisiaj krótki ale i tak dobrze że jest szybko. Jeszcze raz powodzenia w konkursie gdyż zasługujesz na naprawdę wysokie miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne opowiadanie! :))

    OdpowiedzUsuń