Czułem
się jak wróg i nie wiedziałem czy mogę tam zostać.
-
Przepraszam za nią, Alan - powiedział mężczyzna, gdy
jego żona poszła do salonu. - Ona stała się taka po śmierci
Marty. Ja nie wiem co mam zrobić. Mnie też się czepia. Wybacz.
Pokiwałem
głową, bo rozumiałem co czuje kobieta. Albo i nie, bo ja nie
straciłem jedynego dziecka. Ja straciłem narzeczoną, ale
córkę mam nadal. Usiadłem na krześle i zapytałem czy mogę tu
zostać. Pan Adam kazał mi przestać z takimi głupimi pytaniami i
zaproponował kawę. Zaprzeczyłem mówiąc, że nie piję. Po
chwili postawił przede mną szklankę z sokiem. Oboje przeszliśmy
do salonu gdzie była Pola z babcią.
-
Połóż się - powiedział mój niedoszły teść kucając przed
żoną. - Alan zajmie się Polą.
-
On... nie! Nie zostawię jej!
-
Powinnaś odpocząć. Ona też śpi - mężczyzna zabrał jej dziecko
podając mi. Przytuliłem noworodka, by mu się odbiło tak jak
robili to na filmach.
-
Nie! - kobieta próbowała wstać, ale jej mąż siłą
odprowadził ją do sypialni.
Usiadłem
na kanapie i spojrzałem na Polę. Jej małe rączki zaciśnięte
były w piąstki, a nóżki podkurczyła do brzucha. Pocałowałem ją
czując, że ściska mnie w środku. To Marta miała szaleć z
radości, miała karmić i przewijać. To ona miała zasypywać
każdego zdjęciami.
Wyjąłem
telefon i zrobiłem nam zdjęcie. Przez automatycznie połączone
wifi załączyłem je w poście podpisując, że mój Aniołek
wreszcie jest w domu. Byłem ciekaw czy w szkole już rozniosło się
o śmierci Marty.
-
Połóż ją w łóżeczku - męski głos wyrwał mnie z zamyślenia.
Wstałem
przytrzymując noworodka na klatce piersiowej i skierowałem się na
górę. Stojąc przed pokojem Marty wziąłem głęboki oddech.
Otworzyłem drzwi i rozejrzałem się. Wszystko wydawało się
dziwnie spokojne i sprawiało wrażenie, że właścicielka
wszystkich rzeczy zaraz powinna wrócić. Jednak wiedziałem, że
tak się nie stanie.
Włożyłem
Polę do łóżeczka i przykryłem ją cieniutkim kocykiem. Usiadłem
na łóżku i wszystkie emocje znalazły ujście. Ciągnąłem się
za włosy, zagryzając wargę i próbując powstrzymać łzy.
Chwyciłem zdjęcie stojące na szafce nocnej i przejechałem palcem
po ciężarnej dziewczynie, którą całowałem. Moim ciałem
wstrząsały dreszcze i sam siebie przerażałem. Płacz Poli wyrwał
mnie z gorszego momentu i od razu wstałem. Wyciągnąłem noworodka
z łóżeczka i poczułem nieprzyjemną woń. Położyłem
dziewczynkę na przewijaku i nie wiedziałem jak zabrać się za
zmianę pieluchy. W podręczniku czy też na zajęciach w szkole
rodzenia wydawało się to o wiele łatwiejsze niż teraz - z
płaczącym noworodkiem i wonią, która miała siłę rażenia
porównywalną do chloroformu. Pan Adam spadł mi z nieba wchodząc
do pokoju. Pożegnał się z osobą, z którą rozmawiał przez
telefon mówiąc, że zaraz oddzwoni. Widząc moje zmieszanie zapytał
czy ma sam to zrobić.
-
Nie, ja ją przewinę.
Rozpinając
białe body usłyszałem dźwięk dzwoniącej komórki. Mężczyzna
odebrał i przywitał się z mamą, o czym świadczyły pierwsze
słowa. Wziąłem głęboki oddech i szybko przewinąłem Polę,
która ciągle przypominała o sobie. Po chwili położyłem się z
nią na łóżku Marty.
Pierwszy
dzień z dziewczynką w domu minął naprawdę szybko. Wieczorem
nadszedł czas na pierwszą kąpiel, od której niestety zostałem
odsunięty. Mama Marty po przebudzeniu nie pozwoliła nikomu innemu
dotknąć jej wnuczki. Patrząc na nią nawet nie śmiałem pytać
czy mogę potrzymać noworodka. Bałem się, że zacznie zaraz
krzyczeć, a potem płakać. Wiedziałem, że jest w totalnej
rozsypce.
Już
do końca wieczoru nie miałem Poli na rękach. Kiedy kobieta poszła
spać, ja rozmawiałem z jej mężem. Zapewniał, że mogę tu zostać
ile tylko chcę i jeszcze raz przepraszał za postępowanie żony.
Dowiedziałem się również, że jutro przyjadą jego rodzice.
Wiedziałem, że wtedy będę musiał jechać do domu. Naszą rozmowę
przerwała moja mama. Pytała czy ma już po mnie przyjechać, a gdy
powiedziałem, że zostaję na noc, poprosiła o rozmowę z panem
Adamem. Wiedziałem o co pyta. Mężczyzna zapewniał, że nie jestem
problemem i zobaczę co znaczą nieprzespane noce. Po chwili oddał
mi telefon uśmiechając się.
Rzeczywiście
Pola budziła się co dwie godziny. Mi to nie przeszkadzało, bo i
tak nie mogłem zmrużyć oka. Leżałem na łóżku Marty i pusto
patrzyłem w przestrzeń. Po kolejnym karmieniu przytuliłem Polę do
siebie i starałem się zasnąć. Wiedziałem, że muszę być
wypoczęty, bo jutro przyjadą pradziadkowie mojej córeczki. O
dziwo nie tylko oni zaszczycili nas swoją wizytą. Tuż po
dziesiątej do domu weszła Aneta z Moniką i ich wychowawcą.
Kobieta zaczęła składać kondolencje, a ja przytuliłem Anetę,
która zupełnie rozkleiła się widząc dziecko. Cieszyłem się
kiedy ten żałobny orszak zakończył swą wizytę. Przed południem
dom wypełnił się ludźmi, których poznałem na ostatniej
wigilii. Czułem jakby obarczali mnie winą za śmierć ich wnuczki.
Ja sam tak się czułem. Jednak oni pytali co u mnie i jak się
trzymam. Musiałem im obiecać, że teraz będę zajmował się
Polą. Dziadek, którego Marta zawsze tak zachwalała, przeraził
mnie mówiąc, że jak wyprę się dziecka to on mnie znajdzie
i 'wyrwie mi jaja'. Nie wiedziałem czy powinienem się uśmiechnąć
i potraktować to jako żart czy może to była prawda. Mężczyzna
nie dodał nic więcej - zajął miejsce obok swojej żony i wziął
od niej Polę.
-------
Dzisiaj nie będę pierdzielić (przepraszam za wyrażenie) o komentarzach czy narzekać na odejście czytelników. Ci co chcieli to zostali, a ci co odeszli dali popis, że opowiadanie ich nie wciągnęło :)
Dzisiaj oficjalnie ruszyło głosowanie na Bloga Roku 2014. Byłoby miło gdybyście zagłosowali. SMS o treści J11541 na numer 7122 to tylko 1,23zł, a radość dla mnie jest bezcenna! Przecież to nasza wspólna praca! Spójrzcie jak bardzo zżyliśmy się ze sobą przez ten rok! Dajmy szansę "Kołysance". Alan swoją szansę dostanie wkrótce, a ja? Na dodatek cały dochód z SMSów zostanie przekazany na pomoc dla dzieci, które doświadczają przemocy. Myślę, że to szczytny cel!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
"Dziewczyna ze zdjęcia" też jest zajebista! ^^ ----> Never Ending Stories! <3
Super świetna część ;3 tylko strasznie króciutka :/ ps. Ja jestem od początku i dalej kocham Twojego bloga ♥
OdpowiedzUsuńŚwietna część!! <33
OdpowiedzUsuńhttp://luxwell.blogspot.com/2015/01/long-absence.html
Tak pusto bez Marty, ale opowiadanie po jej śmierci przynajmniej nie wydaje się kolejnym z Happy Endem... chociaż może jeszcze takie być... :3
OdpowiedzUsuńSuper cześć, szkoda mi baardzo Alana :(
OdpowiedzUsuń<33
OdpowiedzUsuńZgłosowałam! :*
OdpowiedzUsuńSuper dziadek!!! Też chcę takiego *_*
OdpowiedzUsuńZagłosowałam 5 razy, wystarczy?
Ktoś tu chyba ściemnia, mozna glosowac tylko jeden raz na jeden blog ;)))
UsuńJestem od początku do końca. Czekam na dalej!
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita ! :3
Super :) Szkoda mi Alana, ale widać też że mama Marty jest bardzo załamana :/ czekam na nastepne czesci, czytam od dawna i mam zamiar czytac do konca ✌✌✌
OdpowiedzUsuńMam zamiar zostać z tobą do końca i jeszcze dłużej.Rozdział jak zawsze mnie zachwycił,szkoda mi Alana.Czekam z niecierpliwością na nexta
OdpowiedzUsuńNo tutaj to się całkiem rozkleilam. Cały czas szkoda mi Alana mam nadzieję że niedługo dodasz coś co sprawi ze będzie trochę weselszy o ile to możliwe. Wyobrażam sobie Alana w roli ojca, to jak przewija pieluszki :D to był chyba jedyny moment gdzie nie płakałam. Oj widać że mama Marty również mega to przeżywa. Ciągle sądzę że to wszystko może nagle okazać się błędem lub snem i Marta będzie żyła. Chociaż coraz bardziej w to wątpię. Chyba jednak przestanę myśleć co może się stać i poczekam na nowe rozdziały. Szkoda że dzisiaj krótki ale i tak dobrze że jest szybko. Jeszcze raz powodzenia w konkursie gdyż zasługujesz na naprawdę wysokie miejsce :)
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie! :))
OdpowiedzUsuń