Przez
kolejne dni ciągle chodziłem zestresowany. Było to związane z
rozprawą o ustanowienie ojcostwa i przejęcie przeze mnie praw do
niemowlaka. Odliczałem dni do rozprawy, chodziłem na spotkania z
kobietą z opieki społecznej, nachodzili nas różni ludzie. Na
dodatek pytali co zamierzam zrobić ze szkołą, a to było dla mnie
pytanie za sto punktów. Sam nie wiedziałem jak będzie dalej
wyglądać moja przyszłość. Jakby tego było mało musiałem iść
do psychologa na kolejną wizytę. Tym razem nie naciskała na
opowieści o Marcie, a skupiła się na Poli. Odpowiadałem zdawkowo,
odliczając minuty do zakończenia całego cyrku.
Kiedy
Pola skończyła miesiąc, spędziła u mnie pierwszą noc. Chciałem,
by moja rodzina również ją poznała. Amanda zachwycała się nią
i co chwilę zmieniała się z Roksaną aparatem. Czułem radość,
gdy dziecko było w naszym domu. Wieczorem przygotowałem ją do
spania i położyłem w kołysce zakupionej poprzedniego dnia.
Wiedziałem, że w niedzielę przyjadą moi dziadkowie na wspólny
obiad i po raz pierwszy wszyscy spędzą trochę czasu z moją
córeczką.
Każdy
zachwycał się dzieckiem porównując je do mnie i wspominając
czasy, gdy byłem mały. Nigdy nie lubiłem słuchania opowieści
zaczynających się od "A pamiętasz jak Alan był mały i...".
Z tymi słowami zawsze przychodził wstyd i ochota na zapadnięcie
się pod ziemię. Na szczęście wybawiła mnie Amanda wspominając
oczekiwanie małego braciszka i jej obrazę, gdy rodzice poświęcali
mi więcej czasu. Mimo sprzeczek w dzieciństwie, od zawsze
mieliśmy dobry kontakt i cieszyło mnie to.
Na
początku lipca była rozprawa, na której wszystko miało się
zakończyć. Pozostały już formalności. Rodzice Marty nie robili
problemów z oddaniem mi praw rodzicielskich, bo wiedzieli, że to
tego pragnęłaby ich córka. Cieszyłem się, że teraz to ja jestem
odpowiedzialny za Polę. Umówiliśmy się jednak, że dziewczynka
jeszcze trochę pomieszka u dziadków, a ja mogę zabierać ją kiedy
tylko chcę. Musiałem zdać maturę i skończyć szkołę.
Dni
mijały naprawdę szybko. Odpuściłem sobie jakikolwiek wyjazd na
wakacje i skupiłem się na Poli. Nawet z chłopakami miałem
sporadyczny kontakt odkąd pokłóciliśmy się pewnego razu o
zespół. Mikołaj zarzucał mi, że rujnuję wszystko, a ja
wykrzyczałem, że powinien postawić się na moim miejscu i mnie
zrozumieć. Z jednej strony rozumiałem ich, ale z drugiej powinni
dać mi trochę czasu.
Pola
coraz częściej nocowała u mnie. Mama Marty jeździła do
psychologa, a wtedy ja zajmowałem się dziewczynką. Kobieta, do
której sam chodziłem, pomagała mi. Już więcej mogłem mówić o
Marcie i nie miałem ochoty od razu wybuchnąć płaczem. W każdym
miałem oparcie i czułem, że nie jestem z tym wszystkim sam.
Niemowlak podbił serca moich najbliższych. Moja mama ciągle ją
nosiła i nie mogła doczekać się kolejnych chwil, gdy będziemy z
dzieckiem sami.
Z
miłością patrzyłem na dziewczynkę, która rosła i rozwijała
się. Nienawidziłem szczepień, płaczu czy nocnego wstawania. Nie
wiem czy do tego da się przywyknąć i na pewno nie zdecydowałbym
się na kolejne dziecko w odstępie co najmniej dziesięciu lat. Pola
mi zupełnie wystarczała.
Piękna
pogoda pozwalała nam na długie spacery. Chodziłem z nią do parku,
nad wodę, pokazywałem kaczki, psy i inne zwierzęta. Z
niecierpliwością oczekiwałem na pierwsze reakcje, ale na obecną
chwilę musiał mi wystarczyć jedynie płacz lub cisza jako oznaka
zadowolenia lub jego braku.
Pod
koniec lipca wszystko znowu zaczęło się psuć. Nie chciałem już
chodzić do psychologa, a rodzice zmuszali mnie do tego. Na dodatek d
kilku dni chodziłem rozdrażniony. Było to związane z nieprzyjemną
sytuacją jaka spotkała mnie w domu Brzozowskich. Mama Marty nie
radziła sobie z sytuacją i nie pozwalała mi zbliżać się do
dziecka. Czułem się jak wróg. Cieszyłem się, że u mnie nie
ma takich incydentów. Po spacerze wróciłem z dziewczynką do
pustego domu i położyłem ją. Wiedziałem, że powinienem odwieźć
ją do dziadków, ale nie chciałem się z nią rozstawać. Już od
pewnego czasu myślałem o zatrzymaniu jej przy sobie, ale nikt nie
podzielał mojej decyzji. Rodzice pod razu zaczynali temat szkoły,
ich pracy, a także samopoczucia mamy Marty, dla której Pola była
całym światem. Oni mnie nie rozumieli, a ja nie wiedziałem co
zrobić. Późnym popołudniem siedziałem z mamą przy stole i
głośno zastanawiałem się kiedy będzie idealny czas na
zamieszkanie z dziewczynką. Przecież nie będę czekał aż do
matury, kiedy to Pola skończy rok.
-
Alan, matura jest najważniejsza - usłyszałem od kobiety. - Jak ty
chcesz uczyć się przy Poli? A jak zaczną się kolki? Wiesz jakie
to jest straszne?
- Ja jakoś nie miałem.
- Amanda miała i to powinno wystarczyć.|
- Ja jakoś nie miałem.
- Amanda miała i to powinno wystarczyć.|
-
A gdybyście wy teraz wpadli, co? Też podrzucilibyście dziecko do
dziadków?
Spojrzała
na mnie i gdyby wzrok mógł zabijać to właśnie leżałbym martwy.
-
Wychowałam dwójkę dzieci i nie porównuj swojej sytuacji do
naszej.
-
Bo co? Bo tutaj Marta nie żyje? I twierdzisz, że nie dam sobie
rady, tak? Że jestem gorszym rodzicem niż wy?!
-
Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.
Pogrzebałem
chwilę w talerzu z jedzeniem z chińskiej knajpki, znajdującej się
niedaleko biura moich rodziców i poszedłem na górę. Spojrzałem w
stronę kołyski i delikatnie pchnąłem ją, bo Pola zaczęła się
budzić. Wsunąłem różowy smoczek w jej usta i pogłaskałem po
różowym policzku. Mój wzrok spoczął na torbie stojącej przy
łóżku. Były tym pieluchy, butelka i ubranie na przebranie.
Pokręciłem głową siadając na krześle przy biurku. Włączając
komputer patrzyłem na dziecko, które spokojnie spało. Po
zalogowaniu się na Facebooka odczytałem powiadomienia. Aneta
zachwycała się “jej słoneczkiem”, którego zdjęcie dodałem
kilka godzin wcześniej. Po chwili napisała do mnie. Pytała co u
nas nowego, jak sobie radzę i zapewniała, że jak czasem mam dość
Poli to może się nią zaopiekować. Podziękowałem dodając, że
jeszcze sobie radzę. Pożegnała się ze mną, a ja napisałem
kolejny post na bloga. Moje użalanie się i opisywanie dnia
codziennego z perspektywy młodego ojca podbijało serca damskiej
blogosfery. Dziewczyny zachwycały się, dawały mi rady i trzymały
kciuki. Niektóre były miłe, inne trochę żałosne.
Nim
się zorientowałem nastał wieczór. Kliknąłem szybkie “Opublikuj”
i przytuliłem płaczące niemowlę. Zszedłem z nią na dół gdzie
pracowała moja mama. Widząc łzy dziecka, od razu je przytuliła
mówiąc czule. Chwilę później kąpałem dziewczynkę i oddawałem
ją kobiecie. Posprzątałem i usiadłem na łóżku z butelką. Po
dłuższej chwili po cichu zamykałem drzwi i schodziłem na dół.
-
Mama Marty - szepnęła rodzicielka, na którą wpadłem na schodach.
Wziąłem
od niej komórkę i przywitałem się z kobietą po drugiej stronie.
Ta od razu zarzuciła mi, że już jest późno i Pola powinna być w
domu. Ze spokojem odparłem, że dzisiaj zostanie u mnie, a jutro ja
odwiozę.
-
Przywieź ją! Teraz!
-
Jutro ją przywiozę, spokojnie. Już ją wykąpałem. Dobrej nocy -
rozłączyłem się zanim zdążyła podnieść głos.
-
Wcale nie miała spać u nas, prawda? - moja mama była zła za moją
decyzję.
-
Przecież mogę zabierać ją kiedy chcę - wzruszyłem ramionami.
Umyłem
butelkę i usiadłem na skórzanej, jasnej kanapie stojącej w
salonie. Oparłem nogi o stół włączając telewizor. Nie minęła
nawet sekund, gdy usłyszałem za sobą:
-
Nogi.
Posłusznie
wykonałem polecenie i zdjąłem je ze stołu. Przeskakiwałem z
kanału na kanał bez większego celu. Moje myśli i tak krążyły
wokół komentarza na blogu, w którym dziewczyna życzyła mi
szybkiego założenia rodzinki i zamieszkania z Polą. Mój wzrok
zatrzymał się na jednym z programów, gdzie nadawano film o
nastolatce w ciąży.
-
Przełącz to - usłyszałem i spojrzałem na kobietę siedzącą
przy stole i robiącą coś na laptopie.
-
Dlaczego?
-
Po prostu przełącz.
Nacisnąłem
strzałkę w górę i utkwiłem wzrok w programie, gdzie robią żarty
na gwiazdach. Blondynka, znana z polskiego serialu o przygodach
prawników, paliła się ze wstydu i obwiniała przyjaciela o zgodę
na to wszystko. Dzwonek do drzwi przerwał wszystko. Spojrzałem na
mamę, marszcząc brwi.
-
Spodziewasz się kogoś? - zapytała.
Pokręciłem
głową dodając, że otworzę. Na zewnątrz stało dwóch
policjantów z panią Brzozowską. Jeden z nich przedstawił się
ukazując odznakę i zapytał czy to ja jestem Alan. Pokiwałem głową
pytając czy coś się stało.
-
Pola jest tutaj?
-
Tak, śpi na górze. O co chodzi?
Moja
mama dołączyła do mnie i ponowiła moje pytanie. Aspirant
wyjaśnił, że mama Marty złożyła zawiadomienie o porwaniu
dziecka.
-
Słucham? - zapytałem licząc, że się przesłyszałem albo ktoś
zaraz powie, że mnie wkręca niczym gwiazdę z telewizji.
-
Proszę do środka - moja mama zachowała kulturę i wpuściła gości
do środka.
Teraz
to policjantka zaczęła wyjaśniać sprawę. Sprzeciwiłem się
mówiąc, że przecież to ja jestem ojcem i nie mógłbym porwać
własnego dziecka.
-
Ma pan prawa?
-
Tak!
-
Proszę pokazać jakiś dokument.
W
szufladzie z ważnymi dokumentami szybko odnalazłem akt urodzenia i
postanowienie sądu. Czułem się jak kłamca, gdy musiałem wszystko
udowadniać. Na szczęście policjanci mi uwierzyli.
-
On o nią nie dba! - teraz pani Ania zabrała głos.
-
To poważne zarzuty. Mogłabym zobaczyć dziecko?
-
Niedawno zasnęła. Czy to konieczne?
-
Niestety.
Zaprowadziłem
kobietę na górę i pokazałem dziecko. Poprosiła mnie o rozpięcie
jej ubranka, a ja zapytałem czy o coś mnie podejrzewają.
-
Musimy sprawdzić czy nie jest bita.
-
Słucham?! Ona ma niecałe dwa miesiące! Jak ja mógłbym ją
uderzyć?! To moje dziecko!
Ponowiła
prośbę, a ja zacząłem delikatnie rozpinać metalowe zatrzaski. Po
chwili przytuliłem Polę pokazując policjantce, że dziewczynka nie
ma siniaków na plecach. Czułem zażenowanie i złość. Nigdy nie
dałbym Poli nawet klapsa, a tu takie coś. Kobieta podziękowała i
wyszła, a ja na nowo musiałem usypiać niemowlę. Po chwili
zszedłem na dół i bez słowa spojrzałem na rodzicielkę, do
której zdążył dołączyć mąż.
-
Nie oddam jej - powiedziałem przerywając ciszę. - Nawet nie
próbujcie mnie przekonywać - poprosiłem widząc jak moja mama
otwiera usta z zamiarem wypowiedzenia monologu. Ta jednak przytuliła
mnie szepcząc, że dam sobie radę.
Tego
wieczoru mieliśmy jeszcze jedną wizytę. Ojciec Marty przyjechał
przeprosić mnie za wszystko. Nie umiałem być zły, ale nie mogłem
zapomnieć upokorzenia i wzroku policjantki, która patrzyła na mnie
jak na wyrodnego ojca. Kiwnąłem głową siedząc naprzeciw
mężczyzny w salonie.
-
Lepiej jej będzie u ciebie, Alan - powiedział, a ja zdziwiłem się.
- Moja żona nie powinna opiekować się nią, a ja mam pracę. Co wy
o tym sądzicie? - spojrzał na moich rodziców.
-
Alan sobie poradzi.
Uśmiechnąłem
się słysząc to. W końcu Pola będzie ze mną, a ja nie będę
czuł się jak wróg.
-
Jutro o szesnastej dom będzie pusty więc jak chcesz zabrać rzeczy
Poli to masz wolną godzinę - położył przede mną pęk kluczy. -
Będę mógł widywać wnuczkę, co? - uśmiechnął się.
-
Jasne, dziękuję.
Pożegnaliśmy
się i zostaliśmy sami. Czułem szczęście, że cała ta dziwna
sytuacja wreszcie się skończy.
------
Boże, nawet pierwsza część nie miała tak strasznych statystyk. Jednakże jest więcej komentarzy! Ale 70k nie osiągnęliśmy. No cóż, miejmy nadzieję, że epilog, który pojawi się 23. marca będzie miał więcej reakcji i w ogóle ;)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
"Dziewczyna ze zdjęcia" też jest zajebista! ^^ ----> Never Ending Stories! <3
Tutaj możesz zapytać o wszystko ----> Ask me here!
no i jest świetnie! lubię tutaj od czasu do czasu wracać :)
OdpowiedzUsuńSuper część ! Szkoda mi tylko mamy Marty, bo widać, że bardzo cierpi. Dobrze, że Pola wreszcie trafi do Alana. Proszę nie kończ jeszcze kołysanki !!!!
OdpowiedzUsuń23 marca? Ja już za nią tęsknię, a co będzie po tej dacie to już nawet nie chcę myśleć :c
OdpowiedzUsuńAle przecież mamy jeszcze inne Twoje opowiadania, równie genialne jak sama "Kołysanka".
Czekam z niecierpliwością na następną część :)
czekam na następną część!
OdpowiedzUsuńKochaaaam to opowiadanie :-* ale czy musi byc ten epilog?? To jest konieczne? Moze dalej będziesz publikowac części? Proooooszeeeee. Jestem ciekawa jak potoczą sie dalsze losy Alana i Poli :-)
OdpowiedzUsuńWreszcie Pola mieszka z Alanem ❤ czekam na nexta ❤
OdpowiedzUsuńALE SUPER!!! Omomomomoomomom.
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć takiego chłopaka jak Alan <3
Przepraszam, że komentarz jest taki krótki i w ogóle, ale bardzo się spieszę i nie mam jak opisać moich emocji, które ujawniają się kiedy czytam tą opowieść :3
Przy okazji zapraszam do mnie (sorry za chamską reklamę) - typowo-nietypowy-lajfstajl.blogspot.com
Wiadomość o epilogu mnie zmartwila.. potrafiłam spędzić pół nocy żeby przeczytać 30 części i być z Tobą na bieżąco, a teraz kiedy opowiadanie nabiera kolorów od razu musi się kończyć? Przykro mi z tego powodu.. Ale to Twój wybór, jeśli nie cieszą Cię już statystyki i robisz to tylko dla nich to po co się wysilac i dalej pisać. Miło było znaleźć Twojego bloga, dziękuję za urozmaicenie nudnych lekcji historii, życzę samych sukcesów :)
OdpowiedzUsuńŚwietne, wciągające opowiadanie! :)
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą od samego początku, odkąd zaczęłaś publikować opowiadania na stronie na Facebooku:) Ile już czasu minęło od pierwszego opowiadania które przeczytałam? Dwa lata?
OdpowiedzUsuńUwielbiałam, uwielbiam i uwielbiać czytać będę Twoją twórczość i bardzo bym chciała abyś kontunoowała, ale Ty zadecydujesz czy chcesz nadal prowadzić bloga czy zrobić epilog i zakończyć tą opowieść, przynajmniej na dłuższą chwilę (osobiście wolałabym pierwszą wersję :p).
Nie potrafię wyrazić słowami co czuję czytając Twoje opowiadania...
Jeżeli przestaniesz prowadzić tego bloga, to mam nadzieję, że chociaż wydasz książkę, bo na pewno znajdzie się na mojej półce. Uwielbiałam Cię zawsze, uwielbiam i uwielbiać będę!
Pozdrawiam i życzę osiągnięcia sukcesów! :)
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńŚwietna część :3 powodzenia w dalszym pisaniu :p
OdpowiedzUsuńJuż jeden komentarz napisałam, ale jak widzę nie opublikował się. Tak czy siak. Rozdział cudo. Jak dobrze, że rodzice Marty nie sprawiali kłopotów w sądzie. Ta akcja z policją była serio dziwna. Chociaż rozumiem babcie Poli. W rozdziale było kila małych błędów jak np. niepotrzebny przecinek lub litera, ale ogólnie świetnie. Rozdział tym bardziej mi się spodobał, bo były w nim fajnie opisane uczucia Alana, a szczególnie te właśnie podczas przyjścia policjantów. Widać też, że ojciec Marty lepiej poradził sobie ze śmiercią córki. Naprawdę jestem ogromnie ciekawa jak dalej potoczy się ich los, więc mam nadzieję, że nie skończysz na tym rozdziale, a będziesz kontynuowała. I, że dopiero za jakiś czas ( jak najpóźniej ) dasz epilog, który mam nadzieję będzie tak samo super jak inne notki. Tak jak osoba pisząca wyżej również chciałabym zobaczyć Twoją książkę na mojej półce. Więc naprawdę pomyśl o tym na poważnie, bo warto by było nie zaprzepaścić takiego talentu <3 W takim razie teraz trzymam kciuki za jutro i słuszną decyzję jaką jest nowy rozdział Kołysanki :)
OdpowiedzUsuń